Historia Gran Derbi


26 października 2013 Historia Gran Derbi

Dzisiejszego wieczoru tłumy kibiców zasiądą przed telewizorem, by podziwiać zmagania najlepszych piłkarzy na świecie, którzy zakładają koszulki Realu Madryt i FC Barcelona. Jednak mało kto wie, jak wygląda historia starć tych klubów. Wszyscy zdają sobie sprawę, że musiało być między nimi gorąco, ale jak wysoka była temperatura podczas tych spotkań? Żeby się przekonać, trzeba się zapoznać z poniższym tekstem.


Udostępnij na Udostępnij na

Aby sięgnąć do pierwszego meczu między Realem i Barceloną, należy się cofnąć do 1902 roku. Wsiadamy więc w nasz wehikuł czasu i zakrzywiamy czasoprzestrzeń. Był dokładnie 13 maja 1902 roku, kiedy na stadionie w Madrycie rozegrano mecz o krajowy puchar. Górą byli goście, wygrywając 3:1. Wówczas mało kto przypuszczał, że właśnie rodzi się rywalizacja, która urośnie do niewyobrażalnych rozmiarów. Zgodnie z tym, co mówił legendarny Bill Shankly, dla wielu stała się ona ważniejsza niż kwestia życia i śmierci.

FC Barcelona vs Real Madryt
FC Barcelona vs Real Madryt (fot. Fcbarcelona.com)

Początkowo lepsze wyniki osiągała Barcelona. „Królewscy” pierwszy mecz wygrali dopiero w dziesiątej próbie, zwyciężając w meczu pucharowym 4:1 (1916 rok). Jako że w pierwszym meczu wygrała Barcelona, do rozstrzygnięcia kwestii awansu potrzebny był dodatkowy pojedynek. Tyle że to spotkanie zakończyło się remisem 6:6! A więc piłkarze obu drużyn stanęli naprzeciw siebie raz jeszcze. Tym razem wygrał Real 4:2, pieczętując tym samym awans do kolejnej fazy.

Pierwszy mecz ligowy między tymi ekipami został rozegrany w 1928 roku. Wówczas Real wywiózł zwycięstwo z gorącego terenu rywala (2:1, dwie bramki Morery). W rewanżu Barcelona wyrwała punkty madrytczykom (1:0 – Sastre), więc bilans był na zero. W kolejnych latach zarysowała się wyraźna przewaga Realu, którą przypieczętował wynik 8:2 z sezonu 1934/1935. Warto dodać, że wcześniej to Barcelona gromiła dwukrotnie „Królewskich”, choć 7:0 i 7:1 było w potyczkach towarzyskich. W 1934 roku Real pokonał Barcelonę w sposób druzgocący, nie pozostawiając wątpliwości, że to dziesięciolecie należy do nich. Warto nadmienić, że w meczu rewanżowym Barcelona wygrała 5:0, czym częściowo zmazała plamy na honorze. Ten najważniejszy mecz w latach 1902-1936 wygrała jednak „Blaugrana”, która zeszła z boiska w roli zwycięzcy po starciu finału Pucharu Hiszpanii w 1936 roku.

03.02.1935 REAL MADRYT FC BARCELONA 8:2
Lazcano (trzy gole), Sanudo (cztery gole), Regueiro ­– Escola, Guzman

Po przerwie spowodowanej wojną domową rywalizacja narodziła się na nowo w 1939 roku. Zwycięstwo Realu 2:1 było sygnałem, że ta dekada znów może być udana dla „Królewskich”. Symbolem rywalizacji w latach 1939-1950 mogą stać się jednak trzy mecze. Remis 5:5 w 1943 roku, zwycięstwo Barcelony 5:0 w roku 1945 i triumf Realu 6:1 w 1949 roku. Zdarzyło się też spotkanie, które można uznać nie za plamę na honorze, ale za wielką czarną dziurę w historii Barcelony. 12 czerwca 1943 roku „Królewscy” pokonali Katalończyków w meczu pucharowym 11:1. Jakby odwróceniem fortuny było rozpoczęcie kolejnej dekady od druzgocącego zwycięstwa „Blaugrany”, która w jesienią 1950 roku zaaplikowała przeciwnikowi siedem bramek.

25.09.1950 FC BARCELONA REAL MADRYT 7:2
Nicolau (dwa gole), Cesar, Marcos Aureli (dwa gole), Gonzalvo, Basora – Molowny, Garcia Gonzalez

Ostatecznie lata 50. należały do Realu, i to wcale nie ze względu na bezpośrednie mecze. Real niepodzielnie dominował w Pucharze Mistrzów, co stało się motorem napędowym tej niezwykłej rywalizacji. Pod koniec dekady pojedynki między Realem i Barceloną stały się hitami na skalę światową, w składach obu ekip grali bowiem piłkarze z najwyższej światowej półki. Z jednej strony Di Stefano, Kopa czy Rial, a z drugiej Kocsis, Evaristo czy Kubala. Real był wówczas nie do zatrzymania, triumfował na arenie europejskiej pięć razy z rzędu i zapewne ta passa trwałaby dłużej, gdyby nie… Barcelona. Los zadecydował, że w 1/8 finału szóstej edycji Pucharu Mistrzów zmierzą się hiszpańscy giganci. Rok wcześniej Real wygrał z „Barcą” w tych rozgrywkach, dwukrotnie zwyciężając 3:1, więc wydawało się, że tym razem będzie podobnie. Barcelona zremisowała jednak w stolicy Hiszpanii 2:2 po dwóch bramkach Suareza, a na własnym stadionie zwyciężyła 2:1, kończąc tym samym piękny sen madrytczyków.

09.11.1960 REAL MADRYT FC BARCELONA 2:2
Mateos, Gento – Suarez 27, 87

25.11.1960 FC BARCELONA REAL MADRYT 2:1
Vidal 34 (samobójczy gol), Evaristo 82 – Canario 85

W latach 1960-1970 w bezpośrednich starciach wciąż lepszy był Real. W pamięci kibiców Barcelony zapadł Ferenc Puskas, który dwa razy z rzędu ustrzelił w tych pojedynkach hat-tricka. Węgier łącznie strzelił 14 bramek w meczach z Barceloną, ale do Alfredo di Stefano, który do tej pory jest najlepszym strzelcem w historii El Clasico, zabrakło mu czterech trafień. Warto jednak zauważyć, że końcówka tej dekady była już korzystna dla Barcelony, co miało być dobrym prognostykiem dla tej drużyny przed kolejnym dziesięcioleciem.

I rzeczywiście, w latach 1970-1980 Barcelona wygrała siedem spotkań ligowych i przegrała sześciokrotnie. W 1974 roku stało się też coś, co do dziś pozostaje wydarzeniem epokowym w historii „Blaugrany”. Otóż piłkarze Barcelony nie tylko pokonali odwiecznego rywala 5:0, ale dokonali tego na jego terenie! Główną zasługę przypisuje się Johanowi Cruyffowi, który strzelił jedną bramkę, ale też przez całe spotkanie nękał rywali świetnymi zagraniami w ofensywie. Na słowa pochwały zasługuje też inna legenda Barcelony – Carles Rexach – która dominowała w środkowej strefie. Wynik 5:0 poszedł w świat, a podrażniony Real… zrewanżował się cztery miesiące później, gromiąc Barcelonę w finale Pucharu Hiszpanii 4:0.

17.02.1974 REAL MADRYT FC BARCELONA 0:5
Asensi (dwa gole), Cruyff, Perez, Sotil

Gran Derbi ma długą historię
Gran Derbi ma długą historię (fot. Fcbarcelona.com)

Kolejna dekada znów stała pod znakiem lepszych notowań Barcelony. „Azulgrana” dwa razy pokonała Real w finale pucharu, lepiej sobie radziła w meczach ligowych, pokazała się też w Europie, sięgając po Puchar Zdobywców Pucharów w 1982 roku, ale patrząc na sukcesy w europejskich pucharach, dochodzimy do wniosku, że wciąż była ubogim krewnym Realu. Nawet takie asy jak Lineker czy Maradona („Boski Diego” w El Clasico zdobył tylko dwie bramki) nie potrafiły zapewnić „Blaugranie” najcenniejszego europejskiego trofeum. Tej sztuki dokonał dopiero Johan Cruyff, którego postać bezpośrednio wiąże się z Gran Derbi. Holender najpierw zapisał się w historii Barcelony jako piłkarz, a później odnosił epokowe sukcesy jako trener.

Zwycięstwo nad Sampdorią w finale Pucharu Europy 1992 pozornie nie miało nic wspólnego z rywalizacją między Barceloną a Realem, ale w szerszej perspektywie ten mecz można uznać za przebudzenie giganta. Choć po drodze przytrafiła się porażka w bezpośrednich starciach o krajowy puchar i superpuchar, to niecałe dwa lata później Barcelona zaszokowała publikę, gromiąc Real u siebie 5:0. To miało być sygnałem, że role się odwróciły i teraz ton odwiecznej rywalizacji nadawać będą Katalończycy.

08.01.1994 FC BARCELONAREAL MADRYT 5:0
Romario (trzy gole), Koeman, Ivan Iglesias

„Nic bardziej mylnego!” – powiedzieli rok później piłkarze Realu, odwdzięczając się pięknym za nadobne. W styczniu 1995 roku „Królewscy” zemścili się na odwiecznym rywalu, pokonując go w identycznym stosunku. Bohaterem tego spotkania był Ivan Zamorano, który – podobnie jak Romario rok wcześniej – popisał się hat-trickiem. Formalności dopełnili Amavisca i Luis Enrique, wokół którego wybuchnie kilka lat później ogromne zamieszanie, kiedy przejdzie z Realu do Barcelony.

07.01.1995 REAL MADRYTFC BARCELONA 5:0
Zamorano (trzy gole), Luis Enrique, Amavisca

Później Real wkroczył w erę zwaną „Los Galacticos”. W jej czasie klub odnosił ogromne sukcesy na arenie europejskiej, grali w nim najlepsi piłkarze (m.in. Figo, który przeniósł się z Barcelony. Czyżby zemsta za Luisa Enrique?), ale w lidze bywało różnie. W bezpośrednich starciach górą była Barcelona, choć oczywiście często zdarzały się zwycięstwa madrytczyków, jak na przykład w półfinale Ligi Mistrzów w 2002 roku. Jednak mimo wszystko „Barca” wciąż była na drugim planie, wciąż była tym ubogim krewnym, ale to miało się zmienić, bo 10 marca 2007 roku Leo Messi zaczarował Gran Derbi. Mecz zakończył się remisem 3:3, ale nie to było najważniejsze. Ten magiczny 20-latek popisał się hat-trickiem, co było sygnałem, że jest on w stanie odmienić losy tej niezwykłej rywalizacji.

10.03.2007 FC BARCELONA REAL MADRYT 3:3
Messi (trzy gole) – van Nistelrooy (dwa gole), Ramos

Dwa lata później Argentyńczyk stał już na dachu futbolowego świata i na wszystkich spoglądał z góry, jednak piłka nożna to gra zespołowa, a by wygrywać w meczach typu Gran Derbi, cała drużyna musi prezentować poziom światowy. Real w 2008 roku z całą pewnością taki poziom prezentował, ale skoro tak było, to co można powiedzieć o Barcelonie? „Blaugrana” zmiażdżyła odwiecznego rywala na Santiago Bernabeu 6:2, nie pozostawiając żadnych złudzeń, kto obecnie gra pierwsze skrzypce. Zresztą dwa lata później, jakby na potwierdzenie, Katalończycy wygrali 5:0. A wydawałoby się, że w obecnych czasach, kiedy poziom jest tak wyrównany, wysokie wyniki w starciach między dwoma klubami z absolutnego szczytu są nierealne.

02.05.2009 REAL MADRYT FC BARCELONA 2:6
Higuain, Sergio Ramos – Henry (dwa gole), Messi (dwa gole), Puyol, Pique

29.11.2010 FC BARCELONA REAL MADRYT 5:0
Xavi, Pedro, Villa (dwa gole), Jeffren

W ostatnim czasie Real przełamał złą passę w spotkaniach z Barceloną, wygrywając w 2012 roku na Camp Nou 2:1 i powtarzając ten wynik rok później na Santiago Bernabeu. Jeśli podsumujemy wszystkie oficjalne pojedynki, Real w 225 spotkaniach wygrał 90 razy, 48 meczów zakończyło się remisem, a Barcelona schodziła z podniesionym czołem 87 razy (bramki 375:360). W lidze bilans to 70:32:64 (bramki 270:259), a więc historia przemawia za Realem. Jednak w tych pojedynkach nigdy nie było wiadomo, co się wydarzy, a historia była tylko pięknym dodatkiem, który jeszcze podsycał i tak ogromne emocje. Niby jedni są faworytami, niby grają świetnie, maszerują od zwycięstwa do zwycięstwa, lecz kiedy dochodzi do bezpośredniego starcia, z faworyta czasem pozostają tylko zgliszcza. Jak będzie tym razem? Rozstrzygnie jak zwykle boisko.

Tekst ukazał się również na portalu Futbolplanet.com.pl

Najnowsze