Historia Euro – część 1


Na początku był wielki wybuch – to jedna z teorii. Ogromna eksplozja, w której wyniku powstał świat, była pierwszą iskrą wzniecającą ideę powstania dyscypliny zwanej piłką nożną. Potrzeba było długiego procesu ewolucji, by w końcu futbol zagościł w naszych głowach i sercach. Jednak czy wyobrażacie sobie inny scenariusz? Jeśli istniał jakiś plan, który zakładał rozwój człowieka, to na pewno piłka nożna była jego elementem. Podobnie jak mistrzostwa Europy.


Udostępnij na Udostępnij na

Na różnych kontynentach są rozmaite teorie powstania świata. A to stworzył go wielki pająk, a to kulę ziemską dźwigały trzy słonie, a to ziemia jest płaska… My możemy odbierać fakt, że ziemia jest okrągła, jako oczywisty sygnał, że futbol od początku był powiązany z projektem stworzenia świata. Nie zamierzmy jednak tworzyć nowej religii, choć gdzieś już pewnie istnieje Kościół szerzący teorię powstania świata na podobieństwo piłki nożnej, skupimy się na tym, jak w Europie rozpoczęła się rywalizacja o miano najlepszej drużyny reprezentacyjnej.

Pierwszy projekt dotyczący rywalizacji o mistrzostwo Europy w piłce nożnej powstał w 1927 roku. Jego inicjatorem był Francuz Henri Delaunay, który pełnił funkcję sekretarza generalnego francuskiej federacji piłkarskiej. Idea nie przetrwała próby czasu, a powodem takiego przebiegu wydarzeń był sprzeciw prezydenta FFF, Julesa Rimeta, który wówczas był całkowicie pochłonięty ideą mistrzostw świata. Pomysł z organizacją rywalizacji na najstarszym kontynencie musiał więc poczekać na lepsze czasy, a te nadeszły dopiero pod koniec lat 50. Ciekawostką jest fakt, że Europa rozpoczęła rywalizację niemal najpóźniej ze wszystkich liczących się w futbolu kontynentów, wcześniej organizację kontynentalnych rozgrywek rozpoczęły Ameryka Południowa, Ameryka Północna, Azja czy Afryka.

Pierwsza odsłona turnieju nazywanego początkowo Pucharem Narodów Europy rozpoczęła się w 1958 roku. Czasochłonne eliminacje trwały dwa lata i toczyły się w systemie pucharowym. Udział wzięła także Polska, która po porażkach 2:4 i 0:3 z Hiszpanią pożegnała się z marzeniami o turnieju finałowym. Ci sami Hiszpanie zakończyli rozgrywki w kolejnej rundzie, nie stając do walki w pojedynku z ZSRR ze względów politycznych. Turniej finałowy odbywał się we Francji. Oprócz naszych ówczesnych wschodnich sąsiadów w czterozespołowym gronie znaleźli się Francuzi, Jugosłowianie i Czechosłowacy. Już pierwszy mecz pomiędzy gospodarzami a ekipą „Plavich” pokazał, że ten turniej może być dramatyczny i emocjonujący i na długo pozostanie w pamięci kibiców. Jugosławia zwyciężyła po fantastycznym meczu 5:4 i awansowała do finału. Sowieci nie dali szans Czechosłowakom, zwyciężając 3:0. Finał na Parc des Princes, rozgrywany przy 17-tysięcznej publiczności, nie zawiódł. Jugosłowianie wyszli na prowadzenie w 43. minucie za sprawą Galicia, wyrównał na początku drugiej połowy Metreweli, a losy spotkania przesądził w dogrywce Wiktor Poniedielnik. Pierwszym mistrzem Europy została ekipa Związku Radzieckiego.

10.07.1960 Paryż ZSRR – JUGOSŁAWIA 2:1 (0:1, 1:1, 1:1)
Metreweli 49’, Poniedielnik 113’ – Galić 43’
ZSRR: Jaszyn – Czoheli, Maslenkin, Krutikow – Wojnow, Netto (k) – Metreweli, W.Iwanow, Poniedielnik, Bubkin, Meschi JUGOSŁAWIA: Vidinić – Durković, Miladinović, Żanetić, Jusufi – Matus, Perusić – Sekularac, D.Jerković, Galić, Kostić (k).

Kolejna odsłona turnieju miała miejsce cztery lata później. Polacy znów byli za słabi, by przejść choćby pierwszą przeszkodę i po dwóch porażkach 0:2 z Irlandią Północną zakończyli przygodę z Pucharem Narodów Europy. Znacznie lepiej poradził sobie choćby Luksemburg, o którym szerzej piszemy tutaj. Warto zauważyć, że tym jednym turniejem na stałe do historii Euro wpisał się Ole Madsen. Duńczyk strzelił aż 11 goli w kwalifikacjach, co długo było rekordem nie do pobicia. Finałowa rywalizacja toczyła się na stadionach w Hiszpanii i oprócz obrońców tytułu i gospodarzy dotarli do niej Węgrzy i Duńczycy. Obie ekipy musiały uznać wyższość swoich rywali w półfinale, więc o ostatecznym zwycięstwie miał zadecydować pojedynek Hiszpanii ze Związkiem Radzieckim. Rozpoczął Pareda, wprowadzając stutysięczną publiczność w stan euforii. Po chwili wyrównał Husainow, lecz w końcówce spotkania Marcelino dał gospodarzom powód do radości.

21.06.1964 Madryt HISZPANIA – ZSRR 2:1 (1:1)
Pereda 6’, Marcelino 84’ – Husainow 8’
HISZPANIA: Iribar – Rivilla, Olivella (k), Calleja – Zoco, Fuste – Amancio, Pereda, Marcelino, Suarez, Lapetra ZSRR: Jaszyn – Mudrik, Szestreniew, Aniczkin, Szustikow – Woronin, Korniejew – Czislenko, Poniedielnik, W.Iwanow, Husainow.

Kolejny turniej toczył się już pod nazwą mistrzostw Europy. Finałowa batalia, poprzedzona długimi i żmudnymi kwalifikacjami, w których wszystkie zespoły zostały podzielone na grupy, miała odbyć się we Włoszech. Polacy tym razem musieli uznać wyższość Francji i Belgii, wyprzedzając jedynie Luksemburg. Do finałowej czwórki prócz stałego bywalca – ZSRR – dotarli Włosi, Jugosłowianie i Anglicy. Jugosławia pokonała synów Albionu jedną bramką, a Włosi awansowali do kolejnej rundy dopiero po losowaniu (mecz zakończył się bezbramkowym remisem, dogrywka również nie przyniosła rozstrzygnięcia). W finale również padł remis. Na gola Dżajicia odpowiedział Domenghini i potrzebny był dodatkowy mecz. Włosi przed własną publicznością nie mogli zawieść po raz drugi i pewnie wygrali 2:0. Tytuł mistrza Europy powędrował na Półwysep Apeniński.  

08.06.1968 Rzym WŁOCHY – JUGOSŁAWIA 1:1 (0:1)
Domenghini 80’ – Dżajić 39’
WŁOCHY: Zoff – Burgnich, Facchetti (k), Guarneri, Castano – Ferrini, Iuliano, Domenghini – Lodetti, Anastasi, Prati JUGOSŁAWIA: Pantelić – Fazlagić (k), M.Damjanović, M.Pavlović, M.Paunović – Holcer, I.Petković, Trivić – Musemić, Acimović, Dżajić.

10.06.1968 Rzym WŁOCHY – JUGOSŁAWIA 2:0 (2:0)
Riva 12’, Anastasi 31’
WŁOCHY:  Zoff – Burgnich, Facchetti (k), Rosato, Castano – Salvadore, Domenghini, De Sisti – Mazzola, Anastasi, Riva JUGOSŁAWIA: Pantelić – Fazlagić (k), M.Damjanović, M.Pavlović, M.Paunović – Holcer, Acimović, Trivić – Musemić, Hosić, Dżajić.

Rok 1972 był wspaniały dla polskiego futbolu, ale mistrzostwa Europy rozgrywane w Belgii nie miały z tym nic wspólnego. Polska przepadła w eliminacjach, kończąc je za plecami RFN-u i przed Turcją oraz Albanią. Swoją siłę znów potwierdził ZSRR, przechodząc fazę kwalifikacyjną jak burza. Nasi wschodni sąsiedzi w półfinale odprawili z kwitkiem Węgrów, natomiast w drugim meczu nasi zachodni sąsiedzi, Niemcy, przerwali sen o potędze gospodarzom. Finał rozgrywany w Brukseli miał jednostronny przebieg. Dwie bramki Gerda Mullera i jedna Herberta Wimmera przesądziły o najwyższym jak do tej pory zwycięstwie w finale mistrzostw Europy. To był pierwszy skalp słynnego Franza Beckenbauera na arenie międzynarodowej. Później popularny „Cesarz” zdobył jeszcze tytuł mistrza świata, Puchar Mistrzów z Bayernem Monachium, a w latach 90. został też mistrzem świata jako trener. Warto też odnotować skuteczność Gerda Mullera. Po strzeleniu siedmiu goli w eliminacjach i czterech w finałach ME wyprzedził on w klasyfikacji najlepszych strzelców Ole Madsena.

18.06.1972  Bruksela RFN – ZSRR 3:0 (1:0)
Muller 28’, 57’, Wimmer 52’
RFN: Maier – Hottges, Schwarzenbeck, Beckenbauer (k), Breitner – Hoeness, Netzer, Wimmer – Heynckess, G.Muller, Kremers ZSRR: Rudakow – Dżodżuaszwili, Churciława (k), Kaplicznyj, Istomin – Kołotow, Troszkin, Bajdacznyj – Baniszewski (63’ Kozinkiewicz), Końkow (46’ Dołmatow), Oniszczenko.

Komentarze
~Leverlath (gość) - 13 lat temu

"Świetny, niesamowity, piłkarska perfekcja" można
usłyszeć z ust pana Mateusza Borka w pewnej znanej
reklamie.

Ja zaś powiem tyle, że uwielbiam takie artykuły a
ten jest świetny, niesamowity, dziennikarska
perfekcja ;)

Brawo panie Grzegorzu. Oby jak najwięcej takich do
poczytania się pojawiało.

~bartek135771 (gość) - 13 lat temu

prawie nic z tego artykułu nie zrozumiałem

~kuba2002 (gość) - 13 lat temu

Świetny artykuł

Najnowsze