Hienghene Sport – nowokaledońska ciekawostka na KMŚ 2019


Hienghene Sport jest pierwszą drużyną z Nowej Kaledonii, która zagra z najlepszymi na świecie

11 grudnia 2019 Hienghene Sport – nowokaledońska ciekawostka na KMŚ 2019
juarezhoy.com.mx

Od lat na klubowych mistrzostwach świata pierwszy mecz jest rozgrywany pomiędzy reprezentantem gospodarzy a mistrzem Oceanii. Przyzwyczailiśmy się, że zazwyczaj jest to drużyna z Nowej Zelandii. Od kiedy Australia przeszła do piłkarskiej strefy azjatyckiej, oglądaliśmy na tym turnieju przedstawicieli drugiego co do wielkości państwa z tego regionu. W tym roku została złamana dominacja „większego”. Dlatego do Kataru polecieli reprezentanci Nowej Kaledonii – Hienghene Sport.


Udostępnij na Udostępnij na

Rozgrywki Ligi Mistrzów Oceanii istnieją od 2007 roku. Wcześniej rozgrywano tam też mecze międzypaństwowe, ale po odejściu ze strefy Oceanii Australii zreformowano tamtejsze rozgrywki. Od pierwszego turnieju zawsze w finale znajdował się przedstawiciel Nowej Zelandii. Sensacyjny był sezon 2009/2010, w którym w finale nowozelandzki Waitakere United przegrał z Hekari United. Dzięki temu pierwszy raz w historii mistrzem regionu został klub z Papui Nowej Gwinei. Niestety jego przygoda na klubowych mistrzostwach świata potrwała tylko 90 minut. Porażka 0:3 w meczu otwierającym rozgrywki z przedstawicielem gospodarzy – Al-Wahda (ZEA) – szybko zamknęła piękny sen. W tym roku swoją szansę otrzyma Hienghene Sport, który zmierzy się z katarskim Al-Sadd.

Dzień, w którym zatrzymała się Oceania

Jeżeli zwycięzca Ligi Mistrzów Oceanii w 2010 roku był sensacyjny, to aż brakuje słów na opisanie tegorocznych rozgrywek. Od zreformowania tego turnieju zawsze w finale był przedstawiciel Nowej Zelandii. 2019 rok na zawsze zapisze się w historii kontynentu. Po pierwsze dla promocji piłki nożnej w tym regionie zmieniono lekko zasady i miejsce rozgrywania meczów. Drużyny uczestniczące w tym turnieju nie grały na swoich obiektach.

Wybrano kilku gospodarzy, dzięki czemu każda grupa z pierwszej rundy grała w innym kraju. Odpowiednio w Nowej Kaledonii, w Fidżi, w Vanuatu oraz na Wyspach Salomona, czyli gospodarzem był jeden z uczestników z każdej grupy. Od ćwierćfinałów miejsce rozgrywania spotkań nie było neutralne. Każda wylosowana jako pierwsza w parze drużyna była organizatorem meczu (poza ćwierćfinałami, gdzie gospodarzem byli zwycięzcy grup).

Faworytem do końcowego triumfu były ekipy z Nowej Zelandii. Zarówno Team Wellington, jak i Aucklad City bez większych problemów wygrały swoje grupy. W ćwierćfinałach również za bardzo się nie napociły. Ciekawie zrobiło się w półfinałach, bo mieliśmy dwa starcia nowozelandzko-nowokaledońskie. Oba te spotkania odbyły się w Nowej Kaledonii i w obu doszło do sensacji. Dwaj przedstawiciele najsilniejszego państwa w regionie zostali wyeliminowani na ostatniej prostej przed finałem!

AS Magenta poradziła sobie z Auckland City, wygrywając 2:1, a Hienghene Sport pokonało 2:0 Team Wellington. Pierwszy raz w historii nie było przedstawiciela Nowej Zelandii w finale. Dla AS Magenta był to powrót do 2005 roku, gdzie jeszcze w starej formule zagrali w ostatnim meczu przeciwko drużynie z Australii. Niestety wtedy nie sprostali Sydney FC. 2019 rok też był dla nich pechowy, bo zwyciężył ich lokalny rywal.

Hienghene Sport

Skoro dzisiaj będziemy mogli zobaczyć w akcji mistrza Oceanii, to wypadałoby coś więcej napisać o Hienghene Sport. Jest to drużyna założona w 1997 roku. Nie jest to klub w pełni profesjonalny. Jego piłkarze poza treningami również pracują lub grają jeszcze w… beach soccera. Wracając do zespołu z północno-wschodniej części kraju, swoje pierwsze trofea zaczął kolekcjonować dopiero niedawno. Trzykrotnie wygrał Puchar Nowej Kaledonii (2013, 2015, 2019) oraz dwukrotnie zdobył mistrzostwo kraju (2017, 2019).

Wygrana w kontynentalnych rozgrywkach to ich pierwszy triumf na tej płaszczyźnie. Zresztą w tym roku udało im się pierwszy raz awansować do fazy pucharowej i od razu sięgnęli po główną zdobycz. W finale pokonali AS Magenta, która już wielokrotnie grała w rozgrywkach Ligi Mistrzów Oceanii i kilkakrotnie znalazła się w fazie play-off. Jak wyglądał mecz finałowy, możecie zobaczyć poniżej.

Kibicom w Europie zawsze trudno jest skojarzyć jakichś piłkarzy z drużyn z Oceanii. W przypadku kraju, z którego pochodzi obecny mistrz, warto najpierw spojrzeć na ranking FIFA. Wtedy zobaczymy, że Nowa Kaledonia znajduje się na 156. miejscu. Znacie jakiegoś nowokaledońskiego piłkarza? Wątpimy. Wszystko za sprawą tego, że reprezentanci tego kraju występują głównie w Oceanii. Ich przedstawicieli możemy też znaleźć we Francji czy w Luksemburgu, ale nie grają oni w wyższych ligach. Nie znaczy to jednak, że nigdy nie wyszedł stąd żaden znany zawodnik. Kilkanaście lat temu w barwach Realu Madryt występował Christian Karembeu. Urodził się on w Nowej Kaledonii, ale w wieku 17 lat przeniósł się do Francji. Dalej już powinniście wiedzieć, jak potoczyła się jego historia.

Wcześniejsi przedstawiciele Oceanii grający na klubowych mistrzostwach świata też nie mieli jakichś głośnych nazwisk. Drużyny z Nowej Zelandii potrafiły sprowadzać zawodników, którzy w przeszłości występowali w Europie czy w Azji. Inaczej jest z Hienghene Sport. Nowy mistrz ma skład złożony praktycznie w całości z Nowokaledończyków. Jedynym rodzynkiem jest Japończyk Kohei Matsumoto. Ten 30-latek gra w tym rejonie od 2012 roku, a w przeszłości udało mu się nawet zdobyć mistrzostwo Nowej Zelandii z Auckland City. Do ekipy z Nowej Kaledonii dołączył niedawno, więc nie poznał smaku zwycięstwa w Lidze Mistrzów.

Najważniejszą postacią w drużynie jest Bertrand Kai. Jest to napastnik, który jednocześnie jest kapitanem zespołu. Całe życie jest związany z ligą nowokaledońską. Swoją przygodę z piłką zaczynał w Hienghene Sport, w którym gra od 2007 roku (z dwuletnią przerwą na występy w dwóch innych zespołach), jest też reprezentantem kraju. Mimo 36 lat na karku wciąż pokazuje swoją jakość na boisku. Po finale Ligi Mistrzów Oceanii otrzymał nagrodę Złotej Piłki (MVP), a w całym turnieju zdobył cztery bramki i zaliczył cztery asysty. W 2011 roku dostał nagrodę dla najlepszego piłkarza Oceanii.

W tym roku nagrodę dla najlepszego bramkarza zgarnął również zawodnik Hienghene Sport. Rocky Nyikeine przez całe rozgrywki Ligi Mistrzów wpuścił tylko dwa gole. Jednego w fazie grupowej, a drugiego w ćwierćfinale. W nim Nowokaledończycy potrzebowali dogrywki, by odnieść zwycięstwo nad Ba FC. W innych meczach ten bramkarz też miał co robić w swoim polu karnym, ale w dwóch ostatnich, najważniejszych starciach zachował czyste konto. Aktualnie jest też podstawowym golkiperem w reprezentacji.

Na co będzie stać mistrza Oceanii?

Szczerze to na niezbyt wiele. Jak popatrzymy, jak sobie radziły w przeszłości na KMŚ drużyny z tego regionu, to nie możemy być hurraoptymistami. Tylko trzykrotnie przedstawicielowi Oceanii udawało się coś ugrać. W 2005 roku Sydney FC przegrało w ćwierćfinale z Deportivo Saprissą, ale potem w meczu o 5. miejsce pokonało egipskie Al Ahly 2:1. Wtedy jednak grano bez przedstawiciela gospodarza. Od zwiększenia liczby zespołów tylko w 2009 i 2014 roku udało się nie odpaść po meczu otwarcia.

W pierwszym przypadku Auckland City wygrało 2:0 z Al-Ahli, aby zagrać w ćwierćfinale z Atlante FC. W nim przegrało 0:3, ale jeszcze zmierzyło się w spotkaniu o 5. miejsce z TP Mazembe. Udało im się pokonać przedstawiciela Afryki 3:2. Najbardziej pamiętny jest ten drugi przypadek, gdzie ponownie Auckland wygrało w meczu otwarcia. Nowozelandczycy doszli aż do półfinału. Po drodze odprawili marokański Moghreb Tetouan (0:0, k. 4:3), algierski ES Setif (1:0), a w 1/2 finału przegrali po dogrywce z San Lorenzo (1:2). W meczu o brąz okazali się lepsi od Cruz Azul (1:1, k. 4:2).

Niestety w tym roku nie zanosi się na podobną historię. Hienghene Sport zagra pierwszy raz na tak dużym turnieju. W ich składzie brakuje piłkarzy z odpowiednią jakością, aby przeciwstawić się Al-Sadd. Jedyną nadzieją dla nich będzie to, że rywal ich zlekceważy. Przed rokiem też wszyscy skreślali Team Wellington w meczu z Al-Ain, a w nim Nowozelandczycy mocno utarli nosa gospodarzom. Przez długi czas prowadzili nawet 3:0, ale ostatecznie ekipa z ZEA doprowadziła do dogrywki i rzutów karnych. W nich przedstawiciel Oceanii nie był już tak skuteczny.

Hienghene Sport jedzie do Kataru, by pokazać, że piłka nożna ma się dobrze także w Nowej Kaledonii. Zapewne wielu kibiców pierwszy raz usłyszy o takim zespole. Nikt nie oczekuje cudów po mistrzu Oceanii. Marzeniem jest pokonać Al-Sadd, a następnie Monterrey, aby w półfinale zagrać z wielkim Liverpoolem. Do tego będzie niezwykle trudna droga, ale jak nie uda się spełnić tego pięknego snu, nic się nie stanie. Nowokaledończycy wrócą do domów i będą dalej grać w piłkę nożną, zajmować się swoją pracą, polowaniem, a w wolnej chwili pograją w beach soccera.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze