Tottenham zremisował bezbramkowo na własnym stadionie z Milanem w rewanżowym starciu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Z racji, że w Mediolanie górą byli Włosi, londyńczycy żegnają się z Ligą Mistrzów w sezonie 2022/2023. Tottenham nie prezentuje się tak, jak by tego oczekiwano, a jedną z twarzy tego zespołu jest Heung-Min Son. Niestety, w negatywnym kontekście.
Heung-Min Son od lat prezentuje swoje wysokie umiejętności w północnym Londynie. W zeszłym sezonie nawet był ex-aequo królem strzelców ligi – strzelił 23 bramki, tyle samo co Mohamed Salah. Teraz jednak nie jest nawet blisko takiego wyniku i w 26 meczach „Kogutów” trafił zaledwie pięć razy.
Anonimowy występ z Milanem
Koreańczyk ewidentnie nie poradził sobie w tym starciu, w którym musiał rywalizować na swojej stronie boiska z Pierre’em Kalulu. Młody Francuz poradził sobie z nim bez żadnych problemów, jak zresztą Milan radził sobie bez problemów przez praktycznie cały mecz. Ekipa „Spurs” musiała gonić wynik, a wyglądała jak zespół, który ma spokojne prowadzenie i chce je utrzymać. Grała zwyczajnie źle.
Źle grał również główny bohater tego artykułu. Bardzo mało było go widać z przodu, a były momenty, gdy Tottenham ruszał z kontratakiem, w którym można by skorzystać z atutów szybkościowych Sona. Tego jednak praktycznie w ogóle nie było, ponieważ Koreańczyka próżno było szukać w szybkich wypadach pod bramkę rywali.
Jeśli jest jakakolwiek rzecz, za którą można pochwalić Tottenham, to za to, że nie posypał się po czerwonej.#TOTACM #TOTMIL #LigaMistrzow
— Antoni Obrębski (@AntoniObrebski) March 8, 2023
Gdy już otrzymywał piłkę, nie wychodziło z tego dużo dobrego dla gospodarzy. Spowalniał akcje, tracił piłkę, zagrywał niechlujnie, za mocno, za słabo, niecelnie. Stałe fragmenty gry w jego wykonaniu również były bardzo słabe i większe zamieszanie tworzyło się, gdy podchodził do nich Pedro Porro. Heung-Min Son, wykonując jeden z kornerów, nawet nie trafił piłką w boisko. Brakowało Tottenhamowi tego starego, dobrego Sona.
Słaba forma od początku sezonu
Pisaliśmy już wcześniej, że Son zdobył w tym sezonie ligowym pięć bramek. Trzy z nich strzelił w jednym spotkaniu, gdy „Koguty” mierzyły się z przeżywającym kryzys Leicester i pokonały go 6:2. Jeśli weźmiemy po uwagę ostatnie 11 spotkań Premier League, czyli liczbę meczów po powrocie z mundialu, dowiemy się, że Son w tym czasie zdobył dwa gole i zaliczył asystę. Nie można więc tutaj mówić o jakimś wahaniu formy czy obniżce po mundialu. Cały sezon w wykonaniu Koreańczyka na razie jest do zapomnienia.
W pierwszych 13 meczach sezonu, czyli meczach przed mundialem (w dwóch z nich Son nie mógł zagrać), Koreańczyk trafił wspomniane trzy razy z Leicester i zaliczył dwie asysty. Wcześniej wymienione pięć bramek w tym sezonie Premier League sprawia też, że pod tym względem jest to najgorszy sezon Koreańczyka od debiutanckich rozgrywek w barwach „Spurs”, czyli sezonu 2015/2016.
Biorąc pod uwagę jak prezentuje się w tym meczu Son, to Tottenham w tej chwili w 9 ;) #TOTMIL #ChampionsLeague
— Szymon Szymańczyk (@szymoneiro) March 8, 2023
W porównaniu z minionymi latami znacznie spadła też u Sona celność podań, która obecnie wynosi ledwo ponad 70%. Heung-Min Son również rzadziej bierze udział w akcjach zakończonych bramką lub strzałem. W zeszłym sezonie zawodnik w akcjach, które kończyły się uderzeniem, brał udział średnio ponad cztery razy na mecz. W tym momencie jest to wynik na poziomie 3,83.
Heung-Min Son wróci?
Obecna dyspozycja, a nawet cały sezon, o którym moglibyśmy zapomnieć w wykonaniu skrzydłowego „Spurs”, nie sprawia, że jest on słabym piłkarzem. Wciąż możemy uznawać go za zawodnika bardzo dobrego, który jednak przeżywa pewien kryzys. Być może w powrocie do dawnej formy pomoże zmiana szkoleniowca. Umowa klubu z białej części Londynu z Antonio Conte wygasa po zakończeniu sezonu i nic nie wskazuje na to, aby był zamiar jej przedłużenia. Projekt Włocha w Londynie miał swoje wzloty i upadki, ale na żadnym etapie ta drużyna nie była na poziomie, który prezentowała w momencie świetności Pochettino. Do tego od pewnego czasu zespół pikuje.
A kto mógłby przejąć Tottenham po sezonie? Mówi się, że mógłby to być… Mauricio Pochettino. Tak przynajmniej informuje Gary Jacob z „The Times”. Powrót Argentyńczyka na stare śmieci wydaje się opcją wręcz idealną dla sympatyków „Kogutów”, dla samego trenera, a nawet dla właścicieli. Wszyscy w tym klubie Pochettino szanują i Argentyńczyk miałby spokojnie czas i kredyt zaufania na zbudowanie drużyny, w końcu trochę się pozmieniało. Od jego odejścia minęło już bowiem prawie trzy i pół roku.
The Times dziś informuje, że jeśli Antonio Conte najpóźniej z końcem sezonu odejdzie z Tottenhamu, to Mauricio Pochettino będzie bardzo zainteresowany ponownym przejęciem drużyny.
— Maciej Łuczak (@maciejluczak) March 8, 2023
Były trener PSG jednak zna wielu piłkarzy, m.in. z Sonem i Kane’em na czele. Choć Anglikowi w odbudowie formy nie trzeba pomagać, bo ten gra świetnie, to skrzydłowemu z Korei zdecydowanie by się to przydało. A kiedy, jak nie z trenerem, u którego się już kiedyś wspinało na wyżyny swoich umiejętności?
Pochettino byłby też świetną opcją dla Tottenhamu, ponieważ na rynku brakuje nazwisk, które realnie moglibyśmy łączyć z tym klubem. A Argentyńczyk bez wątpienia jest osobą, z którą moglibyśmy to zrobić, prawie rok jest bez pracy, jest też mocno przywiązany do Tottenhamu. Również z racji na to, jak w wielu klubach klaruje się sytuacja na stanowisku trenera, nie mógłby chyba liczyć na lepszą dla siebie opcję.