Thierry Henry oficjalnie ogłosił, że nie przedłuży kończącego mu się pod koniec tego roku kontraktu z New York Red Bulls. Angielskie media oszalały, ponieważ większość spodziewa się powrotu „Titiego” do jego ukochanego klubu, czyli Arsenalu Londyn. Wszystko wskazuje na to, że jest to bardzo możliwe.
Henry nigdy nie ukrywał, że jego serce bije przede wszystkim dla „Kanonierów”. Kiedy podjął decyzję o końcu swojej przygody z New York Red Bulls, kibice Arsenalu od razu zareagowali entuzjastycznie. Sam Thierry po oficjalnym ogłoszeniu swojego wyboru na Facebooku i Twitterze zmienił swoje zdjęcie w tle na… The Emirates Stadium.
http://i59.tinypic.com/xc16s0.jpg
Arsene Wenger również jest osobą, która nie ukrywa, że dobrze współpracuje mu się z Henrym i chętnie widziałby go w swoim zespole. – To człowiek Arsenalu. Najlepszych chwil swojego życia i swojej kariery doświadczył tutaj i na pewno któregoś dnia znowu do nas wróci. W jakiej roli, nie wiem, to już zależy od niego – powiedział na konferencji przed środowym meczem Arsenalu w Premier League Wenger.
Nie na boisku, to gdzie?
Kluczowe dla Henry’ego pytanie to przede wszystkim: „W jakiej roli?”. Tuż po ogłoszeniu swojej decyzji Francuz udzielił wywiadu brytyjskiemu dziennikowi The Guardian. Co prawda nie daje on tam jednoznacznej odpowiedzi, co będzie robił po odejściu z New York Red Bulls, ale wszystko wskazuje na to, że na boisko już nie wróci. Zapytany o to, skąd piłkarz wie, kiedy powinien skończyć karierę, „Titi” odpowiedział:
– Myślę, że to jest wtedy, kiedy zaczynasz się zmuszać, żeby to robić. Nie mogę powiedzieć lub pomyśleć: „Muszę iść na trening”. Kiedy oddychasz, nie myślisz o samym procesie oddychania. To naturalne. Tak samo jest z piłką.
Czytając ten wywiad, nie trudno odnieść wrażenie, że Henry naprawdę chce się pożegnać z grą w piłkę. Francuz wspomina 20 lat swojej kariery, opowiada o początkach, Arsenalu, Barcelonie. Pojawia się nawet polski wątek, ponieważ Henry przyznał, że jako dziecko chciał być jak Zbigniew Boniek. Zapytany o samą kwestię bycia trenerem i miejsca, w którym ewentualnie mógłby pracować w tej roli, odpowiedział:
– Najważniejszą rzeczą dla trenera jest potwierdzanie i trzymanie się swojej tożsamości, jakakolwiek ona jest. Jeśli preferujesz defensywny styl, możesz wygrywać w ten właśnie sposób. Nie powinieneś go zmieniać, jeśli odniesiesz porażkę.
Gdzie Henry może czuć i potwierdzać swoją tożsamość lepiej niż w Arsenalu? Nie widzę w jego przypadku innej opcji niż The Emirates Stadium. Wiadomo, że nie zastąpi na stanowisku Arsene’a Wengera (chociaż niektórzy chętnie by go tam widzieli), ale rola asystenta jest tutaj bardzo możliwa.
http://i62.tinypic.com/2626xdd.jpg
The Best of Thierry
W wywiadzie dla „The Guardian” Henry pokazuje, jak wielką i pracowitą jest osobą. Podkreśla, że pomimo tego, iż osiągnął wszystko zarówno z klubami, jak i reprezentacją, nadal we wszystkim chce być najlepszy. To ogromny indywidualista. Czy sprawdziłby się w roli trenera, ciężko powiedzieć, bo jak sam przyznaje: „Jestem trudną osobą”. Mówili też o tym niejednokrotnie piłkarze, którzy sami z nim pracowali, jak na przykład Cesc Fabregas czy Xavi Hernandez. Nie od dzisiaj wiadomo, że to bardzo specyficzny zawodnik.
Henry zawsze zaznaczał, że jest bardzo wymagający, zwłaszcza jeśli chodzi o piłkę. Doświadczenie ma takie, że wielu mogłoby się od niego naprawdę wiele nauczyć. Kwestia tylko tego, czy umiałby on przekazać swoją wiedzę w odpowiedni sposób.
Thierry to tytan pracy, który wymaga przede wszystkim od siebie. Na boisku na pewno będzie nam go bardzo brakować, bo mając 37 lat i strzelając takie bramki, nie trudno odczuć, że będzie za czym tęsknić.