W wielu klubach dyrektor sportowy to ważna postać. Często odpowiada za transfery, ponosi konsekwencje tego, czy jakiś zawodnik się sprawdził lub zawiódł. To stanowisko jednak nie obowiązuje chyba w Bayernie Monachium. Jest po to, by po prostu być, by ładnie wyglądać, by robić dobrą minę do złej gry, ewentualnie zbierać pochwały za udane transfery.
Rewolucja w Bayernie
Ostatnio bardzo głośno w niemieckich mediach o zmianach w Bayernie. To konsekwencja tego, co zapowiadał Uli Hoeness. Dla przypomnienia należy najpierw wspomnieć o wypowiedzi prezesa Bayernu w sprawie jego przygody z monachijskim gigantem. Otóż jedną z jego zapowiedzi było odejście z władz klubu. To dla FCB byłaby rzecz, która odwróciłaby wszystko do góry nogami.
Hoeness i Bayern to niemalże to samo. Uli od wielu lat związany jest z tym klubem i trzeba jasno dać do zrozumienia, że jest to postać, która decyduje o tym, jak Bayern się rozwija, jakie transfery przeprowadza i jacy trenerzy przychodzą do Monachium. Dlatego zapowiedź jego odejścia może wiele zmienić.
Ta sytuacja również dotyczy Hasana Salihamidzicia. Bośniak przez wielu jest krytykowany i co chwila słychać plotki o jego rozstaniu ze stanowiskiem, jakie – jak by nie patrzeć – niedawno objął. Wśród potencjalnych następców wymienia się byłego bramkarza Bawarczyków Olivera Kahna. Kontrowersyjny w swoim zachowaniu były golkiper reprezentacji Niemiec zająłby pierwsze strony sportowych gazet po tym, gdyby objął funkcję sprawowaną obecnie przez Brazzo. Pytanie tylko, ile miałby do powiedzenia, gdyby zastąpił swojego kolegę z boiska.
Czy dyrektor sportowy w Bayernie jest potrzebny?
W trwającym sezonie Bayernowi bardzo się dostaje od prasy. Zespół gra poniżej oczekiwań i obok Niko Kovaca często dostaje się po uszach również Hasanowi Salihamidziciowi. Niemieckie media co chwila doszukują się nieporozumienia na linii trener – dyrektor, trener – piłkarze, dyrektor – piłkarze. Warto jednak zadać pytanie, czy Brazzo ma cokolwiek do powiedzenia w monachijskim gigancie. Wydaje się, że jest to stanowisko odpowiadające za to… by po prostu było.
Nie od dziś wiadomo, że w klubie z Monachium rządzi duet Uli Hoeness oraz Karl Heinz Rummenige. To oni w głównej mierze decydują o tym, kto zespół wzmocni, a kto z niego odejdzie. Dyrektor to postać, która po prostu musi wyglądać. Salihamidzić to osoba, która umie się zaprezentować, a fakt, że jest byłym zawodnikiem Bayernu, tym bardziej pasuje, ponieważ pokazuje że Bawarczycy to jedna, wielka rodzina, stawiająca na swoich ludzi, którzy w dodatku znają się na piłce.
Gdy podczas okienka transferowego Bayern kogoś kupi, to Brazzo jest od tego, by danego zawodnika zaprezentować kibicom i z uśmiechem na twarzy powiedzieć, że Bayern się wzmacnia. Kiedy w zespole dochodzi do różnych nieporozumień i usłyszą o tym media, to właśnie zadaniem, jakie stoi przed Bośniakiem, jest powiedzieć wszystkim o tym, że jest w porządku i nic się nie dzieje. Przykładem niech będzie chociażby sytuacja, w której media szukały sporu pomiędzy Salihamidziciem a Kovacem. Pierwszy powiedział, że jest wszystko w porządku, drugi to potwierdził i sprawa została zamknięta.
Być jak Sammer
O ile Hasan Salihamidzić ma niewiele do powiedzenia w kwestii transferów oraz tego, jak wypowiadać się w mediach o Bayernie, o tyle może z pewnością poprawić swoją pozycję pod względem dogadywania się z szatnią oraz trenerem. Były pomocnik Bayernu czy Juventusu, mimo że był niegdyś niezłym piłkarzem, najzwyczajniej w świecie nie przekonuje nikogo, jest być może zbyt mało charyzmatyczny. Dlatego też nie ma wśród piłkarzy takiego autorytetu, jak miał choćby za czasów pracy w Bayernie Matthias Sammer.
Obaj panowie to dwa inne światy. O tym przekonuje choćby to, jak były reprezentant Niemiec radzi sobie w Borussii Dortmund, czy jak niegdyś radził sobie w Bayernie Monachium. Niewątpliwie jednak warto też zaznaczyć, że dyrektorowi sportowemu BVB może nawet było łatwiej. Dzięki sukcesom, jakie osiągał jako piłkarz, oraz współpracy z wielkimi trenerami, a takim bez wątpienia był Juup Heynckes, mógł podpatrzeć i nauczyć się, jak radzić sobie z piłkarzami sprawiającymi problemy wychowawcze. Brazzo jednak wcale nie musi być z góry przegrany.
Gdy wyniki się poprawią, to i cała atmosfera również powinna ulec zmianie na lepsze. Ta jednak działka należy do chorwackiego szkoleniowca. Do Bośniaka natomiast należeć w najbliższym czasie będzie sprawa wykrycia, kto chodzi do prasy i wynosi wszystkie informacje na temat atmosfery w szatni.
Czy Kahn jest zagrożeniem dla Brazzo?
W obecnej sytuacji mimo słabych wyników w klubie wszyscy trzymają się razem. Zarząd staje murem za trenerem, piłkarzami, ale i dyrektorem sportowym. Zapewne jednak dojdzie do roszad. Te są nieuniknione, ponieważ zgodnie z zapowiedzą Hoenessa ktoś będzie musiał go zastąpić.
Być może zatem niebawem dojdzie do zmian. Kto wie, może i Oliver Kahn jest jakimś zagrożeniem dla Hasana Salihamidzicia. Nie ulega wątpliwości, że Niemiec cieszy się ogromnym autorytetem i jemu żaden piłkarz raczej nie odważy się postawić podczas treningu. Nie wiadomo jednak, czy Kahn wskoczy od razu w buty Bośniaka czy może zasiądzie gdzieś wyżej.