Gwiazdy, które wypłynęły na MŚ U-17


17 października 2015 Gwiazdy, które wypłynęły na MŚ U-17

Rozpoczynamy emocje związane z mundialem najmłodszej kategorii wiekowej. Od 17 października siedemnastolatkowie będą biegali po chilijskich boiskach, usiłując udowodnić sobie i światu, że ich umiejętności sprawią, że już niedługo zaczną błyszczeć także wśród seniorów. Łatwo wypłynąć na tym turnieju?


Udostępnij na Udostępnij na

Jednoznaczna odpowiedź jest skomplikowana. Zdarzały się turnieje, na których grało sporo przyszłych gwiazd, czasem tak pięknie nie było. Zobaczymy, którzy piłkarze z juniorskiego mundialu zapisali się (lub nadal to robią) złotymi zgłoskami na kartach historii światowej piłki nożnej.

Ten pierwszy…

Pierwsze juniorskie mistrzostwa świata (wtedy jeszcze do lat 16) odbyły się w Chinach. Pierwszy tytuł zdobyła Nigeria, do dziś najbardziej utytułowany zespół. Królem strzelców został Marcel Witeczek z RFN, urodzony w Tychach. Karierę zrobił jaką taką, grał nawet w Bayernie Monachium, nigdy jednak nie przebił się do reprezentacji Niemiec.

Największy zawód na imprezie sprawiła jednak Argentyna. Piłkarze z Ameryki Południowej nie wyszli nawet z grupy, mimo że w środku pola harował on. Fernando Redondo. Autor słynnego „taconazo”, którym ośmieszył Henninga Berga w Lidze Mistrzów, czołowa postać Realu Madryt pod koniec lat 90. Gdyby miał więcej szczęścia do własnego zdrowia, byłby pewnie jednym z największych piłkarzy swoich czasów. Karierę zakończył jednak trapiony ciągłymi urazami.

https://youtu.be/uv_KcxAduW0

Kanada bogata w talenty

Emmanuel Petit
Emmanuel Petit (fot. Goobjoog.com)

Dwa lata później wygrał Związek Radziecki, ale rozkład utalentowanych piłkarzy był mniej więcej równomierny. We Francji wyróżniał się późniejszy gwiazdor Arsenalu, mistrz świata z 1998 roku, Emmanuel Petit. Rok później zaczął pokazywać się w Monaco, potem były wspomniany klub z Highbury, Barcelona i Chelsea. Piękna kariera.

Włosi odpowiedzieli niestrudzonym lewym obrońcą, Gianlucą Pessotto. Związany przez lata z Juventusem zawodnik był współautorem wielkich sukcesów tej drużyny. Zdobywcy tytułu mieli w swoim składzie Jurija Nikoforowa, znakomitego obrońcę, grającego między innymi w holenderskim PSV. W kadrze Brazylii szalał Sonny Anderson, który nie zrobił spektakularnej kariery reprezentacyjnej, klubowej natomiast można mu zazdrościć (wielka gwiazda Olympique Lyon, grał też m.in. w Barcelonie). Ciekawostka – na mundialu z Andersonem grał też Assis, który zrobił wielką karierę jako… brat Ronaldinho. Dobre i to. Z bramkarzy najsłynniejszy był Mark Bosnich. Australijczyk rozegrał ponad 200 meczów w Premier League, przez moment był nawet pierwszym bramkarzem Manchesteru United.

Szkocja się wybroni

W 1989 roku odbył się ostatni mundial do lat 16. O ile gospodarze nie poszczycili się nikim z wielką karierą w przyszłości (od biedy Paul Dickov – swoje w Premier League zagrał), o tyle kilka krajów przywiozło prawdziwe perełki.

Jeden z przedstawicieli tamtego pokolenia gra do dziś. Mowa o nieśmiertelnym, 43-letnim bramkarzu, Marku Schwarzerze. Dziś jest rezerwowym w Leicester City, w przeszłości był gwiazdą Middlesborough i Fulham. Innym bramkarzem na tej imprezie był Roberto Abbondanzieri – możliwe, że nieco przeceniany, ale swoje w kadrze Argentyny wybronił. Nie zapominamy oczywiście o Mohamedzie Al-Daeyi. Saudyjczyk grał co prawda tylko w swojej lidze, uznany jednak został za najlepszego bramkarza Azji w XX wieku. No i liczba 178 meczów w reprezentacji imponuje. Ostatnim wartym wspomnienia golkiperem był reprezentant Niemieckiej Republiki Demokratycznej – Frank Rost. Jeden z najlepszych bramkarzy w historii Bundesligi, w kadrze nie zrobił dużej kariery. Powody dwa: Kahn i Lehmann.

Trophy Tour w Warszawie
Luis Figo (fot. Michał Borowy, iGol.pl)

Na mundialu grał też jeden z najlepszych amerykańskich piłkarzy w historii – Claudio Reyna. Filigranowy, świetny technicznie pomocnik, obdarzony talentem do zdobywania bramek. Zapowiedź narodzin wielkiego pokolenia obserwowaliśmy u Portugalczyków. Na mundialu był jeden z najbardziej charakterystycznych piłkarzy świata – Abel Xavier, był też inny reprezentant kraju z Półwyspu Iberyjskiego, jeden z trzech najlepszych piłkarzy w historii tego kraju, a także jeden z największych w historii całej piłki. Mowa oczywiście o Luisie Figo. Opis zawodnika raczej zbędny.

Pierwszy mundial U-17

Wraz z 1991 rokiem nadeszła era mistrzostw świata do lat 17. Dziewiczy turniej obfitował w zawodników, którzy w przyszłości znaczyli w piłce wiele. Co ciekawe, ten, który miał znaczyć najwięcej, zrobił mocno nieadekwatną do umiejętności karierę. Chodzi o MVP turnieju, Nila Lampteya. Jako czternastolatek był uczestnikiem poprzedniego mundialu, we Włoszech w 1991 roku zaprowadził swoją Ghanę na sam szczyt, absolutnie zamiatając całą resztą. Lamptey to klasyczny przykład zawodnika, który z każdym rokiem kariery grał gorzej. Niemniej jednak zdołał podbić serca fanów PSV i Anderlechtu Bruksela.

O wiele lepiej potoczyła się kariera kolegi z drużyny, Samuela Kuffoura. Solidny stoper nie imponował warunkami fizycznymi jak na swoją pozycję, jednak szybkość i skoczność sprawiły, że Ghańczyk przez dwanaście lat był istotną postacią Bayernu Monachium.

01.12.2010 Lech Poznań - Juventus Turyn 1:1
Alessandro Del Piero (fot. Hanna Urbaniak / iGol.pl)

Mniejszym talentem od Lampteya dysponował podobno gwiazdor gospodarzy, Alessandro del Piero. Weryfikacja nastąpiła jednak szybko, Alex stał się legendą Juventusu, Serie A i „Squadra Azurra”. Oprócz Alessandro we włoskiej kadrze był także jego późniejszy kolega klubowy, Alessandro Birindelli. Postać z pewnością kojarzona.

Co ciekawe, najwięcej zawodników przebiło się w ekipie, która zajęła trzecie miejsce. Argentyńczycy, bo o nich mowa, mieli w swej kadrze wielu późniejszych reprezentantów. Największą karierę zrobił Juan Sebastian Verón, legendarny defensywny pomocnik (ponad 70 występów w kadrze, Lazio i United w CV). Obok niego jako wysunięty pomocnik grał malutki Marcelo Gallardo, ikona River Plate, obecnie trener drużyny z Buenos Aires. Fantastyczny technik, piłkarz, jakiego trybuny wspominają latami. Był jeszcze między innymi Rodolfo Arruabarrena, późniejszy współautor największego sukcesu w historii Villarrealu, w którym godnie strzegł dostępu do bramki jako czołowy obrońca w zespole.

Rój talentów w Japonii, debiut Polaków

Kolejne mistrzostwa były dla nas szczególne. Debiutowali bowiem w nich Polacy, którzy w dodatku zaprezentowali się znacznie powyżej oczekiwań. Wygrana grupa, później gładkie zwycięstwo w ćwierćfinale z USA. Następna faza okazała się zbyt trudna, minimalna porażka z późniejszym triumfatorem, Nigerią, sprawiła, że „Biało-czerwoni” musieli zagrać o trzecie miejsce, W spotkaniu z Chile mogło zdarzyć się wszystko – w grupie zremisowaliśmy 3:3. Tym razem znów remis (1:1) i porażka w rzutach karnych zadecydowała o czwartym miejscu.

Z naszej kadry niestety wielu zawodników się nie przebiło. Za największy talent uchodził Mirosław Szymkowiak, który istotnie zrobił oczekiwaną karierę. Równie utalentowany był Maciej Terlecki, on jednak oczekiwań zupełnie nie spełnił. Z pozostałych zawodników z osiągnięć zadowoleni mogą być chyba tylko: Arkadiusz Radomski, Artur Wichniarek, Mariusz Kukiełka i Jacek Magiera. W naszych warunkach były to znaczące postaci.

Gianluigi Buffon, Juventus
Gianluigi Buffon (fot. Forzaitalianfootball.com)

Najmłodszym zawodnikiem na całych mistrzostwach był pewien utalentowany bramkarz. Człowiek, który później wycisnął ze swojej kariery 110%. Mistrz świata, jeden z najlepszych golkiperów w historii. Gianluigi Buffon, bo o nim mowa, wielką karierę zaczynał właśnie na mundialu U-17. Razem z nim na mistrzostwach był też Francesco Totti, kolejna legenda. Włochom tamta kadra udała się bardzo. Kilku innych piłkarzy również swoje w karierze osiągnęło, wspomnijmy chociażby o byłym graczu Interu i Barcelony, Francesco Coco.

Fenomenalnym składem dysponował późniejszy triumfator, Nigeria. O ile Wilson Oruma, czyli król strzelców turnieju, swoimi osiągnięciami raczej zawiódł, o tyle Celestine Babayaro i zwłaszcza Nwankwo Kanu kariery zrobili więcej niż przyzwoite. Nieźle prezentowały się również osiągnięcia wspólnej kadry Czechów i Słowaków, w której grali tacy zawodnicy jak Marek Jankulovski czy Libor Sionko. Gospodarze straszyli rywali legendarnym Hidetoshi Nakatą, jednym z najlepszych piłkarzy w historii Azji.

Ciekawostka – jednym z ważniejszych ogniw reprezentacji Argentyny był na tych mistrzostwach późniejszy gwiazdor naszej ekstraklasy – Mauro Cantoro. Z jego ekipy w międzynarodowej piłce nie przebił się jednak nikt.

Młodość stemplem Ekwadoru

Esteban Cambiasso
Esteban Cambiasso (fot. Skysports.com)

W 1995 roku w Ekwadorze po boiskach biegało dwóch… czternastolatków. Obaj już wtedy wyróżniali się nawet na tle starszych i mocniej zbudowanych rywali, co ciekawe, obaj też pełnili funkcję defensywnych pomocników, co łatwe raczej nie było. Chodzi o Stephena Appiaha i Estebana Cambiasso. Obaj bardzo podobni w stylu gry, obaj spełnili się w piłce w stu procentach.

Niewiele starszy, bo zaledwie piętnastoletni, był kolejny „nowy Maradona”. Mający do dziś wielu orędowników zawodnik, który chyba nie zrobił takiej kariery, jaką był powinien. Chodzi oczywiście o Pablo Aimara, jednego z najlepiej wyszkolonych technicznie zawodników w historii piłki.

Bardzo młody skład wysłali Brazylijczycy, niespełna szesnastoletni Julio Cesar na bramce, niewiele starszy Juan jako stoper. Ten pierwszy klubową karierę zrobił znacznie większą, ten drugi jednak swoje w życiu zagrał (Bayer Leverkusen, Roma, Inter).

Australia miała w swoich szeregach bezczelnego Harry’ego Kewella, który pewnie spodziewał się wycisnąć ze swojej kariery indywidualnej nieco więcej, jednak triumfu w Champions League nikt mu nie odbierze. Razem z nim grał też trochę niedoceniany Brett Emerton, również bardzo dobry zawodnik. Jeśli jesteśmy przy zawodnikach anglojęzycznych, w kadrze Stanów Zjednoczonych był Tim Howard, prawdopodobnie najlepszy bramkarz w historii swojego kraju.

Solidnie wyglądała także Japonia z Junichim Inamoto, Shinjim Ono i Naohiro Takaharą w swoich szeregach. Każdy kolejny mundial przynosił coraz większe nazwiska.

Wielkie gwiazdy pod piramidami

Iker Casillas
Iker Casillas (fot. as.com)

Kolejny turniej odbył się w Egipcie, przyniósł ze sobą następne nazwiska, których nikomu przedstawiać nie trzeba. W Brazylii szalał chłopak, którego brat dekadę wcześniej bezskutecznie próbował pokazać się światu. Mowa oczywiście o Ronaldinho, który już wtedy pokazywał oznaki gigantycznego talentu. Świetni byli też Hiszpanie, wśród których grali Iker Casillas i Xavi. Dalszy komentarz zbędny. Sporą część kariery w kraju wyżej wspomnianych spędził Gabriel Milito, którego „zjadły” kontuzje. Mimo wszystko trochę w piłce osiągnął, chociażby jako stoper Barcelony.

Niezłym składem dysponowali nasi zachodni sąsiedzi. W bramce Roman Weidenfeller, w pomocy Sebastian Kehl i jego imiennik, który przegrał walkę z własną psychiką, ale talent miał nieziemski. Mowa o byłym graczu Bayernu, Sebastianie Deislerze.

Powrót Polaków

W 1999 roku mundial rozegrano na Antypodach, konkretnie w Nowej Zelandii. Były to pierwsze mistrzostwa, których MVP osiągnął w piłce tyle, ile powinien. Mowa o Landonie Donovanie z czwartych na tym turnieju Stanów Zjednoczonych. USA w ogóle dysponowały świetną drużyną, poza wspomnianym pomocnikiem byli jeszcze DaMarcus Beasley, Bobby Convey i Oguchi Onyewu.

Triumfowała Brazylia ze świetnym Adriano na szpicy. Za nią uplasowała się Hiszpania z Pepe Reiną w bramce. Podium zamknęła Ghana, którą dowodził Michael Essien. Komentarz zbędny. Niemcami dowodził Thomas Hitzlsperger, teraz znany niekoniecznie z powodów piłkarskich.

Polska - Niemcy, Eliminacje Euro 2016, 11.10.2014
Sebastian Mila; (fot. Grzegorz Rutkowski)

Po sześciu latach na turniej wrócili Polacy. Ostatnie miejsce w grupie, wielki zawód i… sporo zawodników, którzy osiągnęli później sukces. Tomasz Kuszczak, Wojciech Łobodziński, Radosław Matusiak, bracia Brożkowie i Sebastian Mila. Słowem – nie było wstydu.

Trynidad pod znakiem jednej gwiazdy…

…która bardzo szybko wyblakła. Mundial wykosiła Francja, MVP i król strzelców, właściwie jedyny aktor tych mistrzostw to Florent Sinama Pongolle. Obecnie kopie się po czole gdzieś w Szwajcarii, swego czasu rozegrał świetny sezon w Recreativo Huelva i trafił do Atletico Madryt. Tyle.

Gospodarzem był egzotyczny Trynidad i Tobago, ze znakomitym Kenwynem Jonesem w ataku. Z tej samej strefy pochodził Eddie Johnson, wyróżniający się w ekipie „Jankesów”. Duże wrażenie wywarł też Diego Ribas, legenda Werderu Brema. Brazylijczyk wybił się jako jedyny, o wiele więcej szczęścia mieli Argentyńczycy. To u nich grali: Gonzalo Rodriguez, Pablo Zabaleta, Javier Mascherano i Carlos Tevez. Jakość.

Z Europejczyków jaką taką karierę zrobił Niko Krancjar z Chorwacji, no i oczywiście dwóch znakomitych Hiszpanów, czyli Andres Iniesta i Fernando Torres.

Ekstraklasowa Finlandia

Fabregas w Barcelonie?
Cesc Fabregas (fot. igol.pl)

W 2003 roku przyszła kolej na skandynawski mundial. MVP został Cesc Fabregas, nareszcie ktoś, o kogo klasie nie trzeba dyskutować. Hiszpania zajęła drugie miejsce po Brazylii (która nikogo nie wypromowała), oprócz Cesca grali też David Silva i Javi Garcia. Bardzo solidnie.

Nieźle było też w Kolumbii, gdzie kopali Freddy Guarin i Pablo Armero. Nie gorzej w Argentynie – tutaj byli Ezequiel Garay i Fernando Gago. Nigeria miała Obi Mikela, Kamerun Aleksa Songa i Stephana M’Bię, a Kostaryka Keylora Navasa.

Świetne pokolenie trafiło się Portugalii. W Finlandii reprezentowali ją choćby Manuel Fernandes, Joao Moutinho czy Miguel Veloso. Był też późniejszy gracz Zagłębia Lubin, Tiago Gomes, który niedawno debiutował w dorosłej kadrze.

Nie był to jedyny późniejszy reprezentant ekstraklasy. W Nigerii grał obecny zawodnik Wisły Kraków – Emmanuel Sarki. Gospodarzy z dumą reprezentował zaś dzisiejszy lechita – Kasper Hamalainen. Ciekawe, kto z obecnego mundialu dostąpi zaszczytu gry w naszej lidze.

W Peru niezły Meksyk

Niezły to mało powiedziane. Wygrał cały turniej, królem strzelców był Carlos Vela, na imprezie szaleli też Giovani dos Santos czy Efrain Juarez. Na MVP wybrano Brazylijczyka Andersona, który nie zrobił takiej kariery, jak się zapowiadało, swoje w Manchesterze United jednak zagrał. Podobnie jak Denilson w Arsenalu.

Kto poza tym? Bramki Holendrów strzegł bohater z ostatniego mundialu Tim Krul. Wielką gwiazdą Turcji był trapiony obecnie kontuzjami Nuri Sahin. W USA istotną postacią był Jozy Altidore, Ghana zabrała młodziutkiego Wakaso Mubaraka. Słowem – było na kogo popatrzeć.

Korea – talentowy zawrót głowy

W 2007 roku w Korei Południowej byliśmy świadkami niebezpiecznego dla życia stężenia talentu w powietrzu. MVP – Toni Kroos. Dalszy komentarz nie jest potrzebny w tym temacie. Późniejszych gwiazd futbolu, większych i mniejszych, było od groma.

Eden Hazard
Eden Hazard  (fot. hbvl.be)

Brazylia. Bracia Fabio i Rafael. Nie wyszło tak jak powinno, ale bliźniaków kojarzy każdy, kto interesuje się piłką. Anglia. Tutaj prym w ataku wiódł Danny Welbeck. Hiszpania. Bojan Krkić w ataku (jego zniszczyły kontuzje), Nacho z Realu w obronie, David de Gea między słupkami. No i Asier Illaramendi, któremu nie wyszło w Realu Madryt, ale piłkę kopać umie. Lećmy dalej, Francja. Tutaj Mamadou Sakho i Yann M’Vila. Nie jest źle. Koło Francji leży Belgia, a w niej grają Eden Hazard i Christian Benteke. Niemcy mieli Kroosa, a Kolumbia jego klubowego kolegę, bohatera brazylijskich mistrzostw świata, Jamesa Rodrigueza. Ufff, dużo tego!

Mało? Lecimy do Nigerii

Tendencję wzrostową kontynuowaliśmy w Nigerii. Tam też roiło się od gwiazd i gwiazdek. Pierwsze mistrzostwo dla sensacyjnej Szwajcarii, aż czterech królów strzelców i po raz pierwszy złote rękawice dla najlepszego bramkarza (Beniamin Siegrist ze Szwajcarii).

Mario Götze
Mario Götze (fot. Agnieszka Skórowska/iGol.pl)

Helweci mieli w składzie Harisa Seferovicia i Granita Xhakę. Obaj są ważnymi ogniwami swojej kadry, ten drugi niedługo zamieni Borussię M’Gladbach na klub z najwyższej półki. Niemcy z kolei mieli wysyp dużych nazwisk. Wspomnimy pięć największych – Marc-Andre ter Stegen, Shkodran Mustafi, Bernd Leno, Kevin Volland i zdecydowanie najbardziej znany Mario Goetze. Hiszpania odpowiedziała Koke, Ikerem Muniainem, Isco i Alvaro Moratą. Brazylia postawiła na Coutinho i Neymara. Też wysoki kaliber. We Włoszech był Stephan El Sharaawy, Holandia uznała, że najważniejsza jest defensywa, stąd obecność Stefana de Vrija i Brunona Martinsa Inidego. Podsumowując, kolejny mundial obfitował w duże nazwiska.

Meksykański mundial na zakończenie

Co prawda po mistrzostwach w Meksyku w 2011 roku były jeszcze jedne, odbywające się w Emiratach, ale tamci zawodnicy to wciąż nastolatkowie, wiadomo więc, że trudno rozsądzać definitywnie, czy ktoś się przebił do światowej piłki, czy też nie. Spośród piłkarzy grających cztery lata temu również nie można jednoznacznie przesądzać, ktoś może odpalić nagle i niespodziewanie. Niemniej już mamy nazwiska, które wryły się w pamięć kibiców i zostaną w niej na lata. Najskuteczniej radzą sobie Holendrzy. Jetro Willems i Memphis Depay to duże nazwiska. Podobnie Emre Can, obecnie gracz Liverpoolu, reprezentant Niemiec. Duńczycy mieli Viktora Fischera i Yussufa Poulsena, którzy już teraz mają ważne miejsce w kadrze skandynawskiego kraju. Obroną Brazylii kierował świetny Marquinhos, o którego bije się pół Europy.

Raheem Sterling, Liverpool 2012
Raheem Sterling, Liverpool 2012 (fot. Skysports.com)

Najbardziej znanym ze wszystkich piłkarzy był jednak Raheem Sterling. Najdroższy nastolatek wszech czasów, jedna z gwiazd Premier League i reprezentacji Anglii. Już cztery lata temu zaznaczył swoją obecność w światowym futbolu, a mówimy o zaledwie dwudziestoletnim piłkarzu.

Kto przebije się teraz? Komu otworzą się wrota do kariery? Zachęcamy do oglądania mistrzostw U-17, to naprawdę wartościowy turniej, stojący na niezwykle wysokim poziomie. Świadomość, że zawodnik, który właśnie odbiera Złotą Piłkę, był przez nas oglądany dekadę temu i już nas zachwycał, może być bardzo budująca.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze