Grzyb: Wygraliśmy zasłużenie


13 marca 2011 Grzyb: Wygraliśmy zasłużenie

Wojciech Grzyb był jednym z ojców sukcesu w spotkaniu Ruchu z PGE GKS-em Bełchatów. Zawodnik Ruchu w rozmowie z Łukaszem Pawlik opowiada o przełamaniu Jankowskiego, swojej bramce i rosnącej przed derbami formie.


Udostępnij na Udostępnij na

Jak Pan myśli, co zadecydowało o Waszym dzisiejszym zwycięstwie?

Dzisiaj wszystko zatrybiło, byliśmy groźni do przodu i dosyć skuteczni w tyle, bramkę straciliśmy ze stałego fragmentu gry. Mam takie wrażenie, że na wiele Bełchatowowi nie pozwoliliśmy i myślę, że zasłużenie wygraliśmy.

Wojciech Grzyb próbuje powstrzymać atak Przemysława Kocot
Wojciech Grzyb próbuje powstrzymać atak Przemysława Kocot (fot. Mikołaj Olszewski / iGol.pl)

Co do bramki,  którą straciliściechyba każdy bramkarz by taką bramkę wpuścił, bo piłka idealnie wpadła w okienko. Wy jednak już wówczas prowadziliście 2:0. To było spokojne prowadzenie, kontrolowaliście grę, byliście na pewno lepszym zespołem. Można powiedzieć, że pierwszy raz w tej rundzie.

Tak, ale ta bramka wprowadziła wiele nerwowości, zresztą Małkowski ma duże szczęście z Ruchem, bo strzela piękne bramki, czy to w sparingach, czy w meczach o punkty, i dziś znowu to potwierdził. Nie chcę oceniać pracy sędziego, ale chciałbym to zobaczyć na powtórce, bo zwróciłem uwagę sędziemu, że stoimy chyba jedenaście metrów od piłki, na co się obraził i za chwilę Małkowski umieścił piłkę w siatce. Na szczęście była to bramka na otarcie łez.

Przy golu Jankowskiego zamieszanie w polu karnym, przy Twoim piękna asysta Piecha.

Jankowski się przełamał, choć udział przy golu miał Żeljko Dokić. Muszę przyznać, że napastnik w tak dobrej sytuacji rzadko decyduje się na podanie, ale krzyknąłem do Arka i chyba ze względu na szacunek do mnie zagrał tę piłkę, nie była ona łatwa do przyjęcia, ale się udało umieścić w siatce, z czego cieszę się bardzo.

Po bramce drugiej kołyska taka niekonwencjonalna, bo nie tylko ręce w górze, ale także Gabor Straka położony na nich.

Dosyć ciężka ta kołyska, szczególnie dla mnie, bo byłem w epicentrum i musiałem Gabora trzymać. Tak sobie wymyślił na szybko, no i cóż, fajnie że się udało. Przy tej pierwszej bramce o kołysce zapomnieliśmy, ale na szczęście był drugi gol. Zresztą w tunelu, przed wyjściem na drugą połówkę, obiecaliśmy sobie, że nie zapomnimy o kołysce dla Gabora.

Rośnie forma przed derbami?

To już w piątek, ale nie zapominajmy, że we wtorek jedziemy na rewanż do Warszawy i myślimy o tym meczu. Od środy będziemy myśleć o Wielkich Derbach Śląska i mam nadzieje, że forma będzie zwyżkowała.

Z Wojciechem Grzybem rozmawiał dziennikarz iGol.pl Łukasz Pawlik

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze