„Nie będę zaskoczony, jak Wisła powalczy o coś więcej” (ROZMOWA)


Kilka pytań do Grzegorza Kaliciaka

1 lutego 2019 „Nie będę zaskoczony, jak Wisła powalczy o coś więcej” (ROZMOWA)
FOT RAFAL RUSEK / PRESSFOCUS

Wszyscy pamiętają go głównie z występów w krakowskiej Wiśle, bo to z tym klubem jego kariera związana była wiele lat. Świetna lewa noga i bajeczne strzały z rzutów wolnych. Co dziś słychać u Grzegorza Kaliciaka? Jak postrzega obecną sytuację Wisły?


Udostępnij na Udostępnij na

Grzegorz Kaliciak, reprezentant Polski, jeden z najbardziej charakterystycznych zawodników krakowskiej „Białej Gwiazdy”, dla której rozegrał 209 meczów. Jego lewa noga wzbudzała strach wśród przeciwników również w Belgii czy niższych polskich ligach. Dziś żyje wydarzeniami w jego dawnym klubie. Co więcej, wsparł też inicjatywy kibiców, takie jak „Fundacja ReymonTTa22”. Czym się obecnie zajmuje? Jak ocenia szanse drużyny Stolarczyka w rundzie wiosennej? Zapraszamy na krótką rozmowę.

***

Co obecnie słychać u Grzegorza Kaliciaka? Dalej jest związany z piłką?

Obecnie Grzegorz Kaliciak jest związany z piłką, trudno sobie wyobrazić, aby było inaczej. Uczę młodych chłopaków i staramy się walczyć i grać piłką w opolskiej klasie B.

Jak ocenia Pan nowe rozdanie w Wiśle Kraków? Kibice mogą być optymistami?

Po perypetiach finansowych w ostatnim półroczu, a zwłaszcza grudniowym horrorze ze zmianą właścicieli, można raczej być zadowolonym z roszad, jakie następują w klubie. Jak zwykle na efekty trzeba poczekać, ale ja osobiście jestem przekonany, że Rafał Wisłocki za sterami klubu to dobry pomysł. Oczywiście nie można zapomnieć o Jarosławie Królewskim, który pokazał się w „świecie piłki klubowej” w naszym kraju. Pokazał i pokazuje, że można zrobić coś dobrego.

A jak według Pana prezentuje się ta drużyna sportowo? Na co liczyć mogą w Krakowie w rundzie wiosennej?

Jak prezentuje się drużyna w tej chwili, trudno ocenić. Odeszło kilku zawodników, którzy byli ważnym ogniwem drużyny z jesieni. Oczywiście przyszedł Kuba Błaszczykowski, Sławek Peszko, Łukasz Burliga, do tego jest zdolna młodzież. Już wcześniej powiedziałem, że sukcesem będzie pierwsza ósemka, jednak boisko zweryfikuje wszystko. Nie będę zaskoczony, jak Wisła powalczy o coś więcej.

Maciej Stolarczyk pokazał w Wiśle, że trenerem jest co najmniej niezłym. Co jest jego głównym atutem? Jak Pan myśli? 

Nie wiem, co jest atutem trenerskim Maćka, w szatni nie byłem (śmiech). Pewne jest to, że potrafi stworzyć atmosferę w drużynie, można to było zauważyć w rundzie jesiennej. Pomimo braku finansów chłopaki nieraz pokazali na boisku klasę i mam nadzieję, że na wiosnę przy lepszej sytuacji finansowej drużyna pokaże swoje możliwości.

A Pana nie ciągnie do tej poważniejszej „ławki”? Rozważa Pan pracę gdzieś wyżej? 

Jak wcześniej wspomniałem, prowadzę ekipę w opolskiej klasie B. Drużyna została reaktywowana w 2017 roku i tak się bawimy w piłkę. Cieszy to, że wśród tych młodych chłopaków jest chęć do uprawiania sportu.

Co sądzi Pan na temat polityki Wisły w czasach, kiedy był Pan jej zawodnikiem? Realia były wtedy nieco inne, ale nie sądzi Pan, że klub „przespał” okres świetności i zamiast np. budować bazę czy inwestować w młodzież „przejadał” środki finansowe? 

Dzisiaj jesteśmy o wiele mądrzejsi. Zakładając teoretycznie, że np. w 2000 roku Bogusław Cupiał decyduje o inwestycji konkretnych środków w akademię… Możemy gdybać… ale dzisiaj pewnie i Cupiał dalej by rządził klubem, a Wisła być może byłaby regularnie uczestnikiem europejskich pucharów. Pewnie kilku sprzedanych zawodników dałoby klubowi finanse pozwalające na walkę w Europie… To gdybanie i niestety nie odnosi się tylko do Wisły.

Wracając jeszcze do obecnego sezonu. Co Kuba Błaszczykowski może dać polskiej lidze?

Jeżeli tylko zdrowie nie będzie przeszkadzać, to na pewno jest to zawodnik, który robi różnicę. Oczekiwania są wielkie i mam nadzieję, że Kuba pokaże swoją klasę.

Teraz trochę z innej beczki. Był Pan również zawodnikiem Garbarnii i muszę o to zapytać. Sądzi Pan, że ten klub jest w stanie utrzymać się w 1. lidze?

Sytuacja Garbarni jest trudna, ale przecież to jest piłka nożna i nie takie rzeczy człowiek widział. Trzeba zbierać punkty i liczyć na potknięcia bezpośrednich rywali. W każdym razie trzymam kciuki za „Chłopaków z Ludwinowa”.

Kiedy był Pan czynnym graczem, polskie kluby nie miały aż takich problemów, by kwalifikować się do europejskich pucharów. Dlaczego mamy z tym kłopot teraz? Jak Pan sądzi?

W ostatnich latach tylko Legia pokazała się w Europie. Reszta polskich klubów wypadła słabiej. Różne opinie się słyszy, że za mało odpoczynku po lidze, że najlepsi zawodnicy wyjeżdżają za granicę, że to, że tamto… Niestety całe sztaby trenerskie mają twardy orzech do zgryzienia po ostatnich występach polskich drużyn w pucharach. Trudno jednoznacznie stwierdzić, gdzie popełniamy błąd. Miejmy nadzieję, że w tym roku nasze kluby awansują do rozgrywek grupowych europejskich pucharów.

Pytanie na koniec. Starsi pilkarscy kibice pamiętają Pana świetną lewą nogę i rzuty wolne. Któraś bramka z wolnego zapadła Panu szczególnie w pamięci?

Na pewno bramka z Widzewem, gdzie po pierwszej połowie prowadziliśmy bodajże 5:0 i w przerwie trener Łazarek w pierwszych słowach powiedział tak: „(…)jak tak k…a można grać?” Wszyscy byli zszokowani (śmiech). Druga to na pewno w meczu z Legią w Krakowie. Zwycięstwo 4:1 i marsz po mistrza Polski.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze