Być gospodarzem Euro. Przekleństwo czy zbawienie?


"Ściany pomagają gospodarzom" – czy historia ME potwierdza tę tezę?

10 czerwca 2016 Być gospodarzem Euro. Przekleństwo czy zbawienie?

Często słyszymy, że ściany pomagają gospodarzom, wszakże mają oni za sobą wielką rzeszę kibiców, a często też przychylniejsze oko sędziego. Czy jednak zawsze na mistrzostwach Europy potrafili oni wykorzystać te atuty? A może jednak kolejni organizatorzy biorą co najlepsze z polskiej tradycji i zamiast odgrywać pierwszoplanową rolę, wolą usunąć się w cień swoich gości, którzy mają być głównymi gwiazdami?


Udostępnij na Udostępnij na

Gdy spojrzymy tylko na  samą historię i suche statystyki, Francuzi mogą być z jednej strony optymistami, a z drugiej strony nie będą głównym kandydatem do zwycięstwa i prawdopodobnie tego nie osiągną (z naciskiem na prawdopodobnie!). „Trójkolorowi” wygrali co prawda turniej na własnych śmieciach w 1984 roku, kiedy w paryskim finale pokonali dzięki fenomenalnej grze Michela Platiniego Hiszpanię 2:0, ale był to też… ostatni triumf jakiejkolwiek reprezentacji w mistrzostwach Europy w swoim kraju! W ciągu następnych 32 lat najbliżej powtórzenia tego rezultatu była Portugalia, ale w 2004 roku przegrała w decydującym meczu 0:1 z Grekami. A propos triumfów zespołów gospodarzy. Do tej pory mieliśmy trzy takie przypadki. Oprócz Francji także Hiszpanię w 1964 roku i Włochów w 1968 roku (choć wtedy było o to łatwiej, ponieważ obowiązywał system z czterema finalistami).

Organizatorzy lubią półfinały

Aż trudno uwierzyć, że do 2008 roku w półfinale zawsze oglądaliśmy przynajmniej jednego gospodarza (odnosi się też do 2000 roku, ponieważ wtedy po raz pierwszy turniej wspólnie zorganizowały dwa państwa – Belgia i Holandia, a „Pomarańczowi” byli w najlepszej czwórce)! Przez długie lata wynikało to przede wszystkim z dużo prostszego formatu rozgrywek (na początku czterozespołowego, potem ośmiozespołowego, a dopiero od 1996 roku do 2016 roku szesnastozespołowego), a jako że do 2000 roku gospodarz nigdy nie odpadł w fazie grupowej (po raz pierwszy tę gorycz poczuli Belgowie), z automatu oznaczało to występ w czwórce najlepszych zespołów Europy. Dłuższą drogę przebyli tylko Anglicy dwadzieścia lat temu. Wyspiarze, aby dojść do strefy medalowej, musieli w ćwierćfinale ograć po karnych Hiszpanów.

Francuzi podczas Euro będą więc walczyć o pierwszy awans kraju organizatora do strefy pucharowej od dwunastu lat, czyli od momentu występu w niej Portugalii. Zadanie nie wydaje się trudne (rywalami w grupie są Albania, Rumunia i Szwajcaria) i niemal wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że się to uda.

Mówiliśmy o Belgach sprzed szesnastu lat, którzy w niechlubny sposób napisali nową kartę w historii. Ich los podzielili niestety cztery lata temu Polacy i Ukraińcy, a w 2008 roku Austriacy i Szwajcarzy. Francuzi podczas Euro będą więc walczyć o pierwszy awans kraju organizatora do strefy pucharowej od dwunastu lat, czyli od momentu występu w niej Portugalii. Zadanie nie wydaje się trudne (rywalami w grupie są Albania, Rumunia i Szwajcaria) i niemal wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że się to uda.

Jesteś z kraju gospodarza = jesteś królem strzelców?

Jak często z kolei zawodnik kadry gospodarzy zostawał królem strzelców? Takich przypadków było siedem, a ostatni z nich odnotowani w 2000 roku, kiedy to Patrick Kluivert zdobył pięć goli i wespół z Savo Miloseviciem został najskuteczniejszym zawodnikiem turnieju.

Oto królowie strzelców z krajów gospodarzy turnieju:

  • 1960 – Francois Heutte, Francja (wespół z czterema innymi graczami – 2 bramki)
  • 1964 – Jesus Maria Pereda, Hiszpania (wespół z dwoma innymi graczami – 2 bramki)
  • 1984 – Michel Platini, Francja (9 bramek)
  • 1992 – Thomas Brolin, Szwecja (wespół z trzema innymi graczami – 3 bramki)
  • 1996 – Alan Shearer, Anglia (5 bramek)
  • 2000 – Patrick Kluivert, Holandia (wespół z Savo Miloseviciem – 5 bramek)

Jesteś z kraju gospodarza = (prawie) na pewno wystawiasz swojego sędziego

Na zakończenie niezbyt przyjemna dla nas ciekawostka sędziowska. Mecze zbliżającego się Euro poprowadzi Francuz Clement Turpin. Oznaczać to będzie, że państwo gospodarza będzie po raz kolejny w tej kategorii reprezentowane. Jedyny wyjątek zdarzył się cztery lata temu, kiedy na Euro nie było ani jednego sędziego z Polski bądź Ukrainy. Nad Sekwaną jednak też będziemy mieli swojego arbitra, bo nominację dostał nasz obecny numer jeden – Szymon Marciniak.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze