Legia Warszawa przegrała 1:2 z Ruchem Chorzów. Warszawianie już przed dzisiejszym spotkaniem obronili mistrzowski tytuł. Teraz czeka ich feta na ulicach Warszawy.
Dzięki remisowi Lecha Poznań Legia Warszawa obroniła mistrzostwo Polski jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Na Pepsi Arenie zgromadziło się ponad 25 tys. osób, by razem z drużyną świętować zdobycie tytułu. Przed spotkaniem piłkarze Ruchu Chorzów utworzyli szpaler dla warszawskiego zespołu i wspólnie z kibicami nagrodzili Legię brawami. Już w 13. minucie warszawianie mogli udowodnić swoją dominację w lidze. Miroslav Radović dostał piłkę z głębi pola i znalazł się sam na sam z golkiperem gości. Krzysztof Kamiński popisał się jednak odważną interwencją i w ostatniej chwili wyjął piłkę spod nóg Serba. Legia dominowała na boisku i za wszelką cenę chciała strzelić bramkę. Za każdym razem brakowało jednak precyzji. Tak jak w 24. minucie, gdy po podaniu Radovicia Michałowi Kucharczykowi zabrakło centymetrów, by wpakować piłkę do siatki. Mimo że Legia prezentowała się lepiej, to Ruch wyszedł pierwszy na prowadzenie. W 29. minucie niefortunnie interweniował Bartosz Bereszyński, który dotknął futbolówkę ręką w polu karnym. „Jedenastkę” zamienił na gola Filip Starzyński.
Druga połowa zaczęła się bardzo spokojnie. Obie drużyny nie naciskały i zbytnio nie forsowały tempa. W 55. minucie Michał Żyro oddał zaskakujący strzał z linii pola karnego. Futbolówka zmierzała tuż pod poprzeczkę bramki Ruchu, ale na posterunku był już Kamiński, który popisał się fantastyczną obroną. W 60. minucie sędzia Marciniak powinien po raz kolejny wskazać na „wapno”. Bereszyński został podcięty w polu karnym, ale Legia zamiast „jedenastki” dostała rzut rożny. Dwie minuty później było już 2:0 dla Ruchu. Chorzowianie dośrodkowali w pole karne Legii, gdzie z główki uderzył Piotr Stawarczyk. Warszawska obrona kompletnie zaspała w tej akcji. Legia nie zamierzała jednak odpuszczać spotkania. W 75. minucie po podaniu Michała Żyro z 16 metrów strzelił niezawodny Radović, a piłka wpadła do bramki tuż obok słupka. Do końca spotkania Legia starała się wyrównać, jednak dzisiaj musiała uznać wyższość rywali. Być może piłkarze ze stolicy byli już myślami przy fecie, która ma się odbyć zaraz po meczu. Zawodnicy przejadą otwartym autokarem po ulicach Warszawy.
Legia pobawiła się w PSG.
jestem rodowitym warszawianinem. Nie pierwszy raz w
życiu zostałem dziś napadnięty przez kiboli
legii, oczywiście bez powodu. Po prostu szukali
zaczepki i jak zwykle wykazywali się odwagą lecąc
w 10u na jednego. życzyłbym sobie by legia spadła
do najniższej ligi wówczas wszyscy zapomnieliby o
tym klubie dla hołoty.