Koniec sezonu to zawsze czas rozstrzygnięć. Dowiadujemy się nie tylko tego, kto zostanie mistrzem Polski, które drużyny będą reprezentowały nasz kraj w europejskich pucharach, ale również tego, który zespół spadnie niżej i nie zasłuży na ekstraklasę. W tym roku pierwszego spadkowicza poznaliśmy przed końcem kolejek, jednak kto dołączy do Podbeskidzia Bielsko-Biała? Na tropie „Górali” są dwa Górniki: Zabrze i Łęczna. Który okaże się pechowcem?
Gdyby ktoś przed podziałem na grupy powiedział, że jako pierwsza spadnie drużyna Roberta Podolińskiego, to wybuchnęlibyśmy śmiechem. Nikt by nie uwierzył – klub, który jak żaden inny stworzył zamieszanie, wygrywał mecz za meczem i na boisku wywalczył miejsce w najlepszej ósemce. Co się wydarzyło potem, to już inna historia. Podbeskidzie Bielsko-Biała jest pierwszym przegranym reformy. Pierwszy wałek i od razu spadek? Niezła statystyka, ale no cóż, jak pisaliśmy wcześniej, piłkarzom „Górali” odechciało się grać w piłkę. Ich spadek jest konsekwencją słabej gry, a reforma ekstraklasy dodała pikanterii. Jednak na placu boju pozostały dwie drużyny, które nadal mają szansę nie tylko na utrzymanie, ale też na osłabienie. Górnik Zabrze i Górnik Łęczna dostają ostatnią szansę. Kto ją wykorzysta, który zespół na ostatniej prostej okaże się lepszy?
Na pierwszy ogień Górnik Łęczna. Drużyna od niedawna prowadzona przez Andrzeja Rybińskiego jest w lepszej sytuacji niż Górnik Zabrze. Co prawda nadal znajduje się na przedostatnim miejscu, a od zabrzan dzielą ją dwa punkty, jednak patrząc na jej ostatnie poczynania, możemy być bardziej niż pewni, że „Zielono-czarni” jeszcze broni nie złożyli. Dlaczego? Bilans ostatnich pięciu spotkań: jedna porażka. Górnik Łęczna ostatni raz przegrał z Wisłą Kraków wysoko 0:3, ale zaraz po tym potrafił zremisować z Koroną Kielce, a później nawet wygrać z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza czy ostatecznie rozgromić Podbeskidzie Bielsko-Biała. Wcale nie jest powiedziane, że drużyna z Łęcznej nie wypadnie z ligi. Jednak z dwojga złego lepiej, aby to jednak ona utrzymała się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nie chodzi nawet o sportową jakość, bo trudno o takiej mówić, skoro zespoły biją się o utrzymanie, ale o czystą sprawiedliwość. W końcu to „Zielono-czarni” w sezonie 2015/2016 próbowali grać w piłkę. Swego czasu zajmowali nawet wysokie miejsce, a co z zabrzanami? Próbowali się prześlizgać z porażki na porażkę aż do utrzymania. I powoli im się to udaje.
Górnik Zabrze jest tak zagmatwany, że nawet na dobre wyszedłby mu spadek do I ligi. Poukładanie zespołu na nowo może z innym (czwartym od początku sezonu) trenerem i wtedy powrót do ekstraklasy? Taki scenariusz byłby jak kubeł zimnej wody dla działaczy w Zabrzu. Tylko pytanie, czy aby plan tego rodzaju nie pogrążyłby ostatecznie jednego z najbardziej utytułowanych polskich klubów. Patrząc na ostatnie mecze, można stwierdzić, że podobnie jak Górnik Łęczna „Górnicy” nie tracą nadziei. I podobnie jak Podbeskidzie okazało się największym przegranym ESA 37, tak w Zabrzu muszą się cieszyć. Przez cały sezon grali na alibi, wygrali (razem z grupą spadkową) sześć spotkań, więc widocznie liczyli tylko na reformę. Podział punktów, można się zbliżyć do rywali, pograć kilka razy dobrze i ostatecznie się utrzymać. Patrząc na ostatnie wyniki Górnika, trzeba powiedzieć, że plan wykonał niemal w 100%. Co ciekawe, podobnie jak łęcznianie, którzy przegrali z Wisłą Kraków 3:1, ale potem już było tylko na plus. Ograli Podbeskidzie i Śląsk Wrocław, wyrwali punkty w Białymstoku, Kielcach i, właśnie, Łęcznej. Ciekawe, czy mobilizacja na ostatniej prostej wystarczy na utrzymanie się w lidze.
Oba zespoły widocznie nie chcą spaść, jednak trudno przewidzieć, który Górnik zrobi to pierwszy. Gdybyśmy mieli patrzeć na historię i tradycję, to zdecydowanie Łęczna, ale z kolei jeśliby kategoryzować przez sprawiedliwość i grę w ciągu ostatniego roku, to jednak Górnik Zabrze. I to on będzie miał trudniej. Mecze z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza nie należą do łatwych, o czym przekonali się silniejsi od zabrzan. Jednak z drugiej strony „Słonie” też nie mają najlepszej passy, większość spotkań remisują, a poniesiony falą lepszej gry Górnik może sprawić niespodziankę. I znowu w podobnej sytuacji są też „Zielono-czarni”, którzy zmierzą się ze Śląskiem Wrocław. Podbudowani wysokim zwycięstwem z Podbeskidziem, mogą wyrwać punkty drużynie Mariusza Rumaka, która jednak też nie należy do tych, po których przechodzi się spacerkiem.
Tylko podobieństw i tyle różnic. Przed ostatnią kolejką trudno prognozować, kto dołączy do zespołu „Górali”. Procentowo wygrywa Górnik Łęczna, jednak dopóki piłka w grze, dopóty wszystko jest możliwe. Początek spotkań o 15:30.
[interaction id=”57359d1413ce5dee2232e83f”]