W pierwszym sobotnim meczu 2. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Podbeskidzie Bielsko-Biała na własnym stadionie podejmowało Górnik Zabrze. Lepszy w tym starciu okazali się goście, którzy wygrali 2:1.
Górnicy już od pierwszych sekund zdecydowanie dominowali. Dało to skutek w 3. minucie. Przybylski z głębi pola znakomicie zagrał do Olkowskiego, ten posłał piłkę wzdłuż bramki, a ze zdobyciem gola najmniejszych problemów nie miał Nakoulma. Bramkarz Podbeskidzia nie był w stanie nic zrobić. Bardziej podręcznikowej akcji nie można przeprowadzić. 25 minut później było już 2:0. Po kolejnej udanej akcji Olkowskiego piłka w polu karnym spadła do nogi Przybylskiego, a ten podwyższył prowadzenie. Wynik do przerwy mógł być jeszcze wyższy, ale potężny strzał Zachary trafił w poprzeczkę.
Gospodarze grali bardzo słabo. Trener Michniewicz już po pół godzinie gry zdjął Malinowskiego, wprowadzając za niego Deję. Bielszczanie nie mieli kompletnie argumentów w ataku, a jedynie zagrożenie próbował stwarzać 18-letni Olek Jagiełło. Szkoleniowiec Podbeskidzia na drugą połowę postał kolejnego rezerwowego, ale obraz gry ekipy spod Klimczoka był nadal mizerny. „Górale” co prawda trafili do bramki, ale gol był zdobyty z pozycji spalonej – więc nie mógł być uznany.
W 71. minucie mieliśmy sporą kontrowersję. Bramkę dla Podbeskidzia zdobył wprowadzony w drugiej połowie Żegleń. Jednak zanim piłka spadła pod jego nogi, Telichowski nieprawidłowo atakował Witkowskiego. Początkowo sędzia Gil gola nie uznał, ale po konsultacji z asystentem ku uciesze kibiców zebranych na stadionie – zmienił swoją decyzję.
Co oczywiste, Podbeskidzie rzuciło się do ataków. Nie miało jednak tyle szczęścia co w meczu w Gdańsku i doznało pierwszej porażki w tym sezonie. Górnik natomiast całkowicie zasłużenie zgarnął komplet punktów.