Gołębiewski przełamał Lecha


3 grudnia 2013 Gołębiewski przełamał Lecha

Lech prawie cały mecz dzielnie bronił się po czerwonej kartce Marcina Kamińskiego z ósmej minuty. Nie udało się wywieźć z Kielc korzystnego rezultatu, bowiem chwilę przed końcem spotkania swojego pierwszego gola w sezonie zdobył Daniel Gołębiewski


Udostępnij na Udostępnij na

Fatalnie rozpoczął się ten mecz dla poznaniaków. W ósmej minucie pogubił się Marcin Kamiński, zabrał mu piłkę Maciej Korzym, a obrońca Lecha w akcji ratunkowej sfaulował wychodzącego na czystą pozycję rywala. Efekt? Czerwona kartka i „Kolejorz” musiał radzić sobie ponad 80 minut meczu w „dziesiątkę”. Gra była wyrównana, goście kilkukrotnie uderzali z daleka, ale bez efektu. W 20. minucie ciąg dalszy złych wiadomości: z boiska musiał zejść Rafał Murawski. Zmianę wymusił na kapitanie Lecha uraz mięśnia. W międzyczasie bardzo blisko gola byli kielczanie, ale Gostomski sparował silne uderzenie z rzutu wolnego na poprzeczkę.

Trener Lecha Mariusz Rumak nie miał powodów do radości
Trener Lecha Mariusz Rumak nie miał powodów do radości (fot. Hanna Urbaniak / iGol.pl)

Korona nie zamierzała być łaskawa dla osłabionych poznaniaków. Najbliżej trafienia był Pilipczuk, który raz strzelał niecelnie, a raz w fenomenalnym stylu został zatrzymany przez Macieja Gostomskiego. Lech nie składał broni i w 38. minucie był o włos od prowadzenia, jednak Arboleda nie zamknął dośrodkowania Lovrencsicsa. Chwilę później blisko też był Barry Douglas, ale w niezłej sytuacji trafił tylko w boczną siatkę. Do przerwy wynik nie zmienił się i piłkarze obu drużyn schodzili do szatni bez bramek.

Tuż po przerwie błąd Manuela Arboledy wykorzystał Korzym, dograł do Kiełba, ale dosłownie w ostatnim momencie byłego lechitę uprzedził jeden z defensorów gości. Chwilę wcześniej kolejny pojedynek na linii Pilipczuk-Gostomski wygrał golkiper Lecha. Gospodarze byli w gazie, ale brakowało skuteczności – tak było w przypadku Jacka Kiełba, który stanął przed bramką Lecha, ale zgubił piłkę między nogami.

Korona znów wygrywa w końcówce
Korona znów wygrywa w końcówce (fot. Grzegorz Rutkowski / iGol.pl)

Korona w drugiej połowie zdecydowanie przeważała, ale co z tego, skoro marnowali sytuację za sytuacją? Mieli Lecha na talerzu, ale grali bardzo prostą piłkę, co nie wystarczało na przyzwoicie ustawionych piłkarzy Mariusza Rumaka. „Złocisto-krwiści” oddali ponad 40 (!) dośrodkowań, ale z żadnego nie potrafili strzelić gola. Skuteczność? DRA-MA-TY-CZNA. Korona dopięła swego dopiero w 88. minucie. Wtedy wreszcie udało się dośrodkować celnie, a do bramki trafił Daniel Gołębiewski. Wydaje się, że lepiej w tej sytuacji mogli się zachować Arboleda oraz Gostomski.

Lech jest winny sam sobie, a właściwie Marcinowi Kamińskiemu. W dziesiątkę grało się im ciężko, właściwie sami skazali się na porażkę. Do tego doszedł uraz Rafała Murawskiego, a w końcówce Dimitrje Injaca. Do Krakowa „Kolejorz” pojedzie w dość mocno przetrzebionym składzie. Z kolei Korona znowu zapewnia sobie zwycięstwo w ostatnich minutach. Cz to nadal efekty pracy Ojrzyńskiego, czy to już szlif trenera Pachety?

Komentarze
~grilo (gość) - 11 lat temu

Trochę wstyd :-)

Odpowiedz
Damian Smyk (gość) - 11 lat temu

Strasznie wstyd mi tej literówki, doprawdy. Porażka
życia :)

Odpowiedz
~grilo (gość) - 11 lat temu

Nie przesadzaj, stary :)

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze