Gdy grają na własnym obiekcie, ich doping słyszalny jest nawet w pobliskim Pruszkowie, oprawy, jakie tworzą, są najlepsze w całym kraju, natomiast niektóre zachowania tych ludzi wybiegają poza skalę europejskiej głupoty, której nie przewiduje nawet konwencja genewska.
Kibicom Legii trzeba oddać jedno – niezależnie od typu spotkania, potrafią stworzyć niesamowitą atmosferę. Łazienkowska 3 to obiekt, na który chcą przyjeżdżać wszystkie ekipy z ekstraklasy ze względu na poziom emocji, jaki tam panuje. Kreski na decybelomierzu zazwyczaj osiągają tę górną granicę, natomiast my dostajemy oczopląsu od ilości kolorów, których jest dużo więcej niż w nowym iPhonie 6. Dzięki wspaniałym oprawom przygotowanym przez ultrasów, możemy poczuć, że to coś więcej niż sport, a mecz nabiera zupełnie innego formatu.
„ Wojskowi” od zarania dziejów słynęli ze wspaniałych kartoniad na skalę światową. W naszej lidze, pod tym względem, nikt nie ma prawa równać do fanów Legii. Bez względu na sympatie i antypatie klubowe każdy ekstraklasowy kibic to potwierdzi. Wysiłek ultrasów docenił pewien znany kanał na YouTubie zajmujący się zestawieniem najlepszych opraw oraz atmosfery na stadionach. Legia w tych rankingach zajmuje czołowe lokaty. Tych starań nie docenia jednak jedna, a w zasadzie dwie organizacje. Pierwsza zwie się UEFA, zaś druga to Ekstraklasa S.A.
Zarówno komisji dyscyplinarnej UEFA, jak i komisji ligi T-Mobile Ekstraklasy nie wolno się dziwić. Można im jedynie współczuć, że muszą współpracować z bandą nieodpowiedzialnych dzieciaków, którzy nie posiadają choćby odrobiny odpowiedzialności, za to co robią. Regularność naruszania przepisów przez kibiców Legii śmiało można określić mianem recydywy.
Wróg publiczny numer jeden
Wenezuelski romans pomiędzy Legią Warszawa a UEFĄ ciągnie się blisko od czterech lat. Każdy z nas doskonale pamięta tę kontrowersyjną oprawę na Ł3, gdzie podczas spotkania w Lidze Europy z izraelskim Hapoelem Tel-Awiv kibice z „Żylety” zaprezentowali oprawę pod tytułem „Jihad Legia”. Nie trzeba być wybitnie uczonym, by wiedzieć, że samo słowo „jihad” nawiązuje do krwawych walk izraelsko-palestyńskich. Aby ostudzić emocje do działań wkroczyła UEFA, upominając zarząd Legii 10 tysiącami euro kary. To nie była pierwsza kara, jaka spadła na wielokrotnego mistrza Polski w 2011 roku. Kilka miesięcy wcześniej, podczas spotkania ligowego, w twarz przez jednego z kibiców został uderzony Jakub Rzeźniczak. Komisja ligi nie przeszła obok tego incydentu obojętnie i postanowiła nałożyć na nich 50 tysięcy złotych kary.
Te wydarzenia spowodowały rozpoczęcie „wojny” z tymi dwoma organami. Kiedy fani Legii mogli, to przekraczali odgórnie wyznaczone granice, nie robiąc sobie nic z ostrzeżeń. Rok później zanotowali podwójnego hat-tricka podczas meczów w LE. We wszystkich możliwych pojedynkach, nawet tych wyjazdowych, kibice zachowywali się na tyle karygodnie, że po każdym meczu otrzymywali kary finansowe. Legia w tamtym momencie stała się najbardziej znienawidzoną drużyną na Starym Kontynencie przez UEFA.
Przytłaczająca ilość pieniędzy, jaką trzeba było uiścić w UEFA, miała spowodować, że ultrasi przystopują i poczują odrobinę winy oraz skruchy. Nic z tych rzeczy! Ostatnie dwa lata to „popis” fanów na całego. Zachowania tych ludzi były nie tylko skandaliczne, ale też obrzydliwe. Końcówka roku udowodniła tę tezę, pokazując, że niektórym osobom z butów wystaje słoma.
Lista kar finansowych nałożonych na Legię od 2011 roku:
– 50 tysięcy złotych – za uderzenie przez jednego z kibiców piłkarza Jakuba Rzeźniczaka
– 10 tysięcy euro – za wywieszenie transparentu „Jihad Legia”
– 50 tysięcy złotych – za zachowanie kibiców podczas meczu z Polonią Warszawa
– 15 tysięcy euro – za użycie pirotechniki i rzucanie ich na bieżnię podczas meczu z Metalurgiem
– 10 tysięcy euro – za przerwanie spotkania podczas meczu z Metalurgiem
– 33 tysięcy euro – za pirotechnikę oraz wywieszenie baneru i transparentu o kontrowersyjnych treściach w meczu z SV Ried
– 35 tysięcy euro – za użycie środków pirotechnicznych, rzucanie serpentyn w meczu z SV Ried
– 30 tysięcy euro – za użycie środków pirotechnicznych i spalenie ośmiu krzesełek w meczu z Rosenborgiem
– 75 tysięcy euro – za użycie środków pirotechnicznych, rzucanie serpentyn na murawę w meczu z Rosenborgiem
– 20 tysięcy złotych – za zachowanie kibiców podczas wyjazdowego meczu z Wisłą Kraków
– 150 tysięcy euro – za zachowanie kibiców podczas meczów z Molde i Steauą
– 45 tysięcy euro – za wybryki podczas meczu z The New Saints
– 100 tysięcy złotych – za zamieszki pseudokibiców podczas spotkania z Jagiellonią
– 80 tysięcy euro – za kontrowersyjną oprawę pod adresem UEFA
– 105 tysięcy euro – za rasistowskie okrzyki podczas meczu z Lokeren
Zakręcony kurek z kasą
Kary finansowe to nie jedyne sankcje, jakie spadły na klub z Łazienkowskiej. Do niektórych kwot dorzucono bonusową karę w postaci zamknięcia całego obiektu. Powiecie, że to kara zbiorowa, która dotyczy wyłącznie kibiców. Nic bardziej mylnego. Zamknięcie całego obiektu to ogromne straty dla zespołu. Mówi się, że w Warszawie jeden dzień meczowy jest równoznaczny z 1,5 milionowym zastrzykiem.
W ostatnim okresie obiekt ten zamknięto pięć razy. Dodatkowo została zamykana „Żyleta” czyli trybuna, na której zasiadają najwierniejsi kibice Legii, co spowodowało, że ilość fanów została mocno zredukowana.
Taki obrót spraw spowodował, że wiele firm, które były zainteresowane wykupieniem nazwy stadionu, wycofało się, gdyż uważały, że nie jest to dobra reklama dla obu stron. Częste zamykanie obiektu może źle wpływać na markę, dającą jej nazwę oraz pieniądze. Nawet firma Pepsi nie była zainteresowana kontynuowaniem współpracy w tym aspekcie, choć umowa z koncernem PepsiCo została przedłużona o kolejne 3 lata.
Summa summarum
Czas na podsumowanie. Kalkulatory w dłoń i zaczynamy liczyć. Oczywiście, będą to wyliczenia powierzchowne, które mogą się nieznacznie różnić od tych rzeczywistych.
Zatem, na same kary finansowe od 2011 roku Legia musiała poświęcić ponad 2,5 miliona złotych (jeśli przyjmiemy kurs euro 4,00). Dodatkowo, za wszystkie mecze bez udziału publiczności warszawiacy stracili około 7,5 miliona złotych, co w efekcie daje łącznie blisko 10 milionów złotych straty za same wybryki kibiców.
Kwota niebagatelna. Co można za taką sumę kupić? Niemalże wszystko.
Za 10 milionów polskich złotych można:
– wymienić murawę w Poznaniu ponad 20 razy
– pomóc Koronie nie upaść
– kupić 5 zawodników pokroju Ondreja Dudy
– opłacić kontrakt Radovića z góry na 10 lat
– opłacić stadion miastu na ponad 4 lata
– wspomóc Akademię Legii
– wyjeżdżać na obozy przygotowawcze do Dubaju dwa razy w roku przez okres 5 lat
Niestety, ale pieniądze te poszły z dymem. Z dymem rac, rzecz jasna. No niestety, ale głupota kosztuje wiele milionów złotych. Winnych natomiast brak.
Legia sprzeda Dude za 8 mln, a jej kibice już postarają się by ta kwota trafiła we właściwe ręce, czyli do UEFA.
— Mariusz Moński (@M_Monski) December 11, 2014