GKS Tychy – Cracovia, czyli mecz o wyjście z dołka w Pucharze Polski


Obaj ćwierćfinaliści rozpoczęli wiosnę w średnim stylu. Kto wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku?

9 marca 2020 GKS Tychy – Cracovia, czyli mecz o wyjście z dołka w Pucharze Polski
Rafal Rusek / PressFocus

Passa czterech porażek z rzędu i przegrana w spotkaniu derbowym. Do tego porażki z kluczowymi rywalami w walce o mistrzostwo. Mistrzostwo, które powoli ucieka zespołowi z Krakowa. Tak prezentuje się forma Cracovii przed meczem Pucharu Polski przeciwko GKS-owi Tychy. Tyszanie jednak wcale nie mają się z czego cieszyć.


Udostępnij na Udostępnij na

Z „Trójkolorowymi” po dość dotkliwej porażce z Chrobrym Głogów (1:5) pożegnał się dotychczasowy trener Ryszard Tarasiewicz. Jego obowiązki, przynajmniej na jakiś czas, przejął Ryszard Komornicki, który w 2019 roku został dyrektorem sportowym klubu. Tarasiewicz pracował z zespołem przez ponad dwa lata – funkcję szkoleniowca objął w październiku 2017 roku.

Trudno jednak dziwić się decyzji klubu, bo forma tyszan, delikatnie mówiąc, nie powala na kolana. W rozgrywkach Fortuna 1 Ligi zespół z Tychów nie potrafi wygrać już od pięciu spotkań, a porażka w Głogowie to prawdziwa plama na honorze. Dzięki możliwości gry w barażach GKS liczył w końcu na to, że będzie mógł powalczyć o awans do ekstraklasy. Tymczasem po 22 spotkaniach drużyna zajmuje ósme miejsce w tabeli i powoli oddala się od miejsc gwarantujących baraże.

Zbyt duża presja?

Szalone spotkanie z Górnikiem, w którym padło aż pięć bramek, było dla Cracovii czwartym przegranym meczem z rzędu. Wiosenny bilans drużyny prowadzonej przez trenera Probierza nie wygląda dobrze: dwa zwycięstwa i cztery porażki. Do tego jakże bolesna przegrana z Wisłą Kraków. Ekipa, która jesienią była typowana jako faworyt do pokrzyżowania planów Legii i zdobycia pierwszego od 72 lat mistrzostwa, zawodzi. Po meczu w Zabrzu trener Probierz wyglądał na wyraźnie zmęczonego i zakłopotanego.

– Te 10 dni, które było, to, nie ma co ukrywać, mnie samego trochę zaskoczyło i presja wytworzona po meczu z Lechią… Widzę po zawodnikach, że jest im bardzo, bardzo trudno, ale w piłce nie można się rozczulać. Liczyliśmy na to, że będziemy takim zespołem, który w tych meczach ważnych zrobi punkty. Dzisiaj jesteśmy zespołem, który przyjął cztery porażki i sztuką jest po tych czterech porażkach się podnieść. […] Czeka nas bardzo trudny bój w Pucharze Polski w Tychach – mówił po meczu z Górnikiem trener Probierz. Oprócz tego zwrócił też uwagę na słabsze przygotowanie fizyczne swoich graczy i podkreślił, że jest nad czym pracować.

Szkoleniowiec Cracovii rotuje składem, starając się utrzymać świeżość. W Zabrzu poza meczową „18” znalazł się między innymi Janusz Gol, jeden z najlepszych pomocników obecnie występujących w ekstraklasie. Intensywny okres, jeśli chodzi o terminarz ligowy, z pewnością nie pomaga. Cztery mecze w jedenaście dni to dla krakowian ogromne obciążenie, nie tylko fizyczne.

To właśnie ogromna presja psychiczna ciąży na zawodnikach. Cracovia to niejedyny zespół, który przejawia objawy (nazwijmy umownie) „syndromu mistrzostwa”. Wcześniej świetnie radzący sobie Śląsk, już typowany na nowego mistrza, obniżył loty. Potem objawieniem ligi stała się Pogoń, którą także wiele osób okrzyknęło potencjalnym mistrzem – za tym wszystkim przyszła jednak obniżka formy, a wiosna w wykonaniu Pogoni to, trzeba to powiedzieć, katastrofa.

Tak samo Cracovia, kiedy zaczęto nakładać na nią presję i określać ją mianem potencjalnego mistrza tego sezonu, nagle złapała zadyszkę. Mało tego, stało się to po dwóch przekonujących zwycięstwach nad Arką oraz bądź co bądź mocnym Lechem Poznań. Wygląda więc na to, że zawodnicy Cracovii nie potrafili unieść na swoich barkach narastającej presji walki o mistrzostwo Polski, które było przecież w ich zasięgu.

Nowe problemy GKS-u

Na przestrzeni ostatnich sezonów GKS ustabilizował swoją pozycję w 1. lidze. Dwa lata temu tyszanie byli nawet całkiem blisko bezpośredniego awansu. Cel na ten sezon był zatem jasny – co najmniej szóste miejsce, czyli udział w barażach o awans do elity polskiej piłki. Pod wodzą trenera Tarasiewicza zespół nie spełniał jednak oczekiwań, a szkoleniowiec został zwolniony. Bez szans na odwrócenie losów w lidze, bez szans na walkę o swoją posadę nawet w meczu pucharowym.

GKS już w zeszłym sezonie pokazał swój potencjał ofensywny, w obecnie trwającej kampanii tylko utwierdzając nas w przekonaniu, że o zdobywanie bramek nie ma się co martwić. Zupełnie inaczej prezentuje się formacja defensywna, która w 22 spotkaniach ligowych straciła aż 36 bramek, co jest jednym z najwyższych wyników w lidze. Rekordzistą sezonu pozostaje Chojniczanka – do tej pory aż 45 straconych goli.

Oprócz tego warto spojrzeć na ostatnie mecze GKS-u. Pięć meczów bez zwycięstwa, do tego tylko jeden punkt wywalczony z Sandecją na wiosnę. Wysoka porażka z walczącym o utrzymanie Chrobrym Głogów. To wszystko sprawia, że bardzo trudno jest wytypować faworyta wtorkowego spotkania, trudem jest w ogóle wypatrywać go w którejś z drużyn.

Droga do ćwierćfinału

Spójrzmy jeszcze na to, jakich rywali na swojej drodze spotkały oba zespoły, zanim w ogóle dostały się do ćwierćfinału. Tyszanie pokonali naprawdę mocnych przeciwników: znajdujący się w dobrej formie GKS Bełchatów, świetnie radzący sobie w 1. lidze Radomiak Radom. Dopiero w poprzedniej rundzie tyszanie trafili na ŁKS trapiony problemami w lidze, dla którego Puchar Polski z pewnością nie jest priorytetem.

Krakowianie za to zagrali z Jagiellonią, która od początku sezonu jest cieniem samej siebie, oraz z Bytovią, która sprawiła Cracovii ogromne problemy. Spotkanie rozstrzygnęła dopiero dogrywka i choć to Cracovia dostała się do kolejnej rundy, zobaczyliśmy siłę klubu z Bytowa nawet w obliczu m.in. finansowych problemów, o których wówczas mówiono.

Poprzednia runda była dla Cracovii łatwiejsza. Wygrana 4:1 z Rakowem w czasie, kiedy zespół notował bardzo dobry okres, wydawała się niczym formalność. Spotkanie z GKS-em także powinno być wyłącznie formalnością. Powinno, bo obecnie nie możemy być niczego pewni. Za ekipą GKS-u przemawia jednak fakt, że grają na swoim boisku, na którym strzelają bardzo dużo bramek, tracą zaś dwukrotnie mniej. Cracovia, choć do Tychów daleko nie ma, będzie musiała mieć się na baczności, aby spotkanie to nie potoczyło się podobnie jak mecz w Bytowie. Drugi raz może zabraknąć szczęścia.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze