Gikiewicze po przegranym sparingu


Drugi mecz Śląska Wrocław na cypryjskim zgrupowaniu nie poszedł polskim zawodnikom najlepiej. Piłkarze z Dolnego Śląska przegrali 0:2 z piątą drużyną serbskiej ekstraklasy, FC Sloboda Point Sevojno. Głos po meczu zabrali bliźniacy występujący w składzie wrocławskiego klubu.


Udostępnij na Udostępnij na

Łukasz Gikiewicz przyznał, że w drużynie Oresta Lenczyka brakowało skuteczności pod bramką, co zdołali wykorzystać rywale. – To był bardzo wyrównany mecz. Mieliśmy sporo sytuacji, ale niestety nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Przeciwnikowi się udało i to on zszedł z boiska zwycięski. Szkoda mojej sytuacji z pierwszej połowy. Początkowo chciałem odgrywać piłkę do Remka Jezierskiego, ale obrońca dobrze go zastawił. Musiałem więc strzelać, choć kąt był bardzo ostry. Zaryzykowałem, ale piłka uderzyła w spojenie słupka z poprzeczką – wyjaśnił napastnik.

Dodatkowo, pomimo niewykorzystanych sytuacji, snajper Śląska zaznaczył, że najważniejsze, iż odnajduje się w okazjach bramkowych. – W kolejnym sparingu nie udaje mi się pokonać bramkarza, ale najważniejsze, że stwarzam sobie dobre sytuacje. W sparingach może nie wpadać, najważniejsze, żeby trafiać w lidze – zapewnił.

Dla porównania, Rafał Gikiewicz śmiało stwierdza, że w pierwszej odsłonie to wrocławianie przeważali. – W pierwszej połowie byliśmy zdecydowanie lepsi. Serbowie nie stworzyli sobie praktycznie żadnej dogodnej sytuacji na zdobycie bramki. My wręcz przeciwnie – najpierw mój brat uderzył w spojenie, potem idealnie wyłożył piłkę Łukaszowi Madejowi. Po przerwie gra się wyrównała, ale zanim straciliśmy gola, znowu mieliśmy kilka dobrych okazji strzeleckich – wytłumaczył.

Świeżo upieczony golkiper Śląska pokusił się o krótką analizę swojej gry, zaznaczając także, że nie jest zadowolony z goli, które puścił. – Pierwsza bramka padła po bardzo dokładnym dośrodkowaniu z lewej strony i dobrym strzale z sześciu, siedmiu metrów. Wydaje mi się, że niewiele mogłem w tej sytuacji zrobić. Przy drugiej bramce chyba mogłem się lepiej zachować, ale niestety Fangzhuo złapał mnie na wykroku. Niestety, znowu przepuściłem dwie bramki, ale najważniejsze, żeby wyciągać z takich wydarzeń wnioski. Przy obiedzie trener powiedział nam, żeby żaden z nas nie spuszczał głowy w dół. Mamy tu jeszcze sporo pracy do wykonania, a we wtorek czeka nas kolejny mecz z wymagającym przeciwnikiem – zapowiedział bramkarz.

Najnowsze