Reprezentacja Ghany w swoim ostatnim meczu grupowym zremisowała 1:1 z Gwineą. Bramki w tym spotkaniu zdobywali Badu oraz Camara. Z wyniku bardziej cieszą się podopieczni Gorana Stevanovicia, którzy z siedmioma punktami zajęli pierwsze miejsce w grupie D. Mimo dzielnej postawy z turniejem żegna się Gwinea.
Od początku spotkania Gwinejczycy pokazywali, że meczu ze znacznie bardziej renomowanym rywalem nie zamierzają oddać walkowerem. Podopieczni Michela Dussuyera starali się prowadzić grę. Z długiego utrzymywania się przy piłce niewiele jednak wynikało. Trzeba jednak przyznać, że reprezentanci Gwinei stworzyli kilka ciekawych akcji. Po jednej z nich piłkę w polu karnym otrzymał Ibrahima Traore, który czując bliskość bramkarza, przewrócił się, symulując kontakt ręki Kwaraseya z jego stopą. Arbiter pozostał jednak niewzruszony i nakazał kontynuowanie gry.
W 26. minucie Gwinejczycy zdobyli bramkę. Po świetnym prostopadłym podaniu futbolówkę w „szesnastce” otrzymał Diallo, który posłał ją między nogami bramkarza. Radość zespołu prowadzonego przez Dussuyera nie trwała jednak zbyt długo, ponieważ sędzia boczny uniósł w górę chorągiewkę, oznajmiając, że zawodnik z Gwinei był na pozycji spalonej.
Sytuacja ta pobudziła jednak reprezentację Ghany. Już dwie minuty później zdobyła ona bowiem bramkę. Po krótko wykonanym rzucie rożnym piłka trafiła do Badu, który będąc w dość sporej odległości od bramki, zdecydował się na strzał z powietrza. Decyzja była dobra, ale wykonanie jeszcze lepsze. Badu trafił w górny róg bramki, nie dając bramkarzowi szans na skuteczną interwencję.
Gwinejczycy ruszyli do odrabiania strat. Chcąc awansować, nie mogli sobie pozwolić na stratę punktów w ostatnim meczu fazy grupowej. W 38. minucie dość niespodziewanie zagrał Bangoura, który chciał przerzucić piłkę nad Kwaraseyem, ale golkiper reprezentacji Ghany zdołał przenieść ją ponad poprzeczkę.
Mimo solidnej gry podopieczni Michela Dussuyera nie ustrzegali się błędów. Tuż przed końcem pierwszej połowie we własnym polu karnym pogubili się obrońcy, co było niespodziewanym prezentem dla Inkooma. Piłkarz grający na co dzień w Dnipro uderzył jednak niecelnie. Po chwili odrobinę lepiej spisał się Asamoah Gyan, ale tym razem na posterunku był Yattara.
Gdy wydawało się, że na przerwę z prowadzeniem zejdzie Ghana, ambitnie walczący Gwinejczycy wyrównali. Futbolówkę z lewej strony pola karnego otrzymał Camara, który wykorzystał złe ustawienie bramkarza rywali i pięknym strzałem wpakował mu piłkę za kołnierz.
Podbudowani bramką zdobytą tuż przed gwizdkiem obwieszczającym koniec pierwszej połowy, Gwinejczycy w drugiej części gry dążyli do zdobycia bramki dającej im prowadzenie. Starali się wykorzystać, że reprezentanci Ghany w tym spotkaniu nie grali tak, jak przyzwyczaili do tego swoich kibiców. „Czarne Gwiazdy” ewidentnie zadowalał remis. Z kolei „Syli Nationale” raz po raz stwarzali sobie sytuacje pod bramką Kwaraseya. Za każdym razem albo dobrze interweniował bramkarz reprezentacji Ghany, albo Gwinejczycy pudłowali.
Sytuacja skomplikowała się w 69. minucie, kiedy to drugą żółtą kartkę otrzymał Mamadou Bah. Od tego momentu Gwinea grała w osłabieniu, co znacznie zmniejszyło jej szanse na zdobycie zwycięskiej bramki.
Po czerwonej kartce tempo meczu zdecydowanie siadło. Gracze z Gwinei nie potrafili powrócić do swojej dobrej gry, oddając pole rywalom. Z kolei Ghana również nie zamierzała atakować. Podopieczni Gorana Stevanovicia nie chcieli nadziać się na kontrę, która mogłaby zepchnąć ich z pierwszego miejsca w tabeli grupy D.
W końcówce Gwinejczycy próbowali jeszcze raz spróbować odwrócić losy spotkania, ale dobrze spisywali się obrońcy rywali, którzy odcinali napastników od podań. Ostatecznie mecz zakończył się remisem, który oznacza, że Gwinea żegna się z turniejem. Żegna się z nim jednak w bardzo dobrym stylu. Jej kibice po meczu z Ghaną mogą być zadowoleni, ponieważ ich drużyna sprawiła jednemu z faworytów turnieju naprawdę sporo problemów. Z kolei podopieczni Stevanovicia dzięki temu wynikowi wygrali grupę D i w ćwierćfinale turnieju spotkają się z Tunezją.