Walia nie wykorzystała pierwszej okazji do zapewnienia sobie bezpośredniego awansu na czempionat we Francji, remisując we wrześniu z Izraelem w Cardiff. „Czerwone Smoki” potrzebują tylko jednego punktu by pojechać na pierwszy duży turniej od 1958 roku, a w rozkładzie jazdy mają jeszcze Bośnię i Hercegowinę na wyjeździe oraz Andorę w Cardiff.
Świetna organizacja
Spotkanie z Izraelem, zakończone bezbramkowym remisem, nie przyniosło wielu pozytywów w kontekście gry pod bramką przeciwnika (choć Bale grał od pierwszej minuty), ale po raz kolejny zobaczyliśmy dobrą organizację w grze obronnej w wykonaniu zespołu prowadzonego przez Chrisa Colemana.
Walia może się pochwalić świetną skutecznością w tym elemencie i tylko dwoma bramkami straconymi w całych eliminacjach – tylko Rumunia ma równie dobrą defensywę.
Fewest goals conceded in Euro 2016 qualifying:
Wales (2)
Romania (2)
England
Spain
Belgium
Austria
Iceland
Ukraine (all 3)— Squawka (@Squawka) October 9, 2015
Aspekt ten natomiast może okazać się kluczowy w czasie przyszłorocznego dużego turnieju. Wtedy rywale będą bardziej wymagający od Izraela czy Cypru i wygląda na to, że Coleman szykuje swoją ekipę na tę okoliczność.
Rok temu, gdy eliminacje wystartowały, Walia przystąpiła do nich, grając w najpopularniejszym zestawieniu tylnej formacji, czyli z czterema obrońcami. Wówczas do gry w linii pomocy były menedżer Fulham desygnował pięciu piłkarzy. Po pierwszych meczach przyszła zmiana z 4-5-1 (okazjonalnie 4-4-2) na grę trzema stoperami w systemie 5-3-2.
Dlaczego? Selekcjoner Walijczyków zdał sobie sprawę, że nie ma w swojej kadrze dużego potencjału, jeśli idzie o linię pomocy oraz że znacznie więcej jego piłkarzy –regularnie grających w Premier League – to defensorzy(James Chester, Ashley Williams, Ben Davies, Neil Taylor, James Collins, Ashley Richards). Postanowił więc to wykorzystać.
Podobieństwo…do Holandii?
System i sposób gry, jakie obrały od tamtej pory po dziś „Czerwone Smoki”, są dość podobne do strategii Holandii Louisa van Gaala z zeszłorocznego brazylijskiego mundialu. Wtedy, w pierwszych miesiącach 2014 roku, LVG zobaczył jak negatywny wpływ na organizację gry z tyłu jego zespołu miała kontuzja Kevina Strootmana, defensywnego pomocnika AS Romy.
Rona Vlaara i Stefana De Vrija można pochwalić za sporo rzeczy, ale z pewnością nie należą do najbardziej zwinnych i mobilnych stoperów na kontynencie. Bez asekuracji Strootmana ich gra wyglądała gorzej jakościowo, więc van Gaal, w celu przywrócenia równowagi między obroną i atakiem w swojej drużynie, postanowił dołożyć jeszcze jednego stopera do wyjściowej jedenastki, a tym najczęściej był Bruno Martins Indi.
http://i57.tinypic.com/11v4nf9.png
Średnia pozycja piłkarzy reprezentacji Holandii w ich pierwszym meczu na mundialu w Brazylii przeciwko Hiszpanii.
Trójka stoperów była wspierana przez dwóch bocznych obrońców, grających obecnie w Premier League – Daryla Janmaata i Daleya Blinda. Środek pola był obsadzony przez trzech piłkarzy – każdy z innym zadaniem. De Jong grał jako typowy defensywny pomocnik, mający za zadanie powstrzymywanie ataków rywali i wspomaganie obrony. W ataku się nie udzielał.
Obok niego grali na przemian Wijnaldum i De Guzman. Obaj lepiej operują piłką od De Jonga i dlatego byli bardziej wykorzystywani do rozprowadzania akcji. Rolę kreatora pełnił Sneijder. Już wtedy grający na nieco niższym poziomie niż ten do jakiego przyzwyczaił nas przez lata. Sneijder miał jednak ten komfort, że nie zawsze musiał myśleć o powrocie pod własną bramkę, bo permanentnie ubezpieczała go dwójka De Jong – Wijnaldum/De Guzman.
Robben miał tak naprawdę wolną rolę. Van Gaal zauważył, że skrzydłowy Bayernu Monachium jest w formie i tej piłkarskiej, i tej fizycznej (co nie jest w jego wypadku takie oczywiste), dał mu więc wolność w działaniu, dzięki czemu mieliśmy okazję oglądać jego absolutne szczyty podczas meczu z Hiszpanią. Van Persie pełnił rolę typowego napastnika, egzekutora.
Sposób gry „Oranje” nie był szczególnie atrakcyjny dla oka, ale do bólu skuteczny. Rzucało się w oczy, że van Gaal z niebywałą precyzją zadbał o to, by nie powtórzył się typowy dla Holandii błąd w dużym turniejach – zbyt duże skupienie na grze ofensywnej, kosztem rzecz jasna gry obronnej. Zresztą dzisiaj idealnie widać, jak dużo z potencjału swoich graczy wycisnął LVG – coś, z czym nie poradził sobie ani Guus Hiddink, ani (jak na razie) Danny Blind.
Bale motorem napędowym
Jak już wspomnieliśmy, Walia ustawia się dość podobnie. Jako mały kraj, z ograniczonym polem manewru, jeśli chodzi o dobór jakościowych piłkarzy, dobry plan, dyscyplina i organizacja gry są kluczowe dla ewentualnego sukcesu. Bale gra rolę Robbena, też jest piłkarzem z wolną rolą, szukającym miejsca i gry w różnych częściach boiska. Hal Robson-Kanu z kolei jest napastnikiem, ale pod względem umiejętności bardzo daleko mu do RVP.
http://i57.tinypic.com/2gubm7d.png
Ustawienie reprezentacji Walii w meczu eliminacji Euro 2016 z Belgią (0:0)
Ramsey gra rolę wysuniętego środkowego pomocnika i zazwyczaj jest wspierany przez Andy’ego Kinga, Joe Allena lub Ledley’a. Obrona nie ma stałego, wyjściowego zestawienia, głównie z powodu licznych urazów i wykluczeń, jakie spotykają piłkarzy tej formacji. Przez absencję i Chestera, i Collinsa, Coleman zdecydował się na odważną decyzję w meczu z Izraelem. Desygnował do gry jednego nominalnego stopera (Ashley’a Williamsa, który jest też kapitanem) i otoczył go dwoma lewymi (Davies i Taylor) i dwoma prawymi defensorami (Gunter i Richards).
To pozwoliło na większą wymienność funkcji i dało więcej możliwości ataku w spotkaniu ze słabszym przeciwnikiem. Davies dla przykładu zostawał w środku, gdy Taylor atakował flanką. Gdy obrońca Swansea się męczył lub jego gra z przodu nie dawała rezultatów, zamieniał się z Daviesem i wówczas piłkarz Tottenhamu wspomagał kolegów rajdami lewą stroną.
Pomimo tych pozytywów Walia jest bardzo ograniczonym kadrowo zespołem. Absencja Bale’a zabiera całą nieprzewidywalność w ataku i bardzo mocno ogranicza możliwości zespołu. Gra ekipy Colemana staje się wówczas nudna, schematyczna i łatwa do przeczytania dla rywali. Idealnie to pokazuje jedna statystyka – Walia strzeliła w czasie obecnej kampanii 9 bramek (do meczu z Bośnią). Sześć z nich strzelił piłkarz Realu Madryt, a przy dwóch asystował. Czyli tylko jeden (!!) gol padł bez jego udziału.
Jeśli nie uda się zdobyć punktu z Bośnią (Bale nie będzie w stanie grać 90 minut), to będzie do tego okazja w spotkaniu z Andorą i wówczas Walia zapewni sobie udział w Euro 2016. Wtedy kibice „Czerwonych Smoków” będą musieli błagać niebiosa, by nic nie stało się kręgosłupowi drużyny. Bez Williamsa, Ramseya czy Bale’a Walia będzie we Francji outsiderem, pomimo bardzo dobrej organizacji gry.