Po przesądzeniu o losach finałowego spotkania Ligi Mistrzów przyszłość Garetha Bale'a w Madrycie stale podawana jest w wątpliwość. Odejście Zinedine'a Zidane'a i utrata pozycji w zespole nakręciły falę spekulacji dotyczących możliwego pożegnania zawodnika z Estadio Santiago Bernabeu. Angielskie media co chwilę informują o nowym kierunku, który obierze Walijczyk. Eksperci doradzają, a saga transferowa z Garethem Balem w roli głównej trwa w najlepsze.
W zeszłorocznym finale Ligi Mistrzów Real Madryt udowodnił swoją dominację w Europie. Nawet mimo słabego początku decydującego o trofeum spotkania z Liverpoolem zdołali zwyciężyć. W dużej mierze o trzecim z rzędu triumfie w elitarnych rozgrywkach przesądziło wprowadzenie na plac gry Garetha Bale’a. Dwie bramki Walijczyka przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść „Los Blancos”. Po kilku dniach radości w Madrycie dobiegła jednak końca pewna epoka. Zinedine Zidane po paśmie sukcesów zdecydował się pożegnać z klubem z Estadio Santiago Bernabeu.
– Nie jestem przekonany, że dalej byśmy wygrywali. Ja jestem zwycięzcą. Uważam, że zespół musi wygrywać, ale potrzebuje do tego zmian. Po trzech latach ze mną potrzebuje nowego trenera, nowych metod szkoleniowych, nowego człowieka w szatni – komentował swoją decyzję francuski szkoleniowiec.
Po odejściu utytułowanego trenera władze Realu Madryt rozpoczęły poszukiwania następcy. W mediach ruszyła giełda nazwisk, a w gronie potencjalnych kandydatów mieli znajdować się Mauricio Pochettino, Joachim Löw czy nawet Arsene Wenger. Mało który ze szkoleniowców chciał jednak podjąć wyzwanie objęcia zespołu „Los Blancos”. Dorównanie sukcesom Zinedine’a Zidane’a było zadaniem wręcz niemożliwym. Wyzwania podjął się jednak Julen Lopetegui, co przypłacił zwolnieniem z funkcji selekcjonera reprezentacji Hiszpanii.
Następca Ronaldo
Zmiana szkoleniowca nie była jedyną letnią rewolucją w Madrycie. Z klubem pożegnał się także Cristiano Ronaldo. W roli następcy Portugalczyka upatrywano Garetha Bale’a. To Walijczyk w końcu miał zostać liderem i największą gwiazdą „Los Blancos”. Mimo imponującego początku bieżącej kampanii, w którym błyszczał pod względem skuteczności, dalej było tylko gorzej. Cały zespół Realu Madryt szybko dopadł kryzys, który kosztował Julena Lopeteguiego utratę posady. Tymczasowym trenerem został mianowany Santiago Solari. Po objęciu posady przez Argentyńczyka rezultaty odnoszone przez Real Madryt znacznie się poprawiły. Do tego stopnia, że włodarze klubu powierzyli szkoleniowcowi prowadzenie pierwszego zespołu do końca bieżącego sezonu. To nie była dobra wiadomość dla Garetha Bale’a. Walijczyk u Santiago Solariego grał mało, często wchodząc na murawę jedynie z ławki rezerwowych.
– Tak słabej pozycji w zespole jak za kadencji Argentyńczyka Gareth nie miał nigdy. O ile z początkiem sezonu w Bale’u upatrywano kogoś, kto wskoczy w buty Cristiano, o tyle pod koniec pracy Solariego Bale nie tylko całkowicie stracił status nietykalnego – on stał się po prostu zwykłym rezerwowym – komentuje w rozmowie z naszym portalem redaktor portalu RealMadryt.pl, Janusz Banasiński.
Coraz słabsza pozycja w drużynie Garetha Bale’a rozpoczęła lawinę spekulacji w angielskich mediach. Zawodnika łączono praktycznie z każdym zespołem czołowej szóstki. Możliwość potencjalnego powrotu do angielskiej ekstraklasy komentowali eksperci.
– Kiedy Madryt pokonał Liverpool w finale [Ligi Mistrzów], Bale miał ten czynnik X. Liverpool mógłby zdziałać więcej z zawodnikiem posiadającym tę zdolność, który zdobywa bramki w finałach. To coś, czego brakowało, [Liverpoolowi] by wykonać decydujący krok – komentował w rozmowie z „Liverpool Echo” były gracz „The Reds”, Dominic Matteo.
Tottenham, Manchester, a może Madryt?
Spekulacje dotyczące transferu na Anfield Road pojawiały się jednak znacznie rzadziej niż doniesienia o zainteresowaniu Tottenhamu Hotspur oraz Manchesteru United. Z każdym tygodniem temat powrotu Walijczyka do angielskiej ekstraklasy tylko się nasilał. Do tego stopnia, że w ostatnich dniach hiszpańskie media poinformowały o możliwej wymianie, w której udział wzięliby Gareth Bale oraz Paul Pogba. Transakcja wydaje się prawdopodobna, szczególnie że Francuz od dawna nie ukrywał chęci dołączenia do „Los Blancos”. Jeśli transfer rzeczywiście miałby miejsce, to Walijczyk po sześciu latach powróciłby do angielskiej ekstraklasy.
– Premier League wydaje się tak naprawdę jedynym sensownym kierunkiem. Po tych wszystkich latach spędzonych w stolicy Hiszpanii jakoś trudno mi uwierzyć, by Bale był chętny do podjęcia wyzwania w zupełnie nowej dla siebie lidze, chociaż – mówiąc trochę żartem – w Chinach przynajmniej nikt nie wymagałby od niego nauki języka. Zupełnie odrębną kwestią pozostaje jednak to, do którego z klubów na Wyspach Brytyjskich miałby trafić. W moim odczuciu w zasadzie jedyną opcją – pomijając romantyczną wizję ewentualnego powrotu do Tottenhamu – byłby Manchester United. Gdzie indziej byłby albo zupełnie zbędny (zwłaszcza w City), albo mimo wszystko odstraszałby stosunkiem ceny do jakości, tym bardziej że Bale za parę chwil skończy trzydziestkę – dodaje Janusz Banasiński.
Przyszłość Walijczyka wcale jednak nie jest przesądzona. Po zwolnieniu Santiago Solariego i powrocie Zinedine’a Zidane’a zawodnik odzyskał miejsce w zespole. Gareth Bale rozegrał dwa spotkania w pełnym przedziale czasowym, w których zdobył jedną bramkę. Pod wodzą francuskiego szkoleniowca ma szansę na odzyskanie utraconej pozycji w drużynie.
– Pierwszym sygnałem, że powrót „Zizou” może poprawić sytuację Walijczyka, jest chociażby to, że w obu dotychczasowych potyczkach po ponownym objęciu zespołu przez Francuza Bale grał od pierwszej do ostatniej minuty. Dość powiedzieć w tym przypadku, że przed powrotem Zidane’a ostatnie pełne spotkanie zaliczył pod koniec listopada. Jeśli chodzi zatem o czynniki zewnętrzne, można być optymistą. Pytanie jednak, czy sam zawodnik również wykona jakiś ruch w stronę tego, by sobie pomóc… – mówi redaktor portalu RealMadryt.pl.
Niekończąca się opowieść
Wydaje się, że nawet jeśli Gareth Bale na dobre zadomowi się w podstawowym składzie, to medialne spekulacje nie ucichną. Na powrocie gracza o statusie absolutnej gwiazdy zyskałaby angielska ekstraklasa. Dlatego saga transferowa z Walijczykiem w roli głównej będzie trwać, być może nawet do końca letniego okna transferowego. Tym bardziej że w poszukiwaniu wzmocnień „Los Blancos” prawdopodobnie udadzą się na Wyspy. Gareth Bale może być częścią transakcji, która sprowadzi na Estadio Santiago Bernabeu nową gwiazdę. Choć wcale jednak nie jest powiedziane, że zawodnik nie pozostanie w Madrycie na kolejny sezon.
– Gareth w tym sezonie z całą pewnością zawiódł na całej linii i bardzo szybko pokazał, że nawet jeśli od czasu do czasu udowadnia, iż jest bardzo dobrym piłkarzem, to jednak nie ma duszy lidera z prawdziwego zdarzenia. A przecież właśnie tego wymagano od niego po odejściu Cristiano Ronaldo. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że praktycznie codziennie w mediach pojawiają się plotki dotyczącego jego możliwego odejścia. Warto jednak pamiętać, że po zeszłorocznym finale Ligi Mistrzów sam Bale przyznał, że nie jest pewien, czy dalej będzie występował w Realu Madryt. A jednak koniec końców został. Transferowa telenowela z udziałem Garetha w najbliższych miesiącach będzie trwała w najlepsze, co do tego nie ma wątpliwości. Czy jednak rzeczywiście opuści on Real? Nie dałbym sobie za to obciąć nawet paznokcia – podsumowuje Janusz Banasiński.