Myśląc o krakowskich klubach, pierwsze co przychodzi nam do głowy, to z pewnością odwiecznie rywalizująca dwójka – Wisła i Cracovia. Swoje zasługi w piłkarskiej historii Polski ma też Hutnik. Gdzieś w cieniu tych trzech klubów zwykle pozostawali „chłopcy z Ludwinowa”, czyli Garbarnia.
Garbarnia – trzeci mistrz z Krakowa
Pomimo iż największe sukcesy w ostatnich latach na krajowym podwórku świętowała wspomniana we wstępie trójka, to Garbarnia również ma czym się pochwalić. W 1931 roku zdobyła jedyne w swojej historii mistrzostwo Polski. Dokonała tego jako trzeci krakowski klub, po Cracovii i Wiśle.
Zamierzchłe czasy, jednak podczas wczorajszego meczu z Puszczą Niepołomice przekonałem się, że pamięć o tym osiągnięciu jest wciąż żywa wśród kibiców. Najbardziej fanatyczni co jakiś czas podśpiewywali: „Pamiętajcie dziś Panowie, że w Krakowie są trzej mistrzowie!”.
Swoje mecze Garbarnia rozgrywa na stadionie Wisły Kraków przy ulicy Reymonta 20. Niestety ich malowniczy obiekt o nazwie „Rydlówka” nie spełnia I-ligowych wymogów. Dlatego „najbardziej kulturalni”, jak mawia się o fanach Garbarni zostali zmuszeni do przeprowadzki na stadion im. Henryka Reymana.
Kto był na macierzystym obiekcie „Brązowych”, ten wie, jak niepowtarzalny klimat tam panował. Posłuchajcie poniższego hymnu Garbarni, żeby poczuć go chociaż w minimalnym stopniu:
Krakowska alternatywa
Na stadionie stawiłem się już o godzinie 16:00. Wbrew ostrzeżeniom na klubowym fanpage’u, kolejka do kasy nie zatrzymała mnie przed pierwszym gwizdkiem. Jest to z resztą dość eufemistyczne stwierdzenie, bo w zasadzie przy okienkach stały tylko trzy osoby.
Gdy na płytę, do rozgrzewki, wybiegali piłkarze obu drużyn, na trybunach zaczęli pojawiać się pierwsi fanatycy. Dumnie dzierżyli brązowo-białe szaliki, a przede wszystkim oryginalne, klubowe kaszkiety. Retro klimat wyczuwalny na kilometr, spójrzcie tylko tu: https://sklep-garbarnia.weebly.com/kaszkiet-m280ski.html
Klimat klimatem, jednak niestety frekwencja na meczu nie dopisała. Można to nieco usprawiedliwiać rozgrywającym się wcześniej spotkaniem Cracovii, jednak fakty są bolesne. Nawet jedna, wynajęta przez Garbarnię trybuna nie została wypełniona w całości. Trochę to smutne, ale pamiętajmy, że „Brązowi” wciąż budują swoją lokalną pozycję.
Mimo to widać, że dla kibiców Garbarnia jest klubem „alternatywnym”. Można ich ulokować gdzieś pomiędzy nowohuckimi wariatami z Hutnika, a „Armią Białej Gwiazdy” Wisły a „Pasiastymi” kibicami Cracovii. Silne utożsamianie się ze swoimi korzeniami, kulturą robotniczą (RKS) dostrzec można też w strojach „Garcy”.
Walka z Puszczą
Od początku starałem skupiać się na okołomeczowej otoczce, jednak myślę, że warto nawiązać też do samego spotkania. W drodze na na nie zastanawiałem się, czy Garbarnia faktycznie jest tak słaba, a Puszcza tak silna jak wskazuje na to tabela. Jak się okazało – ani jedno, ani drugie.
Powiedzieć, że mecz pomiędzy dwoma małopolskimi zespołami nie był porywający, to jakby nic nie powiedzieć. Niestety żadna z drużyn nie potrafiła przejąć inicjatywy. Płynność w grze? Było jej tyle, co kot napłakał.
Pojedynek był szarpany, co jakiś czas z marazmu wybijał się napastnik gospodarzy, ośmiokrotny Reprezentant Polski Dawid Nowak. Jedyne, czego nie można odmówić obu ekipom, to walki. Tej było znacznie więcej niż jakości. Sam Nowak miał nieco do udowodnienia w tym spotkaniu, bowiem jeszcze niedawno grał w barwach rywali z Niepołomic.
Niestety, ale skład Garbarni wydaje się potrzebować świeżości. Sam Nowak ma już 33 lata, a bramki strzeże 36-letni Marcin Cabaj, również znany z Ekstraklasy. Za słabe wyniki niedawno zwolniony został Mirosław Hajdo, architekt niespodziewanego awansu do I ligi. Wielu zarzucało mu, iż nazbyt trzymał się piłkarzy, którzy go wywalczyli.
Odbić się od dna
Średnia wieku pierwszej jedenastki oscyluje w granicach 28 lat. Zawodnicy tacy jak Marek Masiuda czy Karol Kostrubała to z pewnością na II-ligę gracze nieprzeciętni, mogą jednak nie wystarczyć na utrzymanie się na zapleczu. Brak tu polotu, kreatywności w środku pola, co zdecydowanie rzucało się w oczy.
Co rusz można było też usłyszeć szyderę w stronę byłego piłkarza Wisły Kraków, Michała Czekaja. 26-letni stoper faktycznie nie miał najlepszego dnia. Od obrońcy z ekstraklasową przeszłością powinno wymagać się znacznie więcej.
Puszcza grała prostą piłkę, jednak przede wszystkim miała swoje atuty w postaci rządzącego drugą linią Longinusa Uwakwe oraz Krzysztofa Drzazgi w ataku. Ten drugi, wypożyczony z Wisły Kraków, w 67. minucie strzelił jedyną bramkę w spotkaniu, zaliczając tym samym siódme trafienie w tym sezonie.
Goście umocnili się tym samym na czwartym miejscu, a „Garca” – niestety – na ostatnim miejscu w tabeli po 17 kolejkach. Przed trenerem Garbarni, Bogusławem Pietrzakiem, stoi spore wyzwanie, by wyciągnąć Garbarnię z dna. Bez odpowiednich wzmocnień może być to praktycznie nierealne.
Wówczas wobec liderującego w III lidze Hutnika perspektywa drugich Derbów Krakowa zacznie się urealniać. A tego „Chłopcy z Ludwinowa” – w myśl tytułowej przyśpiewki, oraz alternatywnej: „Walczyć jak Sparta, Garbarnia jest tego warta!” – z pewnością chcieliby uniknąć.