Beniaminek I ligi zgodnie z przewidywaniami ekspertów mknie ku spadkowi. Szanse na utrzymanie z każdą kolejką maleją, ale wciąż tli się jakaś nadzieja.
Beniaminkom nigdy nie jest łatwo. Garbarnia Kraków od początku rozgrywek nie była uznawana za faworyta do utrzymania się w lidze. Zgodnie z oczekiwaniami większości rok pobytu na zapleczu ekstraklasy to wystarczająco dużo czasu dla takiego klubu. Wszystko zmierza ku temu, że krakowski zespół jesienią ponownie przywita się z rozgrywkami 2. ligi, chyba że zdarzy się cud.
Gdzie ta skuteczność?
Byłoby z pewnością prościej, gdyby Garbarnia miała kim straszyć. A problem na sam początek pojawia się właśnie w pierwszej linii. Może byłoby łatwiej, gdyby wciąż w drużynie występował Jakub Wróbel. Widniejący jako najskuteczniejszy zawodnik drużyny zdobył dla swojego już byłego klubu pięć goli. Może gdyby nadal bronił barw krakowskiej ekipy, sytuacja byłaby nieco lepsza, a tak jest dość trudna.
Mówiąc dosłownie, robotniczy klub zdobył tylko trzy bramki na wiosnę, co nie jest najlepszym prognostykiem na przyszłe spotkania. Dziwna to poniekąd sprawa, patrząc na to, jakich zawodników posiada do dyspozycji trener Bogusław Pietrzak. Chociażby Dawid Nowak, niegdyś piłkarz rozbudzający nadzieje polskich kibiców.
Doświadczony gracz ostatniego swojego gola zdobył jeszcze na początku września i od tej pory kibice muszą cierpliwie czekać na jego snajperskie wyczyny. Strzeleckimi popisami przez ten okres wykazywał się natomiast Tomasz Ogar. Ten jednak także od dłuższego czasu ma problem z trafieniem do bramki rywala. Jego cztery gole każdy zdążył właściwie zapomnieć.
Dziurawi jak ser
Takich gościnnych defensorów w całej 1. lidze próżno szukać. „Brązowi” stracili do tej pory najwięcej bramek z wszystkich pierwszoligowców. Są jednak perspektywy na to, że będzie lepiej. Najgorsze chyba już za nimi, a patrząc, że defensywa ostatnimi czasy nie daje sobie wbijać zbyt wielu goli, może to cieszyć. Może zatem z czasem poprawi się także gra w przodzie. Z pewnością wiele można wymagać od doświadczonych piłkarzy, których w Garbarni zdecydowanie nie brakuje. Marcin Cabaj, Karol Kostrubała czy Przemysław Lech to niegdyś zawodnicy ekstraklasowi.
A są inni mniej znani, ale także mogący pochwalić się wieloma występami na tym poziomie rozgrywkowym. Mimo to nie potrafili dotąd stworzyć stabilnego bloku defensywnego.
Wracając jednak do bronienia dostępu do własnej bramki. Niestety należy wyróżnić ostatni mecz krakowian, którzy mimo że dotychczas jakoś nie tracili dużo bramek w meczu z Chojniczanką Chojnice, dali sobie wbić aż pięć, czyli tyle samo co stracili w ostatnich pięciu meczach.
Trener się zmienił, a wyniki nie
Jeszcze jesienią postanowiono ratować sytuację, w jakiej znalazła się Garbarnia. „Brązowi” zajmowali miejsce w strefie spadkowej i pomimo że nikt nie widział ich w roli pewniaka do utrzymania, postanowiono w październiku rozstać się z trenerem Mirosławem Hajdo. Była to dość dziwna decyzja, zwłaszcza że szkoleniowiec prowadził zespół ponad pięć lat i to on stał za sukcesem, jakim był awans klasę wyżej.
Trener Hajdo wprowadził Garbarnię z III ligi do I. Ma zdecydowanie najsłabszy skład w lidze, ale walka o utrzymanie wciąż w zasięgu. Nie rozumiem zwolnienia go. Zwłaszcza teraz, w połowie przerwy na kadrę. Dziwne.
— Michał Trela (@MichalTrelaBlog) October 15, 2018
Na wakujące stanowisko sprowadzono nowego fachowca – Bogusława Pietrzaka, ten jednak dotychczas ze swoim zespołem nic nie wskórał, a utrzymanie to na obecną chwilę dla Garbarni mrzonka. Dopóki istnieją jednak matematyczne szanse, to i tli się nadzieja na I ligę w następnym sezonie. Potrzeba jednak cudów.
Forma taka sobie
Biorąc pod uwagę ostatnią dyspozycję Brunatnych, to ci jak się okazuje nie zajmowaliby odległego ostatniego miejsca ze stratą dziesięciu punktów do bezpiecznej strefy. Gorsza okazuje się na pewno Bytovia Bytów, która w tym czasie nawet nie wygrała meczu.
Także i Chrobry Głogów w tym czasie okazuje się być zespołem nieco gorszym od Garbarni, ta jednak i tak znajdowałaby się w strefie spadkowej. Może gdyby jesień nie była taka zła w wykonaniu beniaminka, to o utrzymanie się w lidze byłoby można myśleć poważnie.
W obecnej sytuacji wiele zależy od szczęścia i wielu innych czynników. Dłuższej passy bez zwycięstwa, a nawet i remisu Bytovii, kolejnych potknięć Chrobrego i jakiejś serii słabszych wyników jeszcze innego trzeciego rywala. I co ważne, nagle musiałaby się zdarzyć fantastyczna seria zwycięstw Garbarni.
Nasz klub pojechał już niejeden mecz z leszczami w tej lidze,ale skoro płacą jak płacą,to ziomkowie grają jak grają,czyli prawie wcale.Hej hej Garbarnia!!!