17. kolejka I Ligi Futsalu za nami. Tradycyjnie rozegrano ją w trzech ostatnich dniach tygodnia. Prócz jednej niespodzianki, nie doszło do większych sensacji, ale emocji jak zwykle nie brakowało. Na szczycie tabeli doszło do zmiany lidera, a wszystko za sprawą epidemii grypy w zespole PA Novej, która zmuszona była przełożyć swoje spotkanie.
Pierwszy mecz rozegrał w piątek Mistrz Kraju – Clearex Chorzów. Chorzowianie wyjechali na mecz do Szczecina. Już po 4 minutach było widać, że Portowcy nie są w najwyższej formie. Mecz otworzyły bramki Jasińskiego i Szłapy. W natarciu pozostawał nadal Clearex, stwarzając nowe, dogodne okazje do podwyższenia wyniku. Górą był jednak bramkarz gospodarzy. Do przerwy więcej bramek nie padło, ale zaraz po zmianie stron, gola kontaktowego zdobył Celeban. Kibice Pogoni 04 długo się nie cieszyli – chwilę później, na 3:1 podwyższył Piotr Słonina. Następną kontrę zakończył Szłapa, strzelając druga bramkę w meczu. 32 minuta meczu zaczynała się przy stanie 4:1, a kończyła już wynikiem 5:2. Bramki zdobywali – Dąbrowski i Wolański. Wydawało się, że mecz zakończył się 5 minut wcześniej, kiedy Gładczak powiększył prowadzenie swojego zespołu. W końcówce do bramki trafił jeszcze Żebrowski, ale to było wszystko, co pokazali Portowcy. Clearex zasłużenie pokonał Pogoń 6:3.
Na fotel lidera wróciła drużyna z Łęczycy – Hurtap. Zmianę pozycji w tabeli umożliwił im ówczesny lider, PA Nova Gliwice, który rozegra mecz w innym terminie oraz zwycięstwo nad Akademią Poznań. Łęczycanie do 28 minuty prowadzili 2:0. Już wtedy poznaniacy postanowili zaryzykować i zagrać z lotnym bramkarzem. Rzeczywiście przyniosło to skutek postaci dwóch bramek, ale Hurtap wygrywał wtedy już… 5:0. Umiejętna gra w przewadze może pozwolić na odrabianie strat, ale gdy gra się niepewnie, to kończy się to tak, jak w przypadku Akadami Słowa – porażką. Aktualny lider skutecznie zatarł ślady po ostatniej porażce, wygrywając to spotkanie 7:2.
Ciekawe spotkanie obejrzeli również kibice zgromadzeni w bieruńskiej hali, gdzie swoje mecze tymczasowo rozgrywa tyski GKS. Tyszanie wyszli na parkiet z jednym celem – wygrać. Po 7 minutach byli już bliscy osiągnięcia korzystnego wyniku. Za sprawą Trojanowskiego i Masternaka prowadzili 2:0. Na chwilę zagroził im wypożyczony z Clearexu Filipczak, który wykorzystał błąd Trojanowskiego i pięknym strzałem zdobył kontaktową bramkę. Na chwilę, bo zaledwie 7 sekund trzeba było czekać na odpowiedź Jachymu. Michał Słonina, strzałem spod linii bocznej, podwyższył wynik na 3:1. Chwilę później, zgromadzeni na meczu, byli świadkami chamskiego zachowania jednego z piłkarzy Kupczyka. Zdenerwowany Wasilewski nie potrafił się opanować. Za słowną obrazę sędziego, ujrzał czerwoną kartkę. Schodząc do szatni, nie omieszkał pokazać wulgarnych gestów w stronę kibiców. Podczas gry w przewadze, GKS zdobył kolejną bramkę. Drugie trafienie dla przyjezdnych zaliczył Leśniak, dzięki czemu na 90 sekund przed końcem pierwszej połowy, było 4:2. Podobnie, jak po pierwszej bramce Kupczyka, odpowiedział Słonina. Po 20 minutach było 5:2. Po zmianie stron, znacznej zmianie uległ przebieg gry. Krakowianie byli niemalże ciągle w natarciu. Gospodarze nastawili się na obronę i ewentualne kontrataki. Ostatniego gola w meczu zdobyli goście, strzelając w ostatnich ułamkach sekundy. GKS Tychy – Kupczyk Kraków 5:3.
W Warszawie widać już efekty pracy nowego, ukraińskiego trenera. Miejscowy AZS wygrał 5:3 z Mariossem Gazownik Wawelno. W ostatnim spotkaniu 17. Kolejki I PLF, większych problemów z pokonaniem Inpulsu-Alpol Siemianowice, nie miał zespół Jango Katowice, wygrywając pewnie 2:4.