Futbolowe strajki na tle ogromnej porażki włoskiego klubu


Trzecioligowa drużyna przegrała mecz, tracąc 20 goli

18 lutego 2019 Futbolowe strajki na tle ogromnej porażki włoskiego klubu

Świat futbolu to nie tylko kopanie wypełnionego powietrzem kawałka skóry. W dzisiejszych czasach za kulisami gry mają miejsce potężne interesy, za sprawą których na konta klubów wpływają, ale i wypływają z nich, miliony różnowalutowych pieniędzy. Mimo podpisywania wszelakich kontraktów nie zawsze dotrzymuje się ich warunków, co tworzy różne, najczęściej negatywne, skutki.


Udostępnij na Udostępnij na

W zeszłą niedzielę na trzecim poziomie rozgrywkowym we Włoszech miało miejsce ciekawe spotkanie. Po czterech walkowerach klub Pro Piacenza musiał rozegrać kolejny mecz, by móc pozostać w jednej z dywizji Serie C. Sęk w tym, że piłkarze postanowili zastrajkować z powodu niewypłacanych im pensji. Regulamin ligi za piąty walkower w jednym sezonie przewiduje wyrzucenie danej drużyny z rozgrywek. Warto powiedzieć, że prócz czterech poddanych spotkań, dwa zostały przełożone, aby Piacenza mogła się utrzymać.

Przyszedł moment, kiedy nie było odwrotu i należało grać. I tu zaczął się cyrk… Na boisko drużyna z regionu Emilia-Romania wyszła w siedmioosobowym składzie, w którym większość stanowili nastolatkowie, a między nimi znalazł się także klubowy masażysta. To minimalny próg graczy na boisku, by można było rozpocząć mecz. Jako trener zespołu został wpisany 19-letni Nicola Cirigliano. Nie można też zapomnieć o dodatkowym ósmym piłkarzu, który pojawił się już w trakcie gry ponieważ… zapomniał swojego dowodu osobistego.

Sędzia gwiżdże, mecz rozpoczyna się i na Stadio Fratelli Paschiero po chwili zaczyna się robić komicznie. Cztery bramki w pierwsze dziesięć minut, do przerwy 16:0 dla Cuneo. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 20:0, oczywiście dla gospodarzy. Do historii przejdzie nie tylko ten wynik, ale i sześć bramek Hichama Kanisa, który tym wyczynem ustanowił rekord włoskich lig. Pro Piacenza została ukarana odjęciem ośmiu punktów oraz grzywną w wysokości 35000 euro. Obecnie zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, tracąc do przedostatniej drużyny 12 punktów.

Ogólnie mówiąc, włoski kraj słynie z takich kontrowersji, gdyż z tego samego powodu karę dostały także: Cuneo, Lucchese oraz wyrzucona już z rozgrywek Matera, a takie sytuacje są tutaj na porządku dziennym. Potwierdza to również słynna afera Calciopoli, do której opisania byłby potrzebny osobny artykuł.

Duńskie spory

Jeszcze głośniejsza sprawa tego typu miała miejsce kilka miesięcy temu. 5 września 2018 roku reprezentacja Danii miała zaplanowany mecz towarzyski ze Słowacją. Z powodu nieporozumień w sprawie podziału pieniędzy z praw do wizerunku i umów sponsorskich kadrowicze rywala Polski w eliminacjach do mundialu 2018 postanowili zbojkotować zgrupowanie. – Nie traktują nas poważnie – mówił tak o duńskiej federacji Christian Eriksen. Warto powiedzieć, że piłkarze przystali na warunki związku piłkarskiego, który nie chciał, by reklamowali oni firmy będące konkurencją dla tych sponsorujących reprezentację. Jednak mieli jeden warunek – podział w zyskach. Ich oferta ponoć nie została nawet wysłuchana i przestano prowadzić z nimi rozmowy.

Najpierw wysłano listy do klubów z niższych lig duńskich z prośbą o zebranie chętnych do gry. Kiedy większość tamtejszych zawodników solidarnie odmówiła, stojąc po stronie głównych piłkarzy reprezentacji, do rozegrania spotkania zaproszono futsalistów! Drużyna z nimi w składzie ostatecznie nie poradziła sobie tak tragicznie, jak się spodziewano, jednak trochę w tym zasługi oburzonych całą sytuacją Słowaków, którzy grali na pół gwizdka. Mecz zakończył się wynikiem 3:0 dla gospodarzy, a poważniejsze kłopoty dopiero miały nadejść.

Kilka dni później reprezentacja Danii miała rozegrać mecz Ligi Narodów przeciwko Walii. Odwołanie takiego spotkania skutkowałoby wysoką karą ze strony UEFA, a nawet wykluczeniem z Euro 2020! Toteż działacze federacji tej kadry podpisali tymczasową ugodę z piłkarzami, aby oni stawili czoła Brytyjczykom. Trzeba w tym miejscu powiedzieć, że ten konflikt trwa już od ponad dwóch lat i co chwilę jego rozwiązanie przeciąga się tymczasowymi umowami. Mimo złej atmosfery na boisku w Aarhus Duńczycy wyszli najsilniejszym składem, a na ławkę trenerską wrócił Age Heraide, który nie prowadził zespołu futsalistów w spotkaniu ze Słowacją, ponieważ stwierdził, że nie będzie odpowiadał za piłkarzy, których nie powołał.

Najwyższy wynik w historii piłki nożnej

Przypadek z 2002 roku już chyba na zawsze będzie kojarzony w pierwszej kolejności, gdy ktoś wspomni o lidze w Madagaskarze. Sprawa dotyczy (w tamtym momencie) obrońcy tytułu oraz przyszłego mistrza. By wyłonić zwycięzce ligi, w każdym sezonie o tytuł walczą w play-offach najlepsze cztery zespoły. Mimo rozgrywanych sześciu kolejek już w piątej wszystko było jasne. AS Adema zapewniła sobie puchar, wygrywając 1:0 z ostatnim w stawce US Ambohidratrimo, a nie byłoby tak, gdyby nie remis w drugim meczu.

Drużyna SOE Antananarivo (wspominany obrońca tytułu) prowadziła przez większość czasu, jednak w końcówce spotkania sędzia Benjamina Razafintsalama przyznał wątpliwego karnego dla drużyny DSA. Mecz zakończył się wynikiem 2:2, co pozbawiło obie drużyny tytułu mistrzowskiego. Przed ostatnim meczem AS Adema miała dziesięć punktów, a za nią uplasowały się przed chwilą wspomniane dwa zespoły z dorobkiem po sześć punktów.

Piłkarze z Antanarywy, zdenerwowani rzekomą stronniczością sędziego, postanowili zastrajkować w kolejnym meczu (przeciwko AS Adema). Po każdym wznowieniu gry wbijali piłkę do własnej bramki. Po pierwszej połowie było już 75 goli, a ostatecznie spotkanie zakończyło się rezultatem 149:0. Trenera SOE zawieszono na trzy lata, a czterech piłkarzy – do końca 2002 roku. Pozostali zawodnicy drużyny gości dostali mniejsze kary. Wynik meczu został wpisany do księgi rekordów Guinnessa jako najwyższy w historii piłkarskiej rozgrywki.

Hiszpańskie zgromadzenie

Na koniec przypadek z meczu Copa Del Rey pomiędzy Racing Santander a Real Sociedad z 2014 roku. W sumie trwał on kilka minut, kiedy to piłkarze gospodarzy zaraz po gwizdku stanęli razem na półkolu (tak jak podczas minuty ciszy) i nie chcieli grać. Sędzia zapytał ich, czy mają tak zamiar spędzić resztę meczu, a po otrzymaniu twierdzącej odpowiedzi zakończył spotkanie.

Fani klubu z Santanderu nie oszczędzili oklasków dla postawy swoich piłkarzy. Był to protest przeciwko władzom klubu, bo od czterech miesięcy nie wypłacali oni pensji swoim zawodnikom. – Chcieliśmy zagrać, ale nie mogliśmy pozwolić im na niszczenie naszych praw. Gra w ćwierćfinale była dla nas marzeniem, wszystko szło tak dobrze, że mogliśmy wysoko zajść w tym turnieju – mówił wtedy jeden z napastników przegranej drużyny, Mariano Sanz. Kibice jeszcze przez godzinę po zakończeniu spotkania wiwatowali i śpiewali.

Podsumowanie

Mógłbym napisać jeszcze o przypadkach z piłkarzami z naszego podwórka broniących barw m.in. Stomilu Olsztyn, Wisły Kraków czy Olimpii Grudziądz, lecz tam niewypłacane pensje nie obfitowały w tak poważne strajki jak te powyżej. Ogólnie można powiedzieć, że głównym powodem sprzeciwu piłkarzy są właśnie pieniądze. Często karami obdarowywano drużynę i graczy za sam strajk, a problem niewypłacania pieniędzy nadal pozostawał. Chodź z roku na rok nowe zasady poprawiają takie sytuacje, to i tak wydaje się to dalekie od ideału.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze