Wigilia to czas, który radośnie spędzamy ze swoimi rodzinami, a wszelkie troski odkładamy na bok. Warto jednak pamiętać, że świat pełen jest zagrożeń, a dla sportowców takowe mogą się znajdować nawet na wigilijnym stole.
Świąteczna tradycja wymaga, żeby spróbować wszystkich dwunastu dań w czasie wieczerzy. Zasadniczo można było więc zrobić listę tylu właśnie zagrożeń, jakie czyhają na piłkarzy przy spożywaniu tylu potraw, niemniej jednak uznałem, że skoro jest Wigilia, to i ja przemówię ludzkim głosem i nie będę aż tak okrutny. Oto więc, nieco żartem, ale też momentami całkiem serio – na co powinien uważać zawodowiec, zanim zasiądzie do jedzenia.
1) Niestrawność
Dosyć oczywista sprawa. Groch z kapustą, barszcz z uszkami, karp w galarecie, kapusta z grzybami i kluski z makiem. Po takim zestawie niedomagać może żołądek nawet najbardziej zaprawionego w bojach smakosza. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że coraz więcej klubów narzuca piłkarzom diety, a i oni sami często chwalą się na portalach społecznościowych lekkostrawnym makaronem z kurczakiem lub łososiem na parze, wigilijne folgowanie może skończyć się poważnymi zaburzeniami układu pokarmowego i kroplówką. Aby temu zapobiec, spożywajmy wszystko z umiarem – nic okropnego się nie stanie, jeśli odłożymy sobie część planowanego posiłku na pierwszy dzień świąt. Do kapusty i grochu możemy (a nawet powinniśmy) dodać kilku przypraw, które ułatwią trawienie. Majeranek, cząber i estragon wyraźnie poprawiają walory smakowe dania, do tego znacznie obniżają ryzyko nieprzyjemnej niespodzianki w świąteczny poranek.
2) Testy dopingowe
To nie żart. Niektóre z wigilijnych dań oparte są w dużej mierze na nasionach maku lekarskiego. Jak zapewne każdy wie, z innych części rośliny pozyskuje się (zarówno do legalnych, jak i nielegalnych celów) morfinę – silny, narkotyczny środek przeciwbólowy. Śladowe ilości morfiny i innych alkaloidów makowych, bardzo podobnych w budowie chemicznej, znajdują się także w nasionach. Biorąc pod uwagę czułość testów antydopingowych dla sportowców, zjedzenie makowca, klusek lub kutii może skończyć się dla zawodnika nie za ciekawie. Z drugiej strony istnieje coś takiego jak badanie próbki B, pobieranej w pewnym odstępie czasu – w przypadku okazjonalnego spożycia potrawy z makiem wynik tej drugiej będzie zdecydowanie negatywny. Ale co się piłkarz naje strachu, to jego.
Mak to jedno, istnieje jeszcze drugie zagrożenie dotyczące fałszywie pozytywnych testów antydopingowych. Jeśli mamy wrażliwy żołądek, po spożyciu tak różnorodnych potraw może nas dopaść zgaga. Najczęściej sięgamy wtedy po bardzo szeroko dostępne leki zmniejszające kwasowość żołądka. Jednym z najczęściej stosowanych, w dodatku możliwych do nabycia w sklepie czy stacji benzynowej, jest ranitydyna, znana pod różnymi nazwami komercyjnymi. Środek ten jest bardzo skuteczny, w przypadku osób niecierpiących na nadkwasotę na co dzień już jednorazowa dawka eliminuje charakterystyczne palenie w przełyku. Ranitydyna ma jednak tę zasadniczą wadę, że jej metabolity przypominają pod względem budowy (ale nie działania) amfetaminę, przez co na kilka dni (w skrajnych przypadkach nawet dwa tygodnie) po zastosowaniu wyniki testów dopingowych mogą wyjść pozytywnie. Dla świętego spokoju lepiej więc kupić inny środek, względnie wypić nieco wody z sodą oczyszczoną.
3) Gluten
Po przeczytaniu tego słowa prawdopodobnie sprzed monitora uciekły wszystkie modelki, a także część piłkarzy, których zdaniem to bardzo powszechne białko powoduje miliardy zaburzeń zdrowotnych, kiepską formę i ciągłą złość trenera. O glutenie napisano już chyba wszystko, czy naprawdę wyeliminowanie go z diety poprawia osiągnięcia sportowe – nie wiadomo, skoro jednak modne jest niespożywanie go, napiszmy. Pierogi, makaron, kutia (tutaj już w ogóle – toż to sama pszenica!), tradycyjnie przygotowane ciasta świąteczne. Wszystko to aż ocieka glutenem, każdy więc, kto się go obawia, powinien dla własnego zdrowia (przede wszystkim psychicznego) zastąpić je bezglutenowymi odpowiednikami. Anna Lewandowska lubi to.
4) Kompot z suszu
Pozycja obowiązkowa zwłaszcza wśród zawodników klubów z Krakowa. Charakterystyczny smak, nie przez wszystkich lubiany, tego tradycyjnego napoju bierze się ze związków chemicznych obecnych w dymie wędzarniczym. Podobne substancje fruwają swobodnie w krakowskim powietrzu i odpowiadają za smog. Jeśli ktoś bardzo boi się negatywnych konsekwencji, powinien zrezygnować z wypicia kompotu, należy jednak uczciwie przyznać, że zawartość związków obecnych w dymie nie jest bardzo wysoka – znacznie mniejsza niż na przykład w wędzonych w warunkach domowych kiełbasach czy rybach. Listy chorób wywoływanych przez dym przytaczał nie będę – po co sobie psuć święta.
5) Kalorie
Na zakończenie rzecz najbardziej oczywista. Wigilijny stół to tysiące kalorii. Jeśli ktoś faktycznie raz w roku decyduje się nieco odpuścić zasady sztywno trzymanej diety, problemu nie będzie – to nawet zdrowsze raz na jakiś czas nieco odmienić jadłospis. Jeśli jednak ktoś niespecjalnie przejmuje się zasadami żywienia, kalorie nabyte w czasie kolacji staną się niezwykle widoczne. O ile o naszych najlepszych piłkarzy martwić się nie musimy – wszak to profesjonaliści pełną gębą, o tyle w ekstraklasie znalazłoby się paru gagatków, których pokaźny brzuszek widać nawet w czasie ich gry. Dodatkowe, specjalne pozdrowienia kierujemy do zawodników i sztabu szkoleniowego Termaliki Nieciecza – uważajcie przy stole, co prawda nikt z Was nie będzie raczej w wigilię jadł cheeseburgera, jeśli jednak poprawicie nim nazajutrz, efekty będą aż nadto widoczne!
Drogi Czytelniku, niezależnie od tego, czy jesteś piłkarzem zawodowym, czy takim zupełnie amatorskim. Czy kopiesz regularnie, czy tylko okazjonalnie. Czy wolisz podwórko, czy konsolę – powyższe rady potraktuj bardzo luźno. Umiar wskazany jest we wszystkim, także w przyjmowaniu do siebie wskazówek. Wszystkim Wam życzę wesołych, spokojnych i radosnych świąt, dobrze spędzonego czasu w rodzinnym gronie i naładowania akumulatorów na kolejne dwanaście miesięcy. Udowodniono naukowo, że nie istnieje lepsza ładowarka niż świecąca choinka, wór prezentów, dwanaście potraw i grono bliskich ludzi!