Futbol to gra na śmierć i życie – piłkarze, którzy zginęli na boisku


Śmierć dosięga również piłkarzy na boisku. Oto zawodnicy, którzy odeszli zbyt wcześnie

12 października 2016 Futbol to gra na śmierć i życie – piłkarze, którzy zginęli na boisku

Bill Shankly powiedział kiedyś: – Niektórzy ludzie uważają, że piłka nożna jest sprawą życia i śmierci. Jestem rozczarowany takim podejściem. Mogę zapewnić, że to coś o wiele ważniejszego. Piłkarze, których tutaj przedstawimy, odeszli z tego świata, robiąc to, co kochali w życiu najbardziej, czyli grali w piłkę nożną. Przyczyną śmierci są zazwyczaj niewykryte lub ukrywane problemy kardiologiczne.


Udostępnij na Udostępnij na

Renato Curi

Renato Curi to włoski piłkarz, który swoje największe triumfy święcił, grając we włoskiej Perugii, pomógł temu klubowi w wywalczeniu pierwszego historycznego awansu do Seria A. Zmarł 30 października 1977 w trakcie spotkania z Juventusem Turyn. Przyczyną jego śmierci w wieku zaledwie 24 lat był atak serca. Po tym, jak zmarł, stadion Perugii został nazwany jego imieniem. Mówi się też, że Curi nigdy już nie zszedł z boiska, stadionu w Perugii.

Marc-Vivien Foe

Piłkarz rodem z Kamerunu, któremu eksperci przepowiadali wielką karierę. Występował między innymi w takich klubach, jak: Rc Lens, West Ham, Manchester City. Mimo że był pomocnikiem, miał instynkt „lisa pola karnego”, wykańczał stworzone przez kolegów sytuacje jak rasowy snajper. Tragiczny dla całej kameruńskiej kadry moment nastąpił w półfinale Pucharu Konfederacji rozgrywanym 26 czerwca 2003. Podczas meczu półfinałowego w 72. minucie Foe bez interwencji rywala nagle upadł na murawę. Mimo 45 minut reanimacji piłkarzowi niestety nie udało się uratować życia, zmarł jeszcze tego samego dnia. Przyczyną śmierci była kardiomiopatia przerostowa. Załamani koledzy piłkarza zapowiedzieli, że nie wyjdą na murawę na mecz finałowy, jednak za namową FIFA i krajowej federacji postanowili zagrać i oddać hołd zmarłemu tragicznie koledze. Wszyscy kameruńscy piłkarze wybiegli na ten mecz w koszulkach z numerem 17, który został zastrzeżony w reprezentacji Kamerunu, Olimpique Lyon i Rc Lens. W Manchesterze City natomiast zastrzeżono numer 23, gdyż to właśnie z nim Foe występował w barwach „The Citizens”.

Miklós Feher

Był jednym z największych talentów w historii węgierskiej piłki nożnej. Swoją karierę zaczynał w Gyori. Jego gra odbiła się szerokim echem, więc zaczęły się nim interesować lepsze kluby, co zaowocowało podpisaniem kontraktu z portugalskim gigantem – FC Porto. Jednak był on wciąż wypożyczany, aż w końcu postanowiła wykupić go Benfica Lizbona, w której Feher systematycznie grywał w pierwszym składzie. Tragiczne wydarzenia miały miejsce wieczorem 25 stycznia 2004 podczas meczu z Victorią Gumaraes. Reprezentant Węgier pojawił się na boisku i asystował przy zdobytym golu. Kilka sekund później na stadionie rozegrał się prawdziwy dramat, kiedy to zawodnik po otrzymaniu żółtej kartki nagle nieprzytomny padł na murawę. Początkowo pomocy zaczęli udzielać mu zawodnicy, chwilę później pojawiły się służby medyczne i odwiozły go karetką do szpitala. Jeszcze tego samego wieczoru piłkarz zmarł. Przyczyną jego zgonu był atak serca wywołany ukrytą, nieleczoną wadą serca. Numer 29, z którym występował, został zastrzeżony. Kilka lat temu grób zawodnika został zbezczeszczony, złodzieje ukradli z niego koszulkę, w której grał swój ostatni mecz, szalik oraz kępkę trawy.

Antonio Puerta

Był on jedną z największych nadziei hiszpańskiego futbolu. W wieku 22 lat zadebiutował w reprezentacji, w tak młodym wieku osiągał już sukcesy na arenie międzynarodowej, zdobył dwa puchary UEFA, superpuchar europy, superpuchar Hiszpanii oraz Puchar Króla. Był uważany za jednego z najlepiej zapowiadających się skrzydłowych w Europie. Ostatni mecz wychowanka Sevilli miał miejsce 28 sierpnia 2007. W trakcie spotkania Sevilla – Getafe w 31. minucie zasłabł, jednak po szybkim udzieleniu pomocy Puerta podniósł się z murawy i z pomocą lekarza opuścił boisko, po czym udał się do szatni. Jednak tam zawodnik znowu zasłabł i został przewieziony do szpitala. O życie walczył trzy dni, ale niestety piłkarza nie udało się uratować. Bezpośrednią przyczyną śmierci była arytmogenna kardiomiopatia prawej komory.
Po śmierci miasto Sewilla postanowiło nadać nazwę ulicy na jego cześć.

Daniel Jarque

Wychowanek Espanyolu Barcelona zadebiutował już w 2002 r. Udało mu się zdobyć Puchar Króla w 2006 r., a przed sezonem 2009/2010 został nominowany nowym kapitanem klubu z Barcelony.
Przygotowania do sezonu miały miejsce we Florencji, Jarque narzekał na złe samopoczucie, jednak w klubie stwierdzono, że to osłabienie organizmu. 8 sierpnia 2009 podczas rozmowy ze swoją narzeczoną nagle zasłabł. Lekarz klubowy próbował reanimować zawodnika, potem przyjechała karetka pogotowia, zmarł jednak w drodze do szpitala. Przyczyną zgonu był atak serca. Po śmierci piłkarza na stadionie, Estadi Cornella-El Prat, brama nr 21 (numer, z którym grał zawodnik) została nazwana jego imieniem, w meczach Espanyolu w 21. minucie każdego spotkania kibice zaczynają bić brawo przez pełną minutę ku czci kapitana, który nie miał nawet okazji założyć tej opaski na ramię w żadnym meczu.

Patrick Ekeng

Kolejny Kameruńczyk na tej czarnej liście. Podczas meczu Dinama Bukareszt zawodnik doznał ataku serca… I tutaj zaczyna się masa zaniedbań: okazało się, że człowiek odpowiadający za kierowanie ambulansem… palił papierosa, a karetka pogotowia, która znajdowała się na stadionie, nie była wyposażona w defibrylator.


Ci piłkarze odeszli z tego świata, robiąc to, co kochali. Medycyna wciąż się rozwija. Wszyscy mają nadzieję, że w końcu rozwinie się do tego stopnia, że będzie zapobiegała podobnym do wyżej wymienionych sytuacjom, a lista ta już nigdy się nie wydłuży.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze