Trudno odnaleźć w futbolu piłkarzy bez skazy, bohaterów, którzy blaskiem świecili nie tylko na boisku, ale i poza nim. Każda piłkarska legenda ma swoje mankamenty. Pojedyncze epizody nie mogą jednak świadczyć o klasie piłkarza, fanatyzm kibiców nie może przesłaniać im prawdziwych dokonań zawodnika. Często o tym zapominamy. Kierując się bezpodstawnymi argumentami umniejszamy czyjąś wielkość. Tak jest też w futbolu. Tak jest szczególnie w futbolu.
Peter Schmeichel będzie bohaterem kolejnego artykułu z cyklu „Futbol jest wielki”. Piłkarz nieszablonowy, inny niż wszyscy, jeden z największych bramkarzy w historii futbolu, legenda i gwiazda Manchesteru United, której tak wielu kibiców tego klubu dziś – nadzwyczaj w świecie – nie lubi. W niczym to nie umniejsza jednak jego klasy. Bo Peter Bolesław Schmeichel był po prostu wielki.
Urodził się 18 listopada 1963 roku w Gladsaxe w Danii. Jego ojciec, Antoni Schmeichel, jest Polakiem, matka Dunką. Przyszły zawodnik drugie imię otrzymał więc dla uczczenia pamięci swojego dziadka. Gdyby jego rodzice osiedlili się w Polsce mógłby grać dla naszej reprezentacji. Gdyby jego rodzicie osiedlili się w Polsce mógłby w ogóle nie grać. Świat pewnie nie znałby dziś wielkiego bramkarza Manchesteru United lat 90., ba, największego w historii klubu. Został Duńczykiem.
Najpierw była ręczna
Początkowo mający świetne predyspozycje do uprawiania tego sportu Schmeichel grał w piłkę ręczną jako bramkarz. Już w dzieciństwie wyróżniał się wzrostem i barczystą posturą. Zafascynowany piłką nożną postanowił jednak spróbować zmienić dyscyplinę. Został juniorem Ledoje Smurom. Tam zaczynał jako napastnik, szybko jednak znalazł swoje miejsce między słupkami. Od dzieciństwa kibicował Manchesterowi United, a jego idolem był jeden z największych bramkarzy tego klubu – Gary Bailey.
W wieku 18 lat zaczął występować w lokalnym Gladsaxe, by w 1984 roku przenieść się do Hvidovre IF. W tym czasie ukończył też szkołę, jego zawodem wyuczonym było… układanie dywanów. W Hvidovre zabłysnął i przez dwa lata zagrał w 88 meczach. Co ciekawe, strzelił w nich sześć bramek. Wypromował się w lidze, ale faktyczną sławę zyskał dzięki przeprowadzce do Brondby Kopenhaga.
Z nowym klubem czterokrotnie zdobywał mistrzostwo Danii – w 1987, 1988, 1990 i 1991 roku. Został dwukrotnie najlepszym piłkarzem tego kraju. Zaczął grać również w narodowej reprezentacji. Doskonałe warunki fizyczne – 193 centymetry wzrostu i 99 kilogramów – sprawiały, że był postrachem napastników. Przydały się umiejętności z piłki ręcznej. Potrafił wyjść przed bramkę i świetnie skracać kąt. Szybko zainteresowały się nim największe europejskie marki.
Gwiazda Manchesteru
Tuż przed sezonem 1991/92 trafił do Manchester United. Alex Ferguson zrobił na Duńczyku jeden z najlepszych interesów w życiu – kupił piłkarza z śmieszną (nawet w tamtych czasach) kwotę 530 tysięcy funtów. Świat był w szoku, że Brondby ofertę przyjęło. Dla Schmeichela rozpoczęła się jednak nowa era. Wdarł się przebojem do nowego klubu. Zadebiutował w meczu o… Superpuchar Europy (Manchester rok wcześniej zwyciężył w Pucharze Zdobywców Pucharów). 19 listopada 1991 roku z Crveną Zvezdą Belgrad było 1:0, z powodu wojny w Jugosławii rewanżu nie było i tak Schmeichel wywalczył pierwsze trofeum z nowym klubem stając się z miejsca „numerem jeden” w bramce „Czerwonych Diabłów”. Kolejne tytuły posypały się lawinowo. Manchester z Duńczykiem między słupkami zdobywał Mistrzostwo Anglii w latach 1993, 1994, 1996, 1997 i 1999. Trzykrotnie sięgał po puchar tego kraju – w roku 1994, 1996 i 1999. Cztery razy wygrywał mecz o Tarczę Wspólnoty, ale uzyskiwał także indywidualne wyróżnienia. Rokrocznie wybierano go najlepszym bramkarzem w Anglii, trzy razy był piłkarzem roku w Danii, a w 1992 roku, po zdobyciu z reprezentacją Mistrzostwa Europy, otrzymał tytuł „Najlepszego bramkarza świata”.
Legendarny Peter Schmeichel:
Sensacja w Szwecji
Schmeichel w reprezentacji zadebiutował w 1987 roku. Rok później pojechał na Euro do RFN. Tam Duńczycy nie wyszli jednak z grupy. Wszystko wskazywało na to, że nie pojadą także na Euro w 1992 roku do Szwecji…
IX Mistrzostw Europy w historii były przełomowe pod kilkoma względami. Po raz pierwszy pojawiło się na nich kilka nowych państw, w tym już zjednoczone Niemcy. Z powodu wojny w Bośni z turnieju została wykluczona objęta sankcjami ONZ Jugosławia, która mając w składzie takich piłkarzy jak Dejan Savicevic, Robert Prosinecki, Davor Suker, Predrag Mijatovic czy Robert Jarni była jednym z faworytów turnieju. Miejsce Jugosłowian zajęli więc Duńczycy…
Bez żadnych przygotowań wystartowali w turnieju. Dzięki drugiemu miejscu w grupie wywalczyli awans do półfinału. Tam z Holandią było 2:2, dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia, a po obronie strzału van Bastena drużyna Schmeichela wygrała w karnych 5:4. W finale Duńczycy wygrali z Niemcami 2:0 i sensacyjnie zostali Mistrzami Europy.
W Anglii Schmeichel prowadził Manchester do kolejnych tryumfów. Zapamiętany został nie tylko jako kapitalny bramkarz, lecz także jako niesamowicie charyzmatyczny człowiek. Potrafił zełgać swoją obronę, gdy tylko koledzy z defensywy popełniali błędy. Był piłkarskim maniakiem, perfekcjonistą, u którego wszystko musiało być na właściwym miejscu. Wściekał się z każdego puszczonego gola, nawet na treningach. Zawsze jednak potrafił zmotywować kolegów z drużyny, a jego fantastyczne parady niejednokrotnie dodawały skrzydeł Manchesterowi, który w trudnych sytuacjach potrafił podjąć walkę i wygrywać mecze. Duńczyk znany był także z tego, że kiedy Manchester przegrywał, to w ostatnich minutach meczu wędrował pod bramkę rywala siejąc swoją posturą popłoch w polu karnym przeciwnika. Strzelił w takiej sytuacji nawet jedną bramkę.
Nowa era
Peter Schmeichel opuścił Manchester po sezonie 1998/99. Wcześniej razem z „Czerwonymi Diabłami” wywalczył po fenomenalnym widowisku Puchar Europy, kiedy to Manchester w ostatnich minutach finałowego meczu pokonał Bayern Monachium. Duńczyk odejście argumentował niemożnością gry na najwyższym poziomie, miał już 35 lat i, jak sam twierdził, nie był w stanie dalej z taką samą skutecznością jak przed laty bronić bramki Manchesteru. Kibice pożegnali go jako legendę. Rozegrał w klubie z Old Trafford 292 mecze, w których strzelił jednego gola. Odszedł jako bohater. W historii największych bramkarzy United wyprzedził takie postacie jak chociażby dawny idol Gary Bailey czy, wydawało by się, niedościgniony Alex Stepney.
Wszyscy myśleli, że Schmeichel wybierze jakiś słabszy klub, by w nim spokojnie zakończyć wspaniałą karierę. Duńczyk na dwa lata przeniósł się do Sportingu Lizbona. Portugalskiemu klubowi pomógł wywalczyć pierwszy od 17 lat tytuł mistrzowski, by w 2001 roku przenieść się ponownie na Wyspy do Aston Villi. W „The Villans” rozegrał jeden sezon i kiedy wydawało się, że tym razem 38-letni bramkarz zawiesi buty na kołku, Duńczyk sensacyjnie przeniósł się do Manchesteru City. Był to największy błąd w jego karierze. Stracił wiele w oczach tysięcy kibiców ManUtd zaczynając grać dla lokalnego rywala.
Neville (United) vs Schmeichel (City):
Po sezonie 2002/2003 Schmeichel zakończył karierę. Wcześniej, bo w 2001 roku, pożegnał się także z reprezentacją, w której rozegrał w przeciągu 14 lat 129 meczów, strzelając w nich jednego gola. Miał okazję grać na czterech z rzędu Mistrzostwach Europy i Mundialu w 1998 roku we Francji (w jednym z meczów kopnął piłkę na rekordową wysokość ponad 90 metrów).
Tak zakończył karierę Peter Schmeichel. Niesamowity bramkarz, mający swoje miejsce w rankingach m.in. „FIFA 100”, a także World Soccer Magazine na „100 Najlepszych Piłkarzy XX wieku” i jeden z największych bramkarzy w historii futbolu obok chociażby Lwa Jaszyna czy Dino Zoffa.
Gwiazda mediów
Obecnie Schmeichel ma co robić. Pracuje dla duńskiej telewizji TV3+, prowadzi autorski i dość kontrowersyjny program na Discovery Chanel pt. „Brudna robota Petera Schmeichela”, a jego syn Kasper Schmeichel także zdecydował się na karierę bramkarza i występował w ostatnim klubie ojca – Manchesterze City, z którego był jednak regularnie wypożyczany do innych drużyn, a od sierpnia tego roku gra w Notts County.
Schmeichel jest także właścicielem Hvidovre IF, w którym rozpoczynał zawodową karierę. 2 grudnia 2007 roku w Lucernie brał udział w losowaniu grup Euro 2008 jako kapitan mistrzowskiej reprezentacji Danii z 1992 roku.
Wielki bramkarz, charyzmatyczny człowiek, niesamowity charakter. Oprócz fenomenalnych interwencji został jednak także zapamiętany jako ten, który zdradził Manchester, przenosząc się do City. Dlaczego to zrobił? Nikt nie potrafi na to pytanie odpowiedzieć, jednak na zawsze powinien pozostać w pamięci piłkarskich kibiców jako jeden z największych, jeśli nie największy, bramkarz w historii futbolu.
Z bólem muszę stwierdzić, że w futbolu istnieje swego rodzaju piłkarski nacjonalizm, wyrażający się szczególnym przywiązaniem do ukochanej drużyny. A dlaczego z bólem? Ponieważ może jest to i rzecz piękna, godna podziwu, nieraz szlachetna, ale chyba zbyt często przeradza się w nieuzasadnioną wrogość do ludzi, którzy niczemu nie zawinili. Nazywanie „zdrajcą” (z czym spotkałem się na różnych forach) Schmeichela, jest, mówiąc bardzo eufemistycznie, posunięciem się za daleko. Na szczęście większość kibiców Manchesteru docenia wielkość Duńczyka i, choć jego postać może budzić czasem kontrowersje, to ważne, że nie zapomina się, co zrobił dla klubu i jak wielkim był piłkarzem.
Schmeichel ma na kartach swojego życiorysu zapisane czyny wielkie. Z całą stanowczością trzeba stwierdzić, że jest legendą. Legendą nie tylko Manchesteru, legendą futbolu w ogóle. Może nie zawsze postępował po myśli kibiców, ale nie ma przecież bohaterów bez skazy, ludzi idealnych. Są za to piłkarz wybitni. Do nich Peter Bolesław Schmeichel na pewno należy.
Też mi zdrajca z Schmieichela. Chciał zakończyć
karierę w Lidze Angielskiej, a Manchester City był
wręcz idealnym miejscem aby zakończyć karierę.
Schmieichel wówczas wydatnie pomógł "The Citizens"
w utrzymaniu. Peter Schmielchel jak by się urodził w
Polsce a jego ojciec podjoł decyczję o pozostaniu w
kraju "Nad Wisłą" to Peter był by Piotrem i byl by
górnikiem a przy największym szczęściu bronił by w
Zagłębiu Sosnowiec, a o grze w Man Utd i podoboju w
Lidze Mistrzów mógł by tylko pomarzyć. Ciekawią mnie
te bramki jakie strzelał Schmeichel. A co do artykułu
Pana redaktora Kruczka, bardzo dobrze się go czyta.
Duże brawa, naprawdę można się dużo dowiedzieć a sam
tekst czyta się z dużą przyjemnością. Brawo za
artykuł oby takich więcej.
Ryan Giggs - jak to ująłeś "Piłkarz bez skazy"