Zwycięstwo w derbach nie poniosło piłkarzy z Moguncji w kolejnej kolejce. Wygrywając rozgrywane na Opel Arena spotkanie z Augsburgiem, drużyna FSV Mainz mogła wyprzedzić swojego rywala w tabeli i mocno przybliżyć się do utrzymania w Bundeslidze. Rzeczywistość okazała się jednak bardzo bolesna, ponieważ „Czerwono-biali” przegrali kolejny mecz, tracąc przy tym gola już w 43. sekundzie.
FSV Mainz jest drużyną stawiającą na otwarty futbol. O ile bezstronny kibic chętnie ogląda mecze takich zespołów, o tyle fani klubu z Moguncji z pewnością już nieraz w tym sezonie zastanawiali się, czy obrana taktyka jest słuszna. Porażki w stosunku 0:8, 1:6 czy 0:5 na pewno nie jest łatwo zrekompensować wyłącznie otwartą grą. Szczególnie bilans bramkowy przeciwko drużynie z Lipska – 0:13 – jest fatalny.
https://www.instagram.com/p/CAmneYiq4XX/
Brak wsparcia dla Quaisona
Najlepszym ofensywnym zawodnikiem FSV Mainz w tym sezonie jest Robin Quaison. Bramki Szweda są gwarancją zwycięstw dla drużyny prowadzonej przez Achima Beierlorzera. Kiedy reprezentant Szwecji strzela, „Czerwono-biali” inkasują trzy punkty. Wyjątkiem są spotkania z Borussią Mönchengladbach, w których Quaison również strzelał, jednak jego zespół ponosił porażki. Łącznie w swoim dorobku ma on już dwanaście bramek w tym sezonie. Do tego dołożył jeszcze dwa ostatnie podania.
Robin Quaison ma w swoim dorobku już dwanaście bramek w tym sezonie Bundesligi.
Asysty tego gracza nie są dużym zaskoczeniem, ponieważ Szwed bardzo często udowadnia, że jest przydatny nie tylko pod bramką rywala. Często cofa się i pomaga w konstruowaniu akcji z głębi pola. Zaprezentował to choćby w ostatniej kolejce z Augsburgiem, kiedy kilkakrotnie próbował zaskoczyć drużynę gości prostopadłymi podaniami.
Problem pojawia się, kiedy Quaison staje się nieskuteczny. W żadnym z ostatnich siedmiu spotkań 26-letni Szwed nie zdołał skierować piłki do siatki. Momentalnie odbiło się to na dorobku zespołu z Moguncji. Duże kłopoty z wykańczaniem akcji mają inni zawodnicy, czego można było doświadczyć także w ostatnim spotkaniu, kiedy swoje sytuacje marnowali Jean-Philippe Mateta czy Karim Onisiwo.
Jak wygląda FSV Mainz?
Zespół z Moguncji najczęściej występuje w ustawieniu 4-2-3-1. Większość akcji drużyna z Opel Arena rozgrywa swoją lewą stroną, na której regularnie występuje Daniel Brosinski. Wizualny odbiór poczynań FSV dobitnie potwierdzają statystyki Niemca. 31-latek zanotował w Bundeslidze w klubie z Moguncji już 26 asyst, co jest rekordowym wynikiem w tym zespole. Brosinski jest odpowiedzialny nie tylko za rozgrywanie akcji, lecz także za stałe fragmenty gry. Niemiec jest podstawowym wykonawcą rzutów rożnych i wolnych. Niejednokrotnie podchodził również do „jedenastki” dla swojego zespołu.
https://www.instagram.com/p/CBa77zIK9LT/
Pozytywem może być to, że wbrew pozorom piłkarze FSV Mainz szukają w swojej grze różnych wariantów. Z mocniejszymi rywalami często oglądamy dłuższe piłki kierowane w stronę Matety. Takie rozwiązanie wydaje się oczywiste, jeśli spojrzy się na parametry fizyczne młodego Francuza. 192 cm i prawie 90 kg powinny zostać lepiej spożytkowane, ponieważ bilans 22-latka w tym sezonie to tylko dwa trafienia w Bundeslidze.
Jednym z problemów FSV Mainz są duże odległości między formacjami, które tworzą się szczególnie przy próbach zakładania pressingu przez ten zespół. W starciach z mocniejszymi rywalami często kończy się to niestety wysoką porażką. W oczy rzuca się również dość wąska kadra.
Wąska kadra jest jednym z głównych problemów drużyny FSV Mainz.
Wydawać by się mogło, że wartością dodaną powinien być Adam Szalai. Węgier, który parametrami fizycznymi bardzo przypomina Matetę, nie może się jednak odnaleźć w klubie z Moguncji. Doświadczony napastnik w całej karierze zagrał w Bundeslidze już prawie 250 razy, jednak w tym sezonie może się „pochwalić” tylko jedną bramką w Bundeslidze.
Piekielnie trudny kalendarz
Nierówna gra FSV Mainz sprawiła, że drużyna najprawdopodobniej będzie musiała w najbliższych kolejkach liczyć na pomoc swoich rywali. Spowodowane jest to tym, że „Czerwono-białym” bardzo trudno będzie w następnych spotkaniach o zwycięstwo. Drużynę Achima Beierlorzera czekają wyjazdy do Dortmundu, a także do Leverkusen – czyli mecze z zespołami, które zapewniły już sobie grę na arenie międzynarodowej w przyszłym sezonie.
Pocieszeniem w tej sytuacji mógłby być fakt, że drużyna punktuje lepiej na wyjazdach niż w meczach na własnym obiekcie. Spowodowane jest to jednak przede wszystkim fatalną postawą na Opel Arena. Tylko 14 punktów zdołali uzbierać w Moguncji piłkarze ze stolicy Nadrenii-Palatynatu. Właśnie na tym obiekcie zagrają zapewne decydujące spotkanie w kontekście walki o utrzymanie. Odbędzie się ono już w najbliższy weekend przeciwko zespołowi, który również walczy o ligowy byt – Werderowi Brema.
Zanim do tego dojdzie, „Czerwono-biali” muszą przeciwstawić się w najbliższej kolejce ekipie BVB. Pierwszy mecz w tym sezonie między obiema drużynami zakończył się wynikiem 4:0 dla Borussii, co nie napawa optymizmem przed tym spotkaniem.