Frustracja na Villa Park sięga zenitu


17 stycznia 2015 Frustracja na Villa Park sięga zenitu

Kibice nie chcą już dłużej oglądać takiej Aston Villi. Nudnej, nieskutecznej i bez pomysłu na grę. Dlatego też, w trakcie najbliższego meczu ligowego z Liverpoolem, fani "The Villans" planują przeprowadzić niecodzienną akcję protestacyjną mającą na celu publiczne okazanie niezadowolenia ze sposobu zarządzania klubem i kierunku jego dalszego rozwoju.


Udostępnij na Udostępnij na


Najbardziej zagorzali sympatycy zespołu z Birmingham na swoich trzech nieoficjalnych serwisach kibicowskich (a także forach dyskusyjnych) nawołują do zbojkotowania początku sobotniego spotkania Premier League. Zachęcają oni pozostałą część społeczności kibicowskiej AV do świadomego opuszczenia pierwszych ośmiu minut meczu z „The Reds” w ramach ostentacyjnego manifestu skierowanego przede wszystkim pod adresem właściciela klubu, Randy’ego Lernera. Każda minuta ma symbolizować rok nieudanych rządów amerykańskiego biznesmena na Villa Park.

Lambert także pod ostrzałem

Kibice klubu z Birmingham mają już dość opery mydlanej związanej ze sprzedażą klubu egzotycznemu właścicielowi (obecnie mówi się o potentacie z Azerbejdżanu). Zmiany własnościowe miały nastąpić jeszcze w ubiegłym roku, ale brakowało konkretnych ofert. O zainteresowaniu szejków z Bliskiego Wschodu mówi się już od dawna, jednak oddanie zasłużonego angielskiego klubu w ręce arabskich oligarchów nie jest, zdaniem najbardziej oddanych fanów AVFC, optymalnym rozwiązaniem. Lerner zamierza wszak odzyskać przynajmniej część pieniędzy zainwestowanych w Aston Villę, dlatego szuka najkorzystniejszej dla siebie oferty finansowej, nie bacząc na sprzeciw kibiców.

Efektem ubocznym zamieszania organizacyjnego jest bardzo słaba postawa drużyny w tegorocznej kampanii Premier League, a za głównego winowajcę takiego stanu rzeczy uznawany jest menedżer „The Villans”, Paul Lambert. Zdaniem większości fanów AV w trakcie trwania niespełna trzyletniej kadencji szkockiego trenera na Villa Park nie nastąpił spodziewany postęp gry drużyny, więc przedłużenie kontraktu z obecnym szkoleniowcem aż do czerwca 2018 r. uznano w Birmingham za kompletne nieporozumienie. Lokalna gazeta („Birmingham Mail”) przeprowadziła nawet wśród kibiców ankietę sondującą poparcie wobec Lamberta – aż 67% respondentów opowiedziało się za zmianą szkoleniowca.

Sympatycy Aston Villi z coraz większym sentymentem wspominają więc czasy, kiedy menedżerem ich ukochanego zespołu był charyzmatyczny Martin O’Neill, a drużyna regularnie walczyła w lidze o miejsce gwarantujące grę w europejskich pucharach. Kibice coraz głośniej domagają się znaczących wzmocnień mających pomóc „The Villans” wyjść z marazmu i przeciętniactwa, a w dalszej perspektywie powrócić na stałe do górnej połówki tabeli Premier League. Aby ich głos był bardziej słyszalny, od kilku miesięcy promują w mediach społecznościowych akcję „We Want Our Villa Back” („Chcemy z powrotem naszą starą [Aston] Villę”). Za pośrednictwem Twittera i Facebooka osoby, którym leży na sercu dobro klubu z Birmingham, mogą „podpisywać się” pod kolejnymi protestami, postulatami i wnioskami, kierowanymi później do zarządu, a w najgorszym wypadku do mediów tradycyjnych (głównie prasy).

Strzeleccy impotenci

Oglądanie ostatnich spotkań Aston Villi jest dla sympatyków tego klubu prawdziwą męczarnią. Zaledwie 11 goli strzelonych w 21 dotychczas rozegranych meczach ligowych to najgorszy dorobek nie tylko w stawce Premier League, ale również we wszystkich czterech zawodowych ligach w Anglii (następny zespół w tej niechlubnej klasyfikacji to Hartlepool United, czyli ostatnia drużyna w tabeli League Two, mająca na koncie „aż” 18 trafień)! Od ostatniego ligowego trafienia AV (gol Benteke na 1:0 z MU) minęło już ponad 400 minut. W tym czasie drużyna z Birmingham przegrała m.in. bardzo ważne spotkanie dla układu dolnej części tabeli – 0:1 z czerwoną latarnią ligi, Leicester City.

https://www.youtube.com/watch?v=1bCY0ioK8ag

Gra Aston Villi jest w tym sezonie bardzo prosta i jednowymiarowa, a przez to łatwa do przewidzenia dla przeciwnika – po odbiorze piłka najczęściej posyłana jest w boczne sektory boiska lub bezpośrednio do przodu, gdzie ma ją utrzymać wysoki i silny fizycznie Benteke. W przypadku przeniesienia ciężaru gry na skrzydło akcja szybko kończona jest dośrodkowaniem w pole karne, rzadziej bezpośrednim strzałem na bramkę. Największe, a nierzadko jedyne zagrożenie ze strony „The Villans” stanowi trójka piłkarzy ofensywnych: Weimann, Agbonlahor i Benteke. Ci trzej zawodnicy są zdobywcami dziewięciu z jedenastu bramek strzelonych do tej pory przez AV w Premier League (aż 82% trafień całego zespołu!). Piłkarze drugiej linii nastawieni są głównie na grę w destrukcji i rzadko podłączają się do akcji zaczepnych swojego zespołu. W tym sezonie BPL żaden z zawodników drugiej linii nie zdobył jeszcze bramki (a uczynili to już chociażby obrońcy, tacy jak Clark i Hutton).

W natychmiastowej poprawie gry zespołu z Villa Park ma pomóc niespodziewany transfer Carlesa Gila. Młody Hiszpan, który uchodził w swoim kraju za spory talent, zdecydował się zamienić czołowy klub Primera Division, Valencię, na dołującego średniaka Premier League. Profil zawodnika, za którego AV zapłaciła ok. 5 mln €, znacząco różni się od charakterystyki pomocników, jakich miał dotychczas w kadrze zespołu Paul Lambert. Umiejętności techniczne Gila, jego dobry drybling i zmysł do gry kombinacyjnej mają nadać drużynie z Birmingham zupełnie nową jakość. Kibicom „The Villans” pozostaje zatem czekać i mieć nadzieję, że kreatywny, ofensywny pomocnik zaadaptuje się do warunków angielskiej ekstraklasy szybciej niż jego rodak grający w Tottenhamie, Roberto Soldado.

Uniknąć rozpaczliwej walki o utrzymanie

Bezsilność wobec trudnej sytuacji, w jakiej znalazł klub z Villa Park, widać także po samych zawodnikach. W ostatnich sześciu meczach ligowych piłkarze grający w charakterystycznych wiśniowych koszulkach byli aż czterokrotnie wyrzucani z boiska (głównie za brutalne i bezpardonowe faule oraz niesportowe zachowanie). Napięta atmosfera, jak miała miejsce w ostatnim meczu ligowym z Leicester, przeniosła się potem na kibiców. Już poza stadionem doszło do starć najbardziej krewkich fanów obu zespołów.

https://www.youtube.com/watch?v=gJNln9mJABc

Porażka z drużyną Marcina Wasilewskiego spowodowała, że Aston Villa ma już tylko 3 punkty przewagi nad znajdującym się w strefie spadkowej Hull City, a przed sobą trzy arcytrudne mecze – z będącym na fali wznoszącej Liverpoolem (u siebie), Arsenalem (na wyjeździe) i liderem – Chelsea Londyn (znowu u siebie). Szanse na poprawę dorobku punktowego, a nawet bramkowego, są zatem w najbliższym czasie niewielkie.

Lambert, który jest zdaniem brytyjskich bukmacherów drugim w kolejności kandydatem do zwolnienia (po Harrym Redknappie), zdaje sobie sprawę, że walka o utrzymanie w Premier League będzie wymagała od jego piłkarzy maksymalnego zaangażowania. Niełatwo jednak będzie mu zmotywować piłkarzy, wiedząc, że część kibiców na Villa Park skupi się na wyrażaniu swojego niezadowolenia (także wobec trenera), a nie dopingu dla drużyny. – Mam nadzieję, że pozostałe osoby obecne na stadionie powstrzymają naszych wiernych sympatyków przed przedwczesnym opuszczaniem miejsc – mówił na przedmeczowej konferencji prasowej Lambert. – Uwierzcie mi – nikt nie jest bardziej sfrustrowany niż ja. Jestem tylko człowiekiem i jest mi zwyczajnie przykro z powodu niechęci większości naszych fanów wobec mojej osoby. Ale jedyne, co mogę teraz zrobić, to nie dopuścić, aby negatywna otoczka wokół drużyny wpłynęła bezpośrednio na postawę piłkarzy na boisku – dodał.

W najbliższym meczu ligowym (z Liverpoolem) Aston Villa znowu będzie musiała poradzić sobie bez kapitana Rona Vlaara, a także stopera Phillipe’a Senderosa i napastnika Libora Kozaka. Dobrą informacją dla Lamberta jest na pewno powrót po kontuzji podstawowego środkowego pomocnika, Fabiana Delpha, który nieustannie pozostaje na celowniku czołowych zespołów Premier League. Podobnie jak napastnik Christian Benteke, ale z dużą pewnością można zakładać, że dla Belga obecny sezon będzie ostatnim spędzonym w klubie z Birmingham. Chyba że Lambert rzeczywiście dokona cudownej przemiany swojego zespołu, ale w to nie wierzy już chyba nikt…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze