Po wczorajszym wprowadzeniu przyszedł czas na środowe spotkanie Premier League i Ligue 1. Nie da się ukryć, że działo się bardzo dużo. A to wszystko dzięki dwóm hitom kolejki, na które czekał każdy fan ligi angielskiej.
Niepokonani ku mistrzostwie
Oczywiście najwięcej emocji przyniosły derby Londynu, w których Chelsea podejmowała Tottenham. Nikt nie miał wątpliwości, że faworytem jest obecny lider tabeli, który w obecnym sezonie nie przegrał jeszcze żadnego spotkania. Osłabieni brakiem Diego Costy wciąż dawali nadzieję na przedłużenie fenomenalnej passy.
Strzelanie zaczęło się dopiero po pierwszym kwadransie gry. W 18. minucie meczu do piłki dopadł Eden Hazard, który po szybkiej akcji z Didierem Drogbą wpakował piłkę pod bramkarzem do siatki. Trzy minuty później Belg ponownie dopadł do piłki po złym wybiciu Hugo Llorisa, podał szybko do Oscara, który oddał futbolówkę Drogbie, a ten w swoim stylu strzelił nie do obrony. Zapanowała euforia, której nie dało się przerwać. Na osiemnaście minut przed końcem regulaminowego czasu gry Remy’emu fenomenalnie udało się opanować piłkę, wygrać pojedynek z obrońcą i po raz trzeci w tym meczu kibice Chelsea mogli cieszyć się ze strzelonej bramki.
Tottenham bardzo dobrze wszedł w ten mecz, ale pozwolił sobie odebrać inicjatywę. Chelsea gra w tym sezonie galaktyczny futbol i nikt się nie zdziwi, jeżeli to ona sięgnie po mistrzostwo Anglii. Dzięki geniuszowi Mourinho i umiejętnościom poszczególnych piłkarzy „The Blues” nie mają realnej konkurencji w tych zawodach.
Król Kun I
Ciekawie było także na Stadium of Light w Sunderlandzie. Gospodarze podejmowali Manchester City, który przyjechało tylko po to, aby podwyższyć przewagę nad Southampton. Jednak to goście jako pierwsi stracili bramkę, choć na to nie zapowiadało. Aguero, widząc, że jego drużyna przegrywa, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i chwilę później mieliśmy remis. Jego atomowe uderzenie pozwoliło „The Citizens” na chwilę rozluźnienia. Pod koniec pierwszej połowy do siatki trafił jeszcze Stevan Jovetić. Pewne było, że dziś City wygra, nie wiadomo jednak, jak dużą różnicą goli.
W drugiej połowie Pantilimona jako pierwszy pokonał Pablo Zabaleta, który po podaniu Nasriego podrzucił piłkę obok bramkarza, i tak City zdobyło kolejną bramkę. Swoje trafienie Argentyńczyk zadedykował swojej żonie, która jest w ciąży. Pablo i jego partnerce oczywiście gratulujemy. Aguero, widząc, że ma szansę na podwyższenie przewagi nad Diego Costą w klasyfikacji króla strzelców, świetnie ustawił się przy podaniu Jamesa Milnera i dobił rywala.
Mecz pomiędzy Sunderlandem a Manchesterem City śmiało można nazwać meczem do jednej bramki. Po stracie drugiego gola „Czarne Koty” nie miały już ochoty na grę, oczekiwały cudu, który się jednak nie wydarzył. „The Citizens” udało się powiększyć przewagę nad Southampton, które dziś uległo Arsenalowi. O tym meczu więcej piszemy tutaj.
Francuska wojna o lidera
Emocji nie zabrakło także we Francji, gdzie rozegrano aż sześć spotkań. Łącznie padło w nich 16 goli, co jest o wiele większą liczbą niż ta, która była w Anglii. Najwięcej z nich padło na Stade du Roudourou, gdzie Guingamp zdobyło aż pięć bramek. Bohaterem gospodarzy został Claudio Beauvue, który strzelił dwa gole i zaliczył jedną asystę. Dzięki temu podopieczni Jocelyna Gourvenneca przerwali serię czterech porażek z rzędu. O sporym pechu może mówić Salvatore Sirigu, który w meczu Lille z PSG strzelił bramkę samobójczą, przez co na Stade Pierre-Mauroy padł tylko remis. Paryżanie mieli szansę na objęcie lokaty lidera, jednak wynik remisowy w tym im przeszkodził.
Dzięki rozgrywaniu meczów w środku tygodnia nie można narzekać na nudę. Postarali się o to zwłaszcza piłkarze Manchesteru City, Chelsea i Guingamp. Dziś wielu kibiców nie będzie mogło spokojnie zasnąć. Trzeba jednak przygotować się na kolejne dni pełne emocji piłkarskich.