FJW: Tomasz Kulawik. Z gwiazdą w sercu


Wierny barwom, pracowity, oddany klubowi na dobre i złe. Tomasz Kulawik – człowiek, który z Wisłą Kraków przeżył wszystko

21 maja 2020 FJW: Tomasz Kulawik. Z gwiazdą w sercu
Rafał Oleksiewicz / PRESSFOCUS

Trudno we współczesnej piłce nożnej znaleźć takiego piłkarza, dla którego klub to coś więcej niż tylko miejsce, w którym zarabia pieniądze. Tomasz Kulawik to człowiek, który w Wiśle Kraków przeżył wszystko. Wie, jak smakują mistrzostwo kraju i gra w europejskich pucharach. Poczuł również gorzki smak spadku z ligi. Trwał w klubie, gdy nie było pieniędzy nawet na ciepłą wodę. Wierzył, że wszystko, co złe, kiedyś musi się skończyć. "Biała Gwiazda" dzięki niemu zdobyła dwa tytuły mistrza kraju, Puchar Polski i nieistniejący już dzisiaj Puchar Ligi. W sezonie 1998/1999 założył na głowę koronę króla strzelców Pucharu UEFA. Piłka po jego strzałach głośno trzepotała w siatce. Wyciągali ją bramkarze m.in. walijskiego Newton, słoweńskiego Mariboru, tureckiego Trabzonsporu i włoskiej AC Parma. Dzisiaj żyje spokojnie pod Olkuszem, a swoją ogromną wiedzę i doświadczenie przekazuje piłkarzom Przemszy Klucze, której jest trenerem.


Udostępnij na Udostępnij na

Do Wisły Kraków trafił w wieku 21 lat. Było to wiosną w 1991 roku. Na boisko po raz pierwszy z białą gwiazdą na piersi wybiegł 6 kwietnia we Wrocławiu. Wszedł na plac za Dariusza Wójtowicza w meczu ze Śląskiem. Przed krakowską publicznością zadebiutował meczem z Łódzkim Klubem Sportowym. Jego Wisła zremisowała 0:0, a on zebrał dobre recenzje. Waleczny, grał na całej szerokości i długości boiska. Wszędzie go było pełno. Premierowego gola zdobył w spotkaniu z Igloopolem Dębica. Jego strzał głową dał prowadzenie Wiśle. Kulawik rósł w oczach trenera Adama Musiała, a Wisła rosła razem z nim. Na koniec sezonu 1991/1992 zajęła niespodziewanie 3. miejsce.

Za słaby na Olkusz

Początki Kulawika w piłce nie były łatwe. Do wszystkiego musiał dochodzić ciężką pracą. Trenować w klubie zaczął bardzo późno, bo dopiero w wieku 17 lat. Wcześniej kopał piłkę jak każdy młody chłopak na podwórku z kolegami. Gdy pojawił się na pierwszym treningu w KS Olkusz, był już uczniem liceum. Tam jednak nie poznano się na nim. Marne warunki fizyczne przesądziły ostatecznie o tym, że w klubie nie znalazł miejsca. Piłkarzy lewonożnych Olkusz miał wtedy pod dostatkiem. Po dwóch treningach zrezygnowano z niego. Na szczęście dla polskiej piłki, on sam nie zrezygnował.

Za mocny na Bukowno

Zaczął dojeżdżać na treningi do pobliskiego Bukowna. Tak poznał trenera Ryszarda Michalskiego, który w środowisku lokalnym był najlepszym fachowcem od pracy z młodzieżą.

MOSiR Bukowno

W Bukownie rozkręcał się z meczu na mecz, aż w końcu zaczął je sam wygrywać. Długo miejsca zagrzać tutaj nie mógł.

Bardzo pracowity chłopak, ale trafiali mi się bardziej utalentowani. Nie sądziłem, że będzie mu się chciało dojeżdżać do mnie na treningi. Z Olkusza do Bukowna jest wprawdzie blisko, ale z osiedla, na którym mieszkał Tomek, był fatalny dojazd. On jednak wytrwał i pracował ciężko. Na boisku imponował myśleniem. W lidze juniorów praktycznie sam wygrał nam kilka ważnych spotkań. Został królem strzelców, a ja w pewnym momencie uznałem, że muszę mu to powiedzieć. Był piłkarzem na ligę i chcąc się rozwijać, musiał odejść z Bukowna. Ryszard Michalski – trener grup młodzieżowych w Bukownie

Do Krakowa przez Wojkowice i Sosnowiec

Jego popisy strzeleckie w ekipie Bolesława Bukowno dostrzegli ludzie pracujący na rzecz piłki w Wojkowicach. Trzecioligowy wtedy Górnik był kolejnym przystankiem w karierze Kulawika. Przystanek, który trwał niespełna sezon. Wtedy po piłkarza z charakterystyczną kręconą grzywką zgłosiło się Zagłębie Sosnowiec. Szybko zyskał uznanie w oczach sztabu szkoleniowego i kibiców znad Brynicy. Dla Sosnowca zagrał 20 razy, zdobył dwa gole. Awansował z Zagłębiem na najwyższy szczebel w kraju. Od razu zainteresowała się nim krakowska Wisła. Był 1991 rok. Jesienią dostał się na wymarzone studia, oczywiście w Krakowie na AWF-ie. Chciał grać, ale naukę stawiał nawet wyżej niż piłkę. Zawsze uważał, że jest najważniejsza, bo tylko tak można sobie zabezpieczyć przyszłość. Wisła dała mu możliwość grania. Kraków możliwość studiowania. Trener Musiał nie musiał go długo przekonywać do zmiany barw. W Sosnowcu nie chcieli nawet o tym słyszeć. Wiosną jednak zmienili zdanie. Jeszcze wtedy nie wiedzieli, że oddają krakowianom przyszłego reprezentanta Polski.

Spadająca „Gwiazda”

Początek Kulawika w Wiśle to czas bardzo biedny. Piłkarsko wyglądało to dobrze. Wisła miała silny zespół. Organizacyjnie klub jednak leżał i kwiczał. Klubem rządził prezes Viogt. Losy drużyny były bliskie jego sercu, ale gdy nie ma pieniędzy, to z pustego i Salomon nie naleje. Z każdym sezonem Wisła grała słabiej. Kiedy drużynę objął czeski trener Karol Pecze, wszystko się posypało. Ligę skończyła na 10. miejscu, doznając kompromitującej porażki na własnym stadionie z Legią. Kulawik w tym spotkaniu nie zagrał. Był kontuzjowany. Do dzisiaj jednak nie chce słyszeć i mówić o tym meczu. Kolejny sezon Wisła zaczęła nieźle, ale zdziesiątkowany karami i  zmasakrowany kontuzjami zespół z każdym meczem był coraz słabszy. „Biała Gwiazda” gasła. Zgasła 15 czerwca 1994 roku. Dramat dopełnił się przy Reymonta w obecności niespełna tysiąca ludzi. Wisła przegrała 1:2 z ŁKS-em Łódź i spadła z ligi. W 34 spotkaniach ekipa z grodu Kraka zdobyła tylko 22 punkty.

Wierność

Kulawik miał wiele ofert z innych klubów. Pozostał jednak wierny Wiśle. Ciężko pracował, żeby krakowianie wrócili do elity. W pierwszym sezonie po spadku zdobył dla Wisły 12 bramek. To jednak nie wystarczyło do awansu. Lepsza okazała się wroniecka Amica. W kolejnym roku dorzucił o dwa gole więcej. Wystarczyło. Był już wtedy kapitanem drużyny. Wisła po dwóch latach wróciła do ekstraklasy i kiedy wydawało się, że zawsze już będą balansować na granicy spadku i utrzymania, przy Reymonta pojawił się Bogusław Cupiał. Jeszcze przed jego przyjściem wielu piłkarzy miało wątpliwości, czy nadal grać w piłkę w Krakowie. Drużyna była szykanowana przez kibiców, przychodzili na trening, grozili. Żądali zwycięstw. Kulawik też miał chwile, że wątpił. Wszystko to jednak jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki minęło. Klub przejęła Tele-Fonika, a na jego czele stanęli Bogusław Cupiał, Zbigniew Urban i Stanisław Ziętek. Była zima 1997 roku, a serca krakowskich kibiców znowu gorące i pełne nadziei.

Król „Kula”

Nowy właściciel ściągnął pod Wawel uznanych zawodników. Na Reymonta zaczęli trafiać najlepsi polscy piłkarze. Właściwie nie było wtedy piłkarzy w Polsce, na których Wisły nie było stać. Ściągano też Polaków grających na Zachodzie. Wydawało się, że nikt ze starej gwardii nie zostanie, a jak zostanie, to nie znajdzie miejsca w składzie. Pierwszy zaprzeczył temu oczywiście Kulawik. Wisła z ligowego biedaka przemieniła się w krezusa, który robił w lidze, co chciał. W sezonie 1998/1999 zdobyła tytuł mistrzowski, a za swoimi plecami zostawiła Widzew i Legię, wyprzedzając ich aż o 17 punktów. Kulawik był kapitanem i człowiekiem, od którego rozpoczynano ustalanie składu.

90minut.pl

Europejski sen Tomasza Kulawika

Czas po przyjściu Tele-Foniki był najlepszym okresem w karierze Tomasza Kulawika. Kiedy znaczna większość ówcześnie reprezentujących „Białą Gwiazdę” zawodników musiała szukać sobie nowych zespołów, Tomasz Kulawik nie opuścił żadnego spotkania i walnie przyczynił się do zdobycia drugiego podium za jego czasów w Wiśle.

Kolejny rok był jeszcze lepszy. Dla mistrzowskiej Wisły zdobył dziewięć bramek, a głośno zrobiło się o nim w całej Europie. Wszystko to za sprawą Pucharu UEFA. Właśnie w nim został królem strzelców.

Zanotował cztery bramki z tureckim Trabzonsporem, obił też walijski Newton, słoweński Maribor i włoską Parmę.

Gol życia z nożem w tle

Do historii przeszła jego bramka zdobyta 20 października 1998 roku. Do Krakowa zjechała naszpikowana gwiazdami światowego formatu włoska AC Parma. Była 68. minuta. Piłkę z prawej strony dośrodkował Pater, głową zgrał do tyłu Frankowski, a Tomasz Kulawik strzałem z 15 metrów rozerwał siatkę włoskiej bramki. Piłkę z sieci musiał wyciągać sam Gianluigi Buffon, a jego koledzy: Lilian Thuram, Fabio Cannavaro, Juan Sebastian Veron, Dino Baggio czy Enrico Chiesa, stali jak wryci. Szczęśliwy ten, kto mógł tego gola podziwiać na żywo. Przy Reymonta tego dnia zjawił się komplet 10 tysięcy widzów. Reszta radziła sobie jak mogła. Z dachów akademików widok był prawdopodobnie taki sam jak z zakodowanej włoskiej stacji Rai – nie najlepszy. Tym trafieniem Kulawik uplasował się na szczycie tabeli strzeleckiej Pucharu UEFA. To był jeden z najlepszych meczów „Kuli” w całej historii jego występów w Wiśle Kraków. Gdyby tylko nie ten nóż…

Wisła wyrzucona z Europy

Niestety, do historii spotkanie z włoską Parmą przeszło też z innego powodu. Był to najczarniejszy dzień w historii klubu. To właśnie wtedy z trybun w głowę Dino Baggio poleciał nóż rzucony przez chuligana „Miśka”. Wisła zapłaciła za to ogromną cenę. Została wykluczona z europejskich pucharów w kolejnym sezonie. Znakomity zespół, który w 1999 roku wygrał ligę bezdyskusyjnie, nie dostał szansy walki o Ligę Mistrzów. Kto by pomyślał wtedy, że ten pochmurny dzień, w którym Wisła grała koncertowo, będzie drogą do piekła. „Biała Gwiazda” decyzją UEFA została wykluczona z europejskich rozgrywek w następnej edycji.

Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść

W kolejnym sezonie Tomasz Kulawik zagrał dla Wisły jeszcze 28 razy. Powoli tracił miejsce w pierwszym składzie. W XXI wieku strzelał bramki dla „Białej Gwiazdy” już tylko w rozgrywkach Pucharu Ligi. Jego licznik w Wiśle stanął na 348 występach i 75 golach. Jak na pomocnika, który większość czasu grał w okresie, kiedy klub do potentatów ligi nie należał – wynik niesamowity! Z Wisły odszedł do chorzowskiego Ruchu, po czym wrócił do Bukowna. Stamtąd wyszedł do wielkiego świata piłki jako piłkarz i tam zadebiutował w roli trenera swojego macierzystego klubu. Przez cztery sezony był grającym trenerem Bolesława Bukowno. W 2005 roku przeszedł ponownie do Wisły Kraków, tym razem w roli trenera.W kolejnych latach Kulawik podejmował pracę w Okocimskim Brzesko, Przeboju Wolbrom, Olimpii Zambrów czy Podhalu Nowy Targ. Do niedawna też piastował funkcję pierwszego trenera MKS-u Kluczbork. Obecnie Tomasz Kulawik jest trenerem Przemszy Klucze.

Od samego początku pracy w naszym klubie dał się poznać jako profesjonalista w każdym calu. Wprowadził do treningów i meczów nowinki taktyczne. Wielu zawodnikom otworzył oczy na zupełnie inne podejście do futbolu. Bardzo dobry z niego motywator i przede wszystkim człowiek, który zawsze znajdzie czas dla każdego. Jest bardzo dostępny. Piotr Kasprzyk (piłkarz Przemszy Klucze)

W Kluczach z dala od wielkiej piłki przekazuje cenne uwagi młodszym kolegom. Czasem z nudów weźmie piłkę na treningu. Siatka znowu trzepocze. Jak w 1998 roku.

***

Tomasz Kulawik – ur. 4 maja 1969 roku w Olkuszu. Przebieg kariery: Bolesław Bukowno (1984-1988), Górnik Wojkowice (1988-1989), Zagłębie Sosnowiec (1989-1990 i jesień 2001), Wisła Kraków (1991-2002). Dwa występy w pierwszej reprezentacji Polski (Chorwacja 1:4, Izrael 2:0). Dla „Białej Gwiazdy” zdobył 75 goli w 348 występach. Był królem strzelców Pucharu UEFA w sezonie 1998/1999.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze