FJW: Igor Sypniewski – zmarł niespełniony talent


W wieku 47 lat zmarł Igor Sypniewski, jeden z największych talentów w historii polskiej piłki

5 listopada 2022 FJW: Igor Sypniewski – zmarł niespełniony talent
sport.pl

Dotarła do nas smutna informacja, w nocy z 3 na 4 listopada zmarł Igor Sypniewski. Jeden z największych zmarnowanych talentów polskiej piłki. Talent, alkohol, hazard, wielkie umiejętności, depresja, kłopoty z prawem, a nawet próba samobójcza. Wspominamy ciekawą i pełną zwrotów akcji karierę Igora. Zapraszamy!


Udostępnij na Udostępnij na

Igor Sypniewski swego czasu robił furorę za granicą i uchodził za niesamowity talent. Niestety nałogi, depresja i hazard wywarły spory wpływ na karierę Igora Sypniewskiego. Piłkarz nigdy nie wszedł na poziom, na który mógł wejść. 3 listopada zmarł w wieku 47 lat.

Trudne dzieciństwo

Igor Sypniewski wychowywał się w Łodzi, a konkretnie na Bałutach. Zawodnik przed laty wspominał, że na tym osiedlu mieszkało sporo ludzi z marginesu społecznego. Po alkohol po raz pierwszy sięgnął w wieku 10 lat, podobnie sprawa się ma z papierosami. „Sypa” z używkami miał do czynienia od małego, był to sposób na zaimponowanie starszym kolegom. W tamtym okresie rozwiedli się także jego rodzice, co mogło mieć spory wpływ na psychikę młodego chłopaka.

Trener Jan Lirka wspominał, że Igor Sypniewski był równie utalentowanym, co trudnym dzieckiem. Mimo to posiadał olbrzymi talent, a w swoim pierwszym meczu pod opieką trenera Lirki strzelił pięć bramek. „Sypa” nie przebił się od razu w ŁKS-ie do pierwszego składu i po rozegraniu dwóch spotkań przeniósł się do Ceramiki Opoczno, a następnie powędrował do greckiego AO Kawala.

David Beckham nie dawał rady

Dobre występy w AO Kawala sprawiły, że w 1998 roku po zawodnika sięgnął Panathinaikos, w którym występował wówczas również inny Polak, Krzysztof Warzycha. Tam najprawdopodobniej Igor Sypniewski przeżywał swój najlepszy czas w karierze. Tamten czas to między innymi debiut w reprezentacji Polski podczas meczu z Nową Zelandią, bramka w Lidze Mistrzów przeciwko Arsenalowi, kiedy to David Seaman został wkręcony w ziemię, hat-trick w siedem minut podczas ligowego spotkania i najprawdopodobniej najlepszy mecz w karierze Igora przeciwko Manchesterowi United na Old Trafford. Warto zaznaczyć, że na noc przed meczem „Sypa” nie odmówił sobie alkoholu. Portal Łódzki Sport przytacza fragment biografii piłkarza pt. „Zasypany”:

Otwieram oczy i przez moment zastanawiam się, gdzie jestem. Ból głowy jasno daje znać, że kilka godzin wcześniej przyjąłem kilka browarów, ale pokój, w którym leżę, nie jest izbą wytrzeźwień. Ból głowy też jest znacznie mniejszy niż na wytrzeźwiałce, zresztą dawno tam nie byłem. Imprezy kończone przerwanym filmem zdarzają mi się regularnie, ale to nie jest ten przypadek.

Igor Sypniewski miał się nie spodziewać, że na spotkanie wyjdzie w pierwszym składzie. Stało się jednak tak, że znalazł się w wyjściowej jedenastce. W dodatku na pozycji lewego skrzydłowego, a na tej grywał jedynie za czasów juniorskich. Tu wchodził w grę przecież mecz przy 70 tysiącach kibiców z wielkim Manchesterem United. Na stronie „Sypy” dla „Czerwonych Diabłów” grali David Beckham oraz Gary Neville.

Mimo to zawodnik Panathinaikosu rozegrał fantastyczne zawody, a legendy piłki nożnej miały problem, by zatrzymać Polaka. Do historii przeszedł moment, kiedy David Beckham dostał kanał od „Sypy”. Polak napędzał akcję greckiego zespołu, był nawet blisko asysty po fantastycznym zagraniu piętą do Georgiosa Karagounisa. Boisko Igor Sypniewski opuścił przy wyniku 1:1. Mimo iż Manchester United zdołał strzelić dwa gole w końcówce i wygrać spotkanie 3:1, to nie przeszkodziło to Sypniewskiemu w otrzymaniu nagrody zawodnika meczu. Występ ten odbił się szerokim echem, szczególnie w Polsce. Napastnik po latach stwierdził, że Beckham nie był wcale tak znakomity, jak malowały go media.

Powrót do Polski

Niestety z czasem alkohol sprawił, że Igor Sypniewski stracił miejsce w składzie greckiego zespołu. Zawodnik miał problem z zaśnięciem bez wypicia piwa, a spożywanie napojów procentowych przed treningami czy meczami nie było niczym dziwnym dla napastnika. Po ponad dwóch latach „Sypa” pożegnał się ze swoim klubem i dołączył do OFI Kreta. Tam rozegrał jedynie 10 spotkań i nastąpiła kolejna zmiana barw. Zawodnik wrócił do Polski, a konkretnie do RKS-u Radomsko, który grał wtedy na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Dobre występy zaowocowały transferem do lepszego zespołu, Wisły Kraków, która wtedy należała do grona najlepszych klubów w Polsce.

Transfer do „Białej Gwiazdy” okazał się wielką klapą. W tamtym okresie zaczęły wypływać informacje na temat problemów Igora z alkoholem, rozwiódł się z żoną, pojawiła się depresja, popadł w hazard, a występy dla krakowskiego zespołu pozostawiały wiele do życzenia. W Polsce napastnik spędził jedynie rok i zdecydował się wrócić do Grecji. Konkretnie przeniósł się do GS-u Kallithea. Tam rozegrał dwa spotkania, a jego przygoda w Grecji dobiegła końca.

Szwecja na ratunek

Sytuacja Igora Sypniewskiego nie wyglądała dobrze, a sam piłkarz myślał nawet o zakończeniu kariery w wieku 29 lat. Pomocną dłoń do piłkarza wyciągnął wtedy Jonas Thern, ówczesny szkoleniowiec Halmstads BK. Szwedzki klub szukał napastnika, a szwedzki trener był pod wrażeniem nagrań najlepszych akcji polskiego napastnika. Do transferu doszło i można rzec, że w Szwecji „Sypa” odżył. Jonasa Therna określił drugim ojcem, w swojej biografii opowiadał o tym, jak bardzo trener mu pomógł. Zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym.

Odzwierciedleniem tego była forma piłkarza na boisku. Znakomite występy Igor Sypniewskiego sprawiły, iż Szwedzi oszaleli na jego punkcie. Chciano, aby Polak otrzymał powołanie do reprezentacji Szwecji, gdzie miałby tworzyć duet ze Zlatanem Ibrahimoviciem. Mimo że piłkarz miał już mecze w polskich barwach, to były to jedynie mecze towarzyskie i liczono, że uda się tę sprawę załatwić. Konkretów jednak nie było, a po udanym roku nadszedł czas na kolejny etap w zwariowanej karierze napastnika. Następnym przystankiem było Malmo, czyli znacznie większa marka. Tam wróciło wszystko, co najgorsze. Nie było już Jonasa Therna, a była za to większa presja. Z powodu choroby psychicznej rozwiązano kontrakt i w barwach Malmo napastnik zdołał rozegrać jedynie osiem spotkań.

Zawodnik zdecydował się na powrót do Polski, zahaczając po drodze o Trelleborgs FF, w którym rozegrał dwa spotkania. „Sypa” wrócił do ŁKS-u, z którym wywalczył awans do ekstraklasy. Sezon 2005/2006 był naprawdę udany w jego wykonaniu, ale piłkarz wciąż musiał się zmagać ze swoimi problemami. Po sezonie jeszcze raz zawitał do Szwecji, a konkretnie do Bunkeflo IF. Tam mimo dobrej formy Igora Sypniewskiego kontrakt szybko rozwiązano. Przyczyną był wypadek samochodowy spowodowany przez polskiego napastnika, który prowadząc auto, był pod wpływem alkoholu.

Problemów ciąg dalszy

Igor Sypniewski kompletnie sobie nie radził pod każdym względem. Po przygodzie w Halmstads BK jego psychika nie wytrzymywała. Zawodnik miewał stany lękowe, bał się wychodzić z domu, leki psychotropowe popijał alkoholem. Poprosił nawet PZPN o niepowoływanie go do kadry Polski ze względu na strach. Doprowadziło to do próby samobójczej. „Sypa” połknął tabletki, które znalazł w domu, ale na szczęście znalazła go jego partnerka, co uratowało mu wtedy życie.

Po krótkiej przygodzie w Trelleborgsu zakończonej wypadkiem Igor Sypniewski już nie zagrał w żadnym klubie. Pomocną dłoń chciał wyciągnąć ŁKS, ale na spotkanie z tamtejszymi działaczami napastnik przyszedł pijany. Koniec kariery piłkarskiej nie był końcem problemów Igora. Na mecze ŁKS-u uczęszczał jako kibic i podczas meczu z Lechem Poznań w 2007 roku wyrwał krzesło, a następnie rzucił je w stronę jednego z policjantów. Ostatecznie został zatrzymany, podczas tej sytuacji także był pod wpływem alkoholu. Jakiś czas później jedna z jego sąsiadek oskarżyła byłego piłkarza o obrzucenie jej butelkami. Zawodnik miał też awanturę ze swoją byłą żoną, która nie chciała rzekomo dopuścić piłkarza do dziecka. Piłkarz pod wpływem alkoholu odwiedził swoją teściową, doszło do awantury, co ostatecznie skończyło się sprawą w sądzie.

Igor Sypniewski został skazany na półtora roku więzienia. Piłkarz opowiadał, że podczas odsiadki odwiedzali go jedynie rodzice, a także kilka razy żona. Po tym czasie piłkarz pojawiał się czasami na meczach ŁKS-u, ale nie wiadomo, co dokładnie było u niego słychać. Zmarł w wieku 47 lat.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze