FJW: Gerd Mueller – legenda niemieckiego futbolu, która toczy najważniejszy życiowy pojedynek


Przez wiele lat zacięcie walczył na boisku, teraz musi walczyć o życie

5 listopada 2020 FJW: Gerd Mueller – legenda niemieckiego futbolu, która toczy najważniejszy życiowy pojedynek

Niemiecki Pele. Napastnik kompletny, zabójczo skuteczny, w pewnym momencie kariery był nie do zatrzymania. Najskuteczniejszy piłkarz Bundesligi, drugi najlepszy strzelec reprezentacji Niemiec. Był maszyną do strzelania goli, dla swoich drużyn wygrał setki spotkań, ale najważniejszy mecz ma dopiero przed sobą. O życie.


Udostępnij na Udostępnij na

Gdyby nie Gerd Mueller o Robercie Lewandowskim mówilibyśmy dziś bez dwóch zdań jako o najlepszym piłkarzu w historii Bundesligi i Bayernu Monachium. Człowiek przez całe życie oddany Bawarczykom, ich odpowiednik Pelego, jeden z najwybitniejszych piłkarzy globu. Niemiecki fenomen, rekordzista, napastnik kompletny, maszyna.

Bawarska perełka

Do Bayernu Monachium Gerd Mueller trafił jeszcze jako 18-latek i w bawarskim klubie spędził 15 lat. W tym czasie był rekord za rekordem, strzelał gola za golem i zapracował na miano absolutnej legendy. Stał się postacią numer jeden w klubie. Piłkarzem bez dwóch zdań niezastąpionym, grającym przez bardzo długi czas na poziomie nieosiągalnym dla reszty. Nie bez przyczyny zresztą nazywanym jednym z najlepszych w historii.

Wystarczyłoby jedynie wymienić osiągnięcia Muellera. Samo mówiłoby to przez siebie. Nie trzeba dowodzić jak wielkim był piłkarzem. Taki zawodnik obroni się sam. Gdy trafiał do Monachium, Bayern nie występował jeszcze nawet w najwyższej klasie rozgrywkowej. Do niej wprowadził go dopiero Mueller, który w pierwszym sezonie gry w nowym klubie strzelił dla niego 33 gole i w ogromnym stopniu przyczynił się do awansu do Bundesligi.

A tam szybko stał się napastnikiem numer jeden. W lidze karty rozdawał przez wiele lat. Siedmiokrotnie był królem strzelców Bundesligi, w tym pięć razy dobił w jednym sezonie do granicy co najmniej 30 strzelonych goli. Wszystko rzecz jasna w barwach Bayernu. Do tego ustanowił także w sezonie 1971/1972 do dziś niepobity (mimo prób Roberta Lewandowskiego) rekord 40 bramek w jednym sezonie ligowym.

Gerd Muller stał się hegemon Bundesligi. 427 rozegranych meczów w lidze i 365 strzelonych goli. Rekord z gatunku tych ustanowionych na wieki wieków. Tylko jeden piłkarz w historii Bundesligi strzelał z podobną częstotliwością do Muellera – Robert Lewandowski. Polak trafia do bramki w lidze średnio co 106 minut, Niemiec co 105. I mimo niezwykłej gry Lewandowskiego rekord Bundesligi pozostanie najprawdopodobniej w dalszym ciągu przez bardzo długi czas nieruszony. Jeszcze długo z kart historii nikt Gerda Muellera nie wymaże.

Nocny koszmar Lewandowskiego

Drugiego takiego obcokrajowca jak Robert Lewandowski w lidze niemieckiej dotąd nie było. I zapewne długo nie będzie. Polak z sezonu na sezon przekracza kolejne granice, sięga po kolejne trofea, zgrania kolejne trofea indywidualne. Jest w tej chwili najlepszym piłkarzem na świecie. I byłby też najlepszym piłkarzem w historii Bundesligi. Byłby. Gdyby nie Gerd Mueller.

Przy takim stylu życia, wyjątkowo, aż czasem wydaje się nawet, że przesadnie zdrowym prowadzeniu się, Lewandowski może w Bundeslidze pograć jeszcze parę lat na najwyższym poziomie. Przy założeniu, że pozostanie wierny Bayernowi i pod koniec kariery nie zdecyduje się na podbój innej ligi. Na tę chwilę do pobicia rekordu Gerda Muellera brakuje mu 120 goli – średnio może być w stanie strzelać 30 goli na sezon, musiałby grać w Bundeslidze jeszcze co najmniej przez cztery lata. Oczywiście, niezmiennie z podobną, szalenie wysoką skutecznością. Na drugie miejsce może wskoczyć jeszcze w tym sezonie (do wyniku Klausa Fischera brakuje mu 22 goli), ale najwyższa lokata jest raczej mimo wszystko poza zasięgiem.

Sezon 2019/2020 był dla Lewandowskiego także gonitwą za innym rekordem Gerda Muellera. Niemiec w kampanii 1971/1972 w lidze strzelił aż 40 goli. Wynik kosmiczny i jak dotąd cały czas niepobity. Mimo że Lewandowski miał aspiracje, żeby się do niego zbliżyć. I zbliżył, ale mimo niesamowitej skuteczności jego licznik w zeszłym sezonie zatrzymał się na 34 trafieniach.

Już jednak po samym początku obecnego sezonu można śmiało stwierdzić, że ambicje Polaka nie zmalały i ponownie będzie chciał zaatakować już mający niemal 50 lat rekord Niemca. Po sześciu kolejkach Bundesligi Lewandowski ma już w swoim dorobku 10 trafień. W zeszłym sezonie po siedmiu seriach gier goli miał już 11. Na tę chwilę, przy takiej częstotliwości strzelania rekord Muellera jest jak najbardziej w zasięgu. Trzeba jednak wziąć także pod uwagę przede wszystkim czynnik ludzki, nie samą matematykę. A więc jasno sobie trzeba powiedzieć, że o pobicie wyniku 40 goli w jednym sezonie ligowym będzie Lewandowskiemu bardzo trudno.

Niemiecki futbolowy kosmita

Niezwykłych rzeczy Gerd Mueller dokonywał nie tylko w Bayernie, lecz także w narodowych barwach. I patrząc na suche liczby, aż dziw bierze, że w klasyfikacji najlepszych strzelców reprezentacji Niemiec nie okupuje pierwszego miejsca. 62 rozegrane mecze w narodowych barwach i 68 strzelonych w nich goli. Niebywała skuteczność. Średnio ponad jedno trafienie na mecz. W standardach reprezentacyjnych rzecz niebywała.

Trzy wielkie turnieje, trzy gigantyczne sukcesy. W 1970 roku reprezentacja RFN zdobyła „tylko” brązowy medal, ale Gerd Mueller przeszedł do historii Mistrzostw Świata jako trzeci piłkarz, który strzelił co najmniej 10 goli na jednym turnieju. Wcześniej niemal niewykonalnego dokonali Sandor Kocsis w 1954 roku (11 bramek dla reprezentacji Węgier) oraz Just Fontaine, który cztery lata później na Mistrzostwach Świata w Szwecji zgromadził aż 13 goli. Gerd Mueller zdobył ich 10 odstawiając na trzy trafienia drugiego w klasyfikacji tamtego turnieju Brazylijczyka Jairzinho.

Dwa lata później Republika Federalna Niemiec weszła na wyżyny europejskiego futbolu. Zwycięstwo w Mistrzostwach Europy rozgrywanych w Belgii przy pierwszoplanowej roli, a jakże, Gerda Muellera. Kolejna korona króla strzelców, choć tym razem do indywidualnego tytułu wystarczyły cztery trafienia. Niemniej jednak, nawet taki wynik był godny podziwu, bo w ówczesnym formacie turnieju w walce o tytuł były zaledwie cztery zespoły, zatem każdy zespół rozgrywał dwa mecze – półfinałowy oraz finałowy, bądź o trzecie miejsce. Mueller był wówczas jedynym piłkarzem, który strzelił więcej niż jednego gola (dwukrotnie trafiał w półfinale oraz finale).

Zwieńczeniem reprezentacyjnej kariery Gerda Muellera był wygrany przez RFN Mundial z 1974 roku. Nasi zachodni sąsiedzi do finału awansowali uprzednio pokonując w ostatnim meczu drugiej rundy Polskę właśnie po golu najlepszego strzelca Bundesligi. Słynny mecz w Frankfurcie na wodzie i gol z 76. minuty Muellera. RFN awansowała do finału i pokonała w nim 2:1 Holendrów, do czego przyczynił się także ówczesny napastnik Bayernu strzelając decydującego gola. Złoto dla RFN, ale złoty but tym razem nie dla Gerda Muellera. Niemiec w całym turnieju zgromadził cztery gole, o trzy mniej od najskuteczniejszego wówczas na niemieckich boiskach Grzegorza Laty. Do dziś jednak, z 14 golami w dorobku, Mueller jest w czołówce najlepszych strzelców Mistrzostw Świata. W klasyfikacji wszech czasów ustępuje zaledwie brazylijskiemu Ronaldo (15 goli) oraz swojemu rodakowi i rekordziście – Miroslavowi Klose (16 goli).

Życiowe zakręty

Lata rekordów. Bycia najlepszym. Noszenia na swoich barkach Bayernu Monachium i reprezentacji Niemiec. 14 goli w historii Mistrzostw Świata, 40 w jednym sezonie Bundesligi, 85 w roku kalendarzowym (rekord niepobity do 2012 roku, gdy Lionel Messi zgromadził 91 trafień). Absolutna legenda. Lata grania na niezwykle wysokim poziomie, dla wielu nieosiągalnym.

Odbiło się to na życiu prywatnym Niemca. Tam czekały na niego liczne przeszkody, niektóre nie do pokonania w pojedynkę. Alkoholizm i depresja bardzo mocno wpłynęły na życie Gerda Muellera. Po raz kolejny kluczową rolę w jego życiu odegrał Bayern Monachium. Pomoc przyszła w najważniejszym momencie. W znacznym stopniu dzięki przyjaciołom z boiska – Franzie Beckenbauerze oraz Karlowi-Heinzowi Rummenige, Niemiec zostawił za sobą bardzo trudny okres i zaczął nowe życie.

Działacze klubu z Bawarii zaoferowali Muellerowi pracę przy szkoleniu młodzieży. I w Monachium został na bardzo długi czas. Jako asystent trenerów Bayernu łącznie zasiadał na ławce podczas meczów 779 razy. Pracę w klubie swojego życia zakończył dwa tygodnie przed zwycięstwem reprezentacji Niemiec nad Argentyną w finale Mistrzostw Świata w Brazylii. Prawie równo 40 lat po wygraniu Mundialu przez RFN.

„Spędza 24 godziny na dobę w łóżku, rzadko bywa świadomy”

Niewiele później znacznie nasiliły się problemy zdrowotna Niemca. Choć pierwsze przesłanki o tym, że organizm Gerda Muellera jest w coraz gorszej kondycji, były już wcześniej. Pierwszy symptom choroby Alzheimera, którą później u niego zdiagnozowano, miał miejsce w 2011 roku, gdy znaleziono go zdezorientowanego i błąkającego się z dala od hotelu, w którym przebywała jedna z młodzieżowych drużyn Bayernu.

Trzy lata później badanie potwierdziły chorobę Alzheimera u Gerda Muellera i od tego czasu niewiele wiadomo było o jego stanie zdrowia. Codziennie w domu opieki odwiedzała go żona Uschi, regularnie u „Der Bombera” między innymi bywał także jego przyjaciel – Franz Beckenbauer. Stan Niemca z dnia na dzień jednak się pogarszał, a pamięć cały czas pustoszała.

Dwa dni temu Gerd Mueller obchodził swoje 75. urodziny, będąc już w bardzo złym stanie. – Spędza 24 godziny na dobę w łóżku, rzadko bywa świadomy – mówiła dla niemieckiego „Bilda” wieloletnia małżonka legendy Bayernu Monachium. Kontakt z nim ogranicza się do komunikacji poprzez ruch rzęs, tylko w taki sposób jest w stanie odpowiadać na pytania. Powoli odchodzi. Ale z pewnością nigdy nie pójdą w niepamięć jego boiskowe wyczyny i rekordy. Gwiazda Gerda Muellera będzie lśnić już zawsze.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze