FJW: Czarny Diament z Rio


16 września 2013 FJW: Czarny Diament z Rio

Był jednym z tych sportowców, którego życie zostało owiane aurą tajemniczości. Jego legendarne wyczyny nie zostały uwiecznione przez żadne źródła wizualne, dlatego stał się pożywką dla wyimaginowanych plotek. Jedno jest pewne: Leonidas da Silva był pierwszą wielką gwiazdą brazylijskiego futbolu. Przełamał lody rasizmu, wyznaczył trendy joga bonito, no i wymyślił przewrotkę (przynajmniej tak uznano).


Udostępnij na Udostępnij na

6 września br. minęła 100. rocznica jego urodzin. Jak znaczącym piłkarzem był dla historii, nie tylko piłki, ale sportu w ogóle, dała dowód firma Google. Specjalnie na ten jubileusz informatycy największej wyszukiwarki internetowej świata przetworzyli swoje logo na cześć Leonidasa. Ale zacznijmy od genezy i czym na to zasłużył…?

Wyrwać się ze slumsów

Leonidas podczas mundialu w 1938 roku
Leonidas podczas mundialu w 1938 roku (fot. wikipedia.org)

„Black Diamond” przyszedł na świat w 1913 roku w Rio de Janeiro jako syn emigranta z Saint Kitts and Nevis. Ciemna skóra od urodzenia postawiła przed nim dodatkową przeszkodę w osiągnięciu sukcesu (drugą oczywiście była bieda). Trudno w to uwierzyć, ale rasizm na początku XX wieku był w Brazylii na porządku dziennym. Piłkę nożną zdominowała klasa najwyższa, którą stanowili głównie imigranci z Europy. Jego talent jednak nie mógł być zignorowany. W wieku 16 lat strzelał już bramki jak na zawołanie w dzielnicowym Sao Cristovao, dzięki czemu dość szybko wypatrzyli go odpowiedni ludzie. W tamtym okresie kariery Leonidas wypowiedział słynną maksymę, która w idealny sposób ukazywała fenomen jego ambicji i zaangażowania na boisku: – Biegnę do piłki, jakbym biegł po talerz jedzenia 

Człowiek-guma

Gdyby nie obowiązujące regulacje w sprawie wieku piłkarzy, pojechałby na pierwsze w historii mistrzostwa świata w 1930 roku. Na debiut w mundialu musiał jednak poczekać jeszcze cztery lata. W tym czasie zrobił prawdziwą furorę w lidze brazylijskiej. W zespole średniaka Bensucesso przez dwa sezony w 51 meczach strzelił 55 bramek. Pobyt w tym klubie sprawił, że już na zawsze wpisał się w karty historii futbolu. 24 kwietnia 1932 roku w pojedynku z Cariocą uczynił coś, co wprawiło w osłupienie wszystkich znawców i dziennikarzy futbolowych. Jego ekwilibrystyczne uderzenie, po którym zdobył gola, dopiero po latach uznano jako narodziny tzw. przewrotki. Nie do końca oficjalne, ponieważ niektóre źródła uznają, że to zawodnik San Lorenzo, Petronilho, był pierwszy.

Debiut reprezentacyjny z Urugwajem był dla 19-latka piorunujący, w ciągu 10 minut strzelił dwie bramki. Tuż przed mundialem w 1934 roku przeszedł do Vasco da Gama, gdzie z reprezentacyjnymi kolegami miał dojrzeć do pierwszego sukcesu. Rok wcześniej zaliczył niezbyt udaną przygodę w Penarolu Montevideo. Rzeczywistość była brutalna. Przegrana w I rundzie (system play-off) z Hiszpanią i jedyna bramka na mistrzostwach strzelona dla Brazylii przez… Leonidasa. Obok obrońcy Dominguesa był pierwszym czarnoskórym w zespole „Canarinhos”. Krajowe mistrzostwo zdobył dopiero z Botafogo (a miał ich na koncie cztery), w którym nareszcie odnalazł swoje miejsce na ziemi i występował przez sześć lat. Francuski dziennikarz na łamach „Parish Magazine”, zachwycony jego gibkością, określił go w tamtym czasie mianem „Plastic man”. 

Leonidas – Wilimowski show

Na kolejnych mistrzostwach w 1938 roku Leonidas już w pierwszym spotkaniu dał zapowiedź tego, że może zostać gwiazdą turnieju. Rywalizacja z Polską przeszła do historii mundialów. W doliczonym czasie gry padł wynik 4:4, a że obowiązywała zasada: kto przegrywa, ten odpada, trzeba było rozegrać dogrywkę. Bohaterem pierwszych 90 minut był jednak Ernest Wilimowski, który popisał się pierwszym hat-trickiem na MŚ organizowanych przez FIFA. Przed dogrywką spadł ulewny deszcz i ten fakt stał się później powodem dziwacznych spekulacji na temat Leonidasa. Plotka, że Brazylijczyk zdjął korki i na bosaka jak dzikus strzelał nam bramki, była chyba efektem wyobraźni zazdrośników. Prawda była taka, że buty mu się… popsuły i na chwilę je zdjął, jednak sędzia szybko zareagował. Leonidas dwa gole w dogrywce strzelił w obuwiu i dał awans Brazylii po zwycięstwie 5:6. 

Leonidas wykonujący przewrotkę w spotkaniu z Juventusem w barwach Sao Paulo (0:8)
Leonidas wykonujący przewrotkę w spotkaniu z Juventusem w barwach Sao Paulo (0:8) (fot. wikipedia.org)

„Canarinhos” dotarli do półfinału, po drodze pokonując m.in. dwukrotnie Czechosłowację (pierwszy mecz powtórzony po remisie 1:1). Leonidas strzelał bramki w każdym meczu, jednak w 1/2 finału nie zagrał, gdyż selekcjoner Adhemar Pimenta chciał go oszczędzać. Brazylia przegrała z Włochami 1:2. W meczu o trzecie miejsce powrócił do składu i strzelił dwie bramki Szwedom. Razem zdobył ich siedem i stał się królem strzelców mundialu. W tym samym roku Leonidas został uznany najlepszym piłkarzem świata. „Czarny Diament” rozbłysnął swoim blaskiem na dobre. W trakcie mistrzostw po raz pierwszy zachwycił przewrotką kibiców w Europie. Entuzjazmu nie podzieliła ówczesna sędziowska gwiazda, Ivan Eklind, który uznał jego zagranie za niebezpieczne dla przeciwnika i odgwizdał rzut wolny. 

Leonidas był nie do zatrzymania. Był koszmarem dla wszystkich bramkarzy – Frantisek Planicka, jeden z najlepszych golkiperów XX-lecia międzywojennego, o Leonidasie. 

Wojsko i wojna nie po drodze

W 1942 roku Leonidas spędził kilka miesięcy w więzieniu za dezercję. W latach 1943-1950 występował w zespole FC Sao Paulo i nadal był gwiazdą, jednak już tylko w skali krajowej. Wyczekiwaną przez niego karierę w Europie przerwała II Wojna Światowa. W kadrze narodowej zagrał 19 razy i strzelił 21 goli. Po zakończeniu praktyki futbolowej został trenerem Sao Paulo, lecz praca szkoleniowca mu się nie spodobała. Szczęście odnalazł jako komentator radiowy, którym był do późnej starości. Mając 61 lat zachorował na Alzheimera, przez następne 30 kilkanaście razy był hospitalizowany. Do końca opiekowała się nim jego pierwsza i jedyna żona, Albertina Santos. Najlepszy snajper czasów międzywojennych umarł w 2004 roku, został pochowany w na cmentarzu w Rio de Janeiro. 

Wraz ze śmiercią Leonidasa Brazylia straciła pioniera naszych wspaniałych napastników. Bez niego być może nie byłoby Pelego czy Zizinho – Carlos Alberto Perreira, trzykrotny trener reprezentacji Brazylii. 

Najnowsze