Filip Szymczak wrócił do Lecha po wypożyczeniu do GKS-u Katowice, nie mając na sobie żadnej presji i od pierwszego meczu pokazuje, że nie powiedział ostatniego słowa. Czy to chwilowy przebłysk, a może napastnik powstanie jak feniks z popiołów i będzie godnym zastępcą Mikaela Ishaka?
Niespełnione oczekiwania i trudny sezon
Gdy w 2022 roku Filip Szymczak wracał po dobrym sezonie na poziomie 1. Ligi w barwach GKS-u Katowice wróżono mu sukcesy w pierwszej drużynie Lecha Poznań. Gdy wydawało się, że Lech ma kolejnego wychowanka w ofensywie, który może grać na każdej pozycji w ataku i dać coś klubowi, napastnik powoli zaczął gasnąć.
Napastnik, szukając dawnej formy, zdecydował się na ponowne wypożyczenie do „GieKSy”. Władze Lecha – jak i sam zawodnik – mieli nadzieję, że zmiana otoczenia pozwoli mu regularnie grać i wrócić do formy. Innym celem wypożyczenia było przygotowanie się na Młodzieżowe Mistrzostwa Europy. Turniej ten mógł pozwolić wypromować się i trafić do dobrego następnego klubu, dając zarobić „Kolejorzowi”. Filip Szymczak w czasie wypożyczenia zagrał w 15 meczach zbierając 650 minut i zdobywając w tym czasie 3 bramki. Jego gra niestety dalej pozostawiała wiele do życzenia. Ostatnią szansą dla napastnika było Euro U-21, które nie tylko dla niego, ale i całej naszej kadry zakończyło się po trzech meczach w fatalny sposób.

Powrót bez fanfar
Po wypożyczeniu trzeba było znaleźć najlepszą opcję dla obu stron. Zdecydowano, że Szymczak przygotuje się razem z drużyną do nowego sezonu. W międzyczasie włodarze poznańskiego klubu czekali na lukratywne oferty za wychowanka, ale takie się nie pojawiały. Mówiono o zainteresowaniu holenderskiego klubu NAC Breda, ale oferta holendrów nie była interesująca. W grę miały wchodzić kwoty rzędu 700 tysięcy euro, jednak Lech oczekiwał powyżej miliona. Pojawiło się również zainteresowanie Zagłębia Lubin, gdzie rolę dyrektora sportowego pełni Rafał Ulatowski, który zna Szymczaka z Akademii Lecha Poznań.
– Czy byłem skreślony? Na pewno tak bym nie powiedział. Sytuacja była niejasna, ale teraz jestem zawodnikiem Lecha i mam ważny kontrakt na dwa najbliższe sezony. Skupiam się na tym, co jest teraz – tak o swojej sytuacji mówił Filip Szymczak przed meczem z Lechią Gdańsk.
Pierwsze obiecujące występy
Przy takim obrocie spraw poznaniak rozpoczął sezon z Lechem i już od początku pokazał, że nie próżnował podczas okresu przygotowawczego. W meczu o Superpuchar Polski zameldował się na boisku w 70. minucie. Już po 11. minutach cieszył się z bramki, gdy wykorzystał dośrodkowanie Afonso Sousy i pokonał Kacpra Tobiasza. Dzień później Lech rozegrał sparing z Sokołem Kleczew, który zakończył się remisem 2:2, obie bramki zdobył Polak. Najpierw wykorzystał rzut karny, który sam wywalczył, druga bramka to dobry zwód w polu karnym i strzał z 15. metra. W meczu z Cracovią również pojawił się z ławki i widać było jego zaangażowanie i walkę o każdą piłkę.
Te występy poskutkowały, tym że w dwóch następnych spotkaniach wychodził od pierwszej minuty. W meczu z Breidablikiem również pokazał się z dobrej strony, jednak tym razem nie udało się tego przypieczętować występu wpisem do protokołu meczowego. Co się odwlecze, to nie uciecze i w meczu z Lechią Gdańsk to Szymczak zdobył gola, który dał Lechowi wyrównanie.
REMIS! Ależ wejście Lecha w drugą połowę! 💪
Kto trafi następny? 👀
📺Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/64A6xDA9Gx
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) July 26, 2025
Zadania taktyczne
Po tych kilku występach widać jedną rzecz. Filip Szymczak przez większość czasu na boisku jest ustawiony jako skrzydłowy i w ataku schodzi do środka, żeby zrobić miejsce wbiegającemu prawemu obrońcy. Jest to bliźniacze ustawienie do tego, które w poprzednim sezonie stosowali Ali Gholizadeh i Patrik Walemark. Wiadomo, że pod względem technicznym Szymczak odstaje od wcześniej wymienionej dwójki, ale nadrabia za to walką i fizycznością. W spotkaniu z Lechią Gdańsk zaliczył najwięcej pojedynków – 16, z czego wygrał 9. Zaliczył też najwięcej udanych odbiorów – 4. Gra na skrzydle nie jest też obca dla Szymczaka, który grał tam jeszcze za czasów Johna van den Broma.
Jak wiadomo Lech Poznań dalej szuka napastnika, który będzie mógł odciążyć Mikaela Ishaka. I tu otwiera się szansa przed Filipem Szymczakiem. Gdy Gholizadeh wróci do pełni sił to Szymczak wróci na swoją nominalną pozycję, czy będzie zawodnikiem, który będzie mógł w razie potrzeby wskoczyć na skrzydło lub atak. To może być sezon założycielski dla Filipa Szymczaka i ostateczny wybuch jego talentu. To dopiero pierwsze spotkania i wszystko może się wydarzyć. Widać na pierwszy rzut oka, że Szymczak cały czas rośnie i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.