Filip Borowski w minionych rozgrywkach reprezentował barwy Zagłębia Sosnowiec, do którego był wypożyczony z Lecha Poznań. Postanowił zrobić krok do przodu w swojej karierze, jakim jest gra w PKO Ekstraklasie. Do końca rozgrywek 2023/2024 będzie zawodnikiem derbowego rywala drużyny z Bułgarskiej – Warty Poznań. Między innymi o tym rozmawialiśmy z nim w wywiadzie dla naszego portalu.
Z jakim zamiarem przychodziłeś do Warty Poznań? Czego chciałeś się nauczyć?
Chciałem zrobić krok naprzód. Po zagraniu całego sezonu w 1. lidze chciałem wskoczyć na kolejny poziom, czyli do ekstraklasy. Uważam, że prezentowałem się bardzo dobrze w 1. lidze, osiągnąłem to, co chciałem, i celem dla mnie stał się wyższy szczebel. A że w Lechu Poznań jest duża rywalizacja na mojej pozycji, zdecydowałem się na Wartę, w której mam szansę zdobywać doświadczenie.
W Warcie miałeś serię czterech meczów z rzędu w wyjściowym składzie, ostatnio jednak zaczynałeś na ławce. Dlaczego straciłeś miejsce w jedenastce?
Myślę, że wpływ na to ma zmiana taktyki, bo w ostatnich meczach graliśmy trochę inaczej. Rywalizuję z Kubą Bartkowskim, na razie on jest w składzie, ale ja ciężko pracuję, żeby odzyskać pozycję.
Jak byś scharakteryzował się jako zawodnika?
Lubię być przy piłce. W mojej ocenie mam duży spokój. Lubię grać ofensywnie. Często wrzucam, nie tylko spod linii, ale też z półprzestrzeni. Nie boję się podjąć ryzyka. Cechuje mnie jeszcze zadziorność i agresywność.
Mówiłeś już o Kubie Bartkowskim, to jest zawodnik doświadczony. Podpatrzyłeś coś od niego na treningu?
Od każdego piłkarza można się czegoś nauczyć, ale nie chciałbym mówić o tym, co podpatruję u Kuby czy u innych kolegów z drużyny.
Jakie były Twoje pierwsze wrażenia z pracy z Dawidem Szulczkiem?
Jestem bardzo zadowolony z pracy z trenerem. Jego sposób pracy, zarówno z zespołem, jak i indywidualnie, poprzez rozmowy, jest naprawdę bardzo dobry. Trener jest otwartym człowiekiem. Podoba mi się jego pomysł na grę i bardzo cieszę się, że jestem przy nim, bo czuje, że mogę rozwinąć się przy trenerze Szulczku.
Dawid Szulczek jest fanatykiem taktycznym, nie trzeba go nawet znać, żeby to wiedzieć. Jak to wyglądało już z Twojej perspektywy po tym, jak go poznałeś?
Zdecydowanie zgodzę się z opiniami, które słyszałem przed przejściem do Warty, że to jest właśnie trener, który jest bardzo dobrze ułożony taktycznie.
Trenowaliście coś nietypowego? Może trochę rozwinę – myślę o czymś podobnym jak w Wigrach Suwałki z bramkarzem w murze. Coś nieoczywistego.
Nie, nie przypominam sobie jakichś z pozoru dziwnych rzeczy.
Jesteś w Warcie stosunkowo niedługo, czy zdążyłeś się już czegoś nauczyć?
Zdecydowanie. Poznałem dwie taktyki, które stosujemy w lidze. Nie grałem jeszcze u żadnego trenera w taki sposób. Dużo nowych, pożytecznych rzeczy. Nie chcę też do końca operować na dokładnych przykładach, żeby nie powiedzieć za dużo. Z tego, co mogę powiedzieć, to pierwszy raz w niskiej obronie broniłem formacją 6-3-1. Nigdy się tak jeszcze nie poruszałem.
Szybko przyswoiłeś sobie wytyczne, jakie są wymagane w takim ustawieniu?
Troszkę mi to zajęło, dużo miałem rozmów i analiz. Zdążyłem się już połapać, gdzie kto jest i jak ja mam być ustawiony.
W czym pod względem piłkarskim chciałbyś się poprawić?
Na pewno chcę poprawić się w defensywie. Głównie pojedynki i blokowanie strzałów, bo uważam, że to jest u mnie do poprawy.
A na co właśnie z tych aspektów do poprawy uwagę zwraca Ci trener Szulczek?
On właśnie skupia się na blokowaniu wrzutek i strzałów, bo to dla niego jest bardzo ważne. Jeśli przeciwnik jest blisko pola karnego, musimy robić to dobrze, żeby zmniejszyć szansę na zdobycie bramki przez rywala.
Mówiłeś o tym, że przychodziłeś tu, aby grać na wyższym poziomie rozgrywkowym. Ale czy miałeś taki cel czysto liczbowy, że chciałbyś np. zanotować określoną liczbę asyst?
Tak, założyłem sobie taki cel przed sezonem, że chciałbym na koniec sezonu mieć minimum osiem asyst.
W kwestii poprzedniego wypożyczenia. Z czego jesteś najbardziej zadowolony, jeśli chodzi o Twój pobyt w Zagłębiu Sosnowiec?
Jestem zadowolony, że grałem w pierwszym składzie. Nie dałem sobie zabrać miejsca w jedenastce, cały czas się rozwijałem. Uważam też, że jak na etap, na którym byłem, miałem dobre liczby. Poprawiłem dużo rzeczy w obronie, bo w Zagłębiu rzadziej byliśmy przy piłce. Zdecydowanie więcej musiałem bronić, co pozwoliło mi zebrać doświadczenie. A o ataku również nie zapomniałem, bo na koniec sezonu miałem chyba siedem albo osiem asyst.
Sezon temu grałeś w 1. lidze, teraz grasz w ekstraklasie. Jaka jest największą różnica, którą czuć od razu po przejściu do ligi wyżej?
Na pewno różnica w jakości poszczególnych piłkarzy i zespołów. Dużo wyższa jest też intensywność meczu. Na myśl mi jeszcze przychodzi to, jak zespoły są zorganizowane. W ekstraklasie zespoły są o wiele bardziej poukładane niż niektóre drużyny w 1. lidze.
Jest w związku z Tobą pewna dziwna sytuacja. Ty jesteś do Warty wypożyczony do końca sezonu, tak?
Tak.
A strona Lecha Poznań informuje, że kontrakt masz do końca tego roku. Jak to jest możliwe? Musiał się wkraść jakiś błąd.
Tak, z Lechem mam kontrakt do 2025 roku bodajże.
Wiesz, jaki plan mają na Ciebie w Lechu po powrocie?
To głównie zależy ode mnie, jak ja się tu zaprezentuję. Jeśli dobrze będę wyglądał, to plan jest taki, żeby wrócić do Lecha i walczyć o pierwszy skład.
Czyli jest też opcja, że jeśli to wypożyczenie nie pójdzie do końca po Twojej myśli, to udałbyś się na kolejne?
Tego nie mogę powiedzieć, bo nie wiem, jak będzie wyglądał ten sezon, ale zobaczymy.
Często konsultujesz się ze sztabem Lecha?
Tak, jeśli tylko gram w meczu, to co tydzień dzwoni do mnie trener analityk – Hubert Wędzonka. Przeprowadzam analizę, rozmawiamy, co dobrze u mnie wygląda, a co można poprawić.
A masz jakiś kontakt bezpośrednio z Johnem van den Bromem?
Rozmawiałem z nim przed meczem z Wartą Poznań. Co jakiś czas też przychodzę na mecze przy Bułgarskiej i rozmawiam z trenerem.
Czyli chciałbyś sobie w tym sezonie wypracować taki status, żeby móc w najbliższym sezonie grać w Lechu?
Tak, oczywiście. Robię wszystko, żeby wrócić do Lecha gotowy, a nie jako zawodnik, który jeszcze potrzebuje ogrania, tylko wrócić i realnie rywalizować o pierwszy skład.