Na kontynencie południowo - amerykańskim tylko dwie drużyny w ostatnim stuleciu nie spadły z światowego piedestału. Tymi drużynami są Brazylia i Argentyna. Do tej właśnie dwójki, co 10-20 lat próbują dołączyć inne reprezentacje. W latach 90 furorę robiła Kolumbia. Teraz swoje pięć minut ma Paragwaj.
Niemoc latynosów
Jeszcze przed sukcesami Canarinhos i Albicelestes swoją erę miała reprezentacja Urugwaju. Urusi zdominowali piłkarski świat na początku lat 20. Ich potęga w tych czasach była niepodważalna. Charrúas nie dość, że pierwsi w historii zorganizowali mundial, to jeszcze ich drużyna pierwsza sięgnęła po złoto (wcześniej zdobyli dwa złote medale na olimpiadach). Pięknym akcentem Urugwaj zakończył pasmo sukcesów, zdobywając zaraz po wojnie mistrzostwo świata ogrywając gospodarza turnieju – Brazylię. Ten wyczyn zakończył piękną erę urugwajskiego futbolu. Urusi spadli twardo na ziemię i już nigdy nie zagrozili pozycji Brazylii i Argentyny. Przebłyski w latach 50, 60 i 70 miały drużyny Kolumbii, Chile (3 miejsce na mundialu w 1962) i Peru. Na początku lat 90 wspomniana reprezentacja Kolumbii wydała wspaniałe pokolenie piłkarzy, rokujących wielkie nadzieje na przyszłość. Drugie co do ilości mieszkańców państwo zaczęło pokazywać swój potencjał. Po fantastycznych wynikach na mundialu we Włoszech i w eliminacjach do Mistrzostw Świata 94 roku (W 1993 r. wygrana m.in. z Argentyną 5:0) Kolumbia jechała na mundial do USA jako super mocarstwo. Wszyscy nawet Pele twierdzili, że Los Cafeteros są faworytami tegoż mundialu. Rzeczywistość okazała się jednak okrutna i Kolumbia nie wyszła nawet z fazy grupowej. Na kolejnym mundialu we Francji Kolumbijczycy tylko powtórzyli swój wyczyn z poprzedniego czempionatu.
Szczęście w…
Właśnie na tym samym mundialu we Francji narodziła się trzecia siła w południowoamerykańskim futbolu – Paragwaj. Dowodzona przez charyzmatycznego bramkarza, a zarazem kapitana – Jose Luisa Chilaverta, drużyna trafiła do tzw. „grupy śmierci”. Skazywani na porażkę Guarani w pierwszym meczu, dzięki wspaniałej taktyce zremisowali z czwartą drużyną ostatniego mundialu – Bułgarią (w tym meczu Chilavert minimalnie chybił z rzutu wolnego). Taki sam wynik osiągnęli z faworytem grupy Hiszpanią. W ostatnim meczu fazy grupowej Paragwaj pokazał cały swój potencjał pokonując mistrza olimpijskiego z Atlanty – reprezentację Nigerii (3:1). Kolumbia awansowała wraz z Nigerią do 1/8 finału, zostawiając w pokonanym polu faworyzowane drużyny z Europy. W drugiej rundzie Paragwajczycy trafili na gospodarza turnieju – Francję. Mecz w regulaminowym czasie gry zakończył się wynikiem 0:0. W dogrywce francuski obrońca Laurent Blanc, pokonał Chilaverta zapewniając gospodarzom udział w ćwierćfinale. Kilkanaście dni później Francja zdobyła Puchar Świata, ogrywając w finale Brazylię aż 3:0!
… nieszczęściu
Na kolejny mundial Guarani awansowali beż żadnych problemów (przez większość kolejek byli wiceliderem, później odpuścili i ostatecznie awansowali bezpośrednio z czwartego miejsca). Wejście do finałów MŚ zmącił fakt, że w meczu z Brazylią ikona paragwajskiej piłki – Chilavert opluł obrońcę rywali – Roberto Carlosa (ponoć Brazylijczyk obraził jego ojczyznę). Za ten wybryk kapitan Paragwaju, został zdyskwalifikowany na dwa mecze mundialu. Szybko wybaczono mu ten postępek i pozwolono jechać na MŚ w Korei i Japonii. Guarani podobnie jak we Francji, po raz kolejny trafili na Hiszpanię i na ironię znowu mieli się spotkać z dwiema drużynami z Europy, i z jedną z Afryki. Tylko tym razem Paragwajczycy nie weszli do „grupy śmierci”, a do „grupy marzeń” (z wspomnianą Hiszpanią, RPA i Słowenią). Latynosi w bardzo złym stylu rozpoczęli zmagania w fazie grupowej. Remis 2:2 z Afrykanami i dotkliwa porażka z drużyną z półwyspu Iberyjskiego (3:1), plasowała Paragwaj na trzecim miejscu w tabeli, tylko debiutant – Słowenia była niżej. Zwrot ku lepszemu miał miejsce z pojawieniem się w bramce Chilaverta na ostatni mecz grupowy z drużyną Srecko Kataneca. Guarani po dobrej grze wygrali z europejskim średniakiem i awansowali do 1/8 finału (dzięki lepszej różnicy bramek). W drugiej rundzie Paragwajczycy tak samo jak we Francji trafili na bardzo wymagającego rywala – rozpędzoną drużynę Niemiec. Trenowana przez Cesare Maldiniego drużyna z Ameryki Łacińskiej stawiała opór do 90 minuty meczu, wtedy to gola na wagę awansu strzelił Olivier Neuville. Paragwajczycy ze spuszczonymi głowami wrócili do domu.
Bez PitBulla…
Przed kolejnymi eliminacjami do mundialu w Niemczech, wybitne pokolenie paragwajskiego futbolu powoli schodziło z piłkarskiej sceny. Bez – Celso Ayali, Estanislao Struway’a, Miguela Angela Beniteza i przede wszystkim Jose Luisa Chilaverta – Guarani nie należeli to faworytów turnieju kwalifikacyjnego. Nowy trener Urugwajczyk Anibal Ruiz (doprowadził młodych Paragwajczyków do srebra olimpijskiego w Atenach), wbrew oczekiwaniom z „świeżej i nieświeżej mąki zrobił chleb” tzn. dzięki odpowiedniej selekcji wprowadził nowych, zdolnych graczy (m.in. Barreto, Montiel, Dos Santos, Valdez), a dokooptował do nich doświadczonych (Santa Cruz, Cuevas, Gavilan, Villar, Toledo, Paredes) i weteranów takich jak: nowy kapitan Gamarra, najlepszy strzelec w historii Paragwaju – Cardozo, czy playmaker – Acuna. Paragwajczycy na koniec eliminacji przeżyli kolejne deja vu, zajmując na koniec czwarte miejsce gwarantujące trzeci z rzędu start w finałach MŚ (plasując się przez większość kolejek na pozycji wicelidera). Przeciwnikami Guarani w grupie B byli wymagający Anglicy, nieobliczalni Szwedzi i karaibska niespodzianka – Trynidad i Tobago. Już w pierwszym meczu waleczni Paragwajczycy spotkali się z dumnymi Lwami Albionu. Piłkarze Ruiza już na początku dali się zaskoczyć (po rzucie wolnym Davida Beckhama piłkę niefortunnie trącił kapitan Gamarra – pokonując Justo Villara), bo już w 3 minucie wyspiarze objęli prowadzenie. Jak się potem okazało bramka ta zadecydowała o zwycięstwie Anglików. W drugim meczu Paragwaj również zaprezentował się z dobrej strony. Uprzykrzał życie Skandynawom, aż do 90 minuty meczu, tracąc gola w końcówce meczu. W ostatnim meczu niemający już szans awansu Latynosi, dość pewnie pokonali dobrze spisujący się Trynidad i Tobago 2-0. Guarani już wcześniej skazywani na klęskę w mundialu (m.in. przez… Chilaverta), wrócili do kraju w niesławie, a Anibal Ruiz został zwolniony w trybie natychmiastowym.
Przeszłość i przyszłość
W obecnych eliminacjach do Mistrzostw Świata w RPA to nie Brazylia, ani Argentyna liderują w dziesięciozespołowej grupie, a właśnie Paragwaj. Reprezentacja tego kraju po czterech kolejkach kwalifikacji, nie doznała jeszcze porażki. Jeden z najbardziej skorumpowanych krajów świata, niemający dostępu do morza, oraz nieposiadający znaczących sukcesów sportowych wyrósł na piłkarską trzecią siłę w Ameryce Łacińskiej. Największym jak dotąd sukcesem piłki paragwajskiej, jest srebrny medal olimpijski. W meczu finałowym młodzi Paragwajczycy ulegli Argentynie 0:1. Jest to pierwszy i jedyny do tej pory medal sportowców z Paragwaju. Znaczącym wynikiem jest także sam awans do mundialu. Guarani mieli zaszczyt już siedmiokrotnie uczestniczyć w tej największej imprezie piłkarskiej. Paragwaj to także dwukrotny zwycięzca turnieju Copa America (triumfowali w 1953 i 1979), czyli odpowiednika Mistrzostw Europy. Polska reprezentacja nie wspomina zbyt miło jedynego jak dotąd meczu z ekipą z Ameryki Południowej. 8 lutego 1998 roku w Asuncion – Polacy – polegli z Guarani aż 4:0! W spotkaniu tym zagrał Jose Luis Chilavert – legenda paragwajskiego futbolu. Bramkarz strzelający gole, uznawany przez wielu za najlepszego bramkarza lat 90.
Jak długo Paragwajczycy będą piąć się w górę piłkarskiej hierarchii? Czy podzielą los Kolumbii, Chile i Urugwaju? Czy awansują na kolejny mundial? Jeśli tak, to czy poprawią swoje rezultaty i notowania? Tego nie wie nikt, jak nieodgadniona i nieprzewidywalna jest południowoamerykańska piłka…