FC Porto wyrwało pierwsze miejsce w grupie B


Popularne „Smoki” rzutem na taśmę zdołały wygrać grupę, wyprzedzając rewelacyjne Club Brugge

1 listopada 2022 FC Porto wyrwało pierwsze miejsce w grupie B
Diogo Costa Foto Ivan Del Val/Global Imagens/SIPA USA/PressFocus

Dwie porażki na starcie tej edycji Ligi Mistrzów nie złamały FC Porto. Drużyna Sergia Conceicao podniosła się w świetnym stylu i wygrała pozostałe cztery spotkania. To dało awans, a do tego pierwsze miejsce w grupie. Seria zwycięstw była nie tylko zasługą poprawy gry ofensywnej, ale także fenomenalnej formy bramkarza Diogo Costy. Równocześnie 23-latek zapisał się w historii Ligi Mistrzów, nie dając się pokonać z jedenastu metrów.


Udostępnij na Udostępnij na


Strasznie chimeryczny jest w tym sezonie zespół FC Porto. Idealnie obrazuje to ich sytuacja w lidze portugalskiej, w której notują dosyć niemrawy początek. Zaledwie siedem zwycięstw w jedenastu kolejkach powoduje, że rozpędzona i bardzo chwalona Benfica odjechała im już na osiem punktów. Dołożyć do tego należy porażkę 0:1 w meczu bezpośrednim, rozegranym na Estadio do Dragao.

Jeszcze niedawno istniało duże prawdopodobieństwo, że również w rozgrywkach Ligi Mistrzów przygoda Porto nie potrwa zbyt długo. Przegrane pierwsze dwa mecze, odpowiednio 1:2 z Atletico i 0:4 z Club Brugge, sprawiły, że nie można było sobie już pozwolić na kolejne straty punktowe. Kluczem jednak okazał się dwumecz z Bayerem Leverkusen. Gra „Smoków” znacznie się poprawiła, czego rezultatem był komplet punktów. To pozwoliło nie tylko na złapanie oddechu, ale również przywróciło szanse na wyjście z grupy.

Dla FC Porto wszystko ułożyło się świetnie w piątej kolejce fazy grupowej. Pełna motywacja po porażce w klasyku z Benfiką pozwoliła zrewanżować się Club Brugge. Tym razem to ekipa z Portugalii wygrała na wyjeździe 4:0 i to w bardzo ładnym stylu. Tego wieczoru kluczowe dla ich dalszego losu sceny działy się w Madrycie. Atletico po dramatycznej końcówce zaledwie zremisowało 2:2 z Bayerem i to na kolejkę przed końcem zapewniło Porto wyjście z grupy. W ostatnim meczu przyszedł jeszcze czas na to, by zrewanżować się właśnie Hiszpanom, co także się podopiecznym Sergia Conceicao udało. Kolejny bardzo dobry mecz, wygrana 2:1 i przy remisie Club Brugge z Bayerem trochę niespodziewanie zapewnienie sobie pierwszego miejsca w grupie.

Zamurowana bramka

Sześć bramek straconych w pierwszych dwóch meczach i na tym praktycznie koniec. Poza golem samobójczym w końcówce spotkania z Atletico FC Porto w pozostałych trzech spotkaniach z rzędu nie straciło bramki. To jednak nie tylko dzięki bardzo dobrej grze defensywnej. Tam pewne niedociągnięcia się zdarzały. Kluczem w tym wszystkim okazał się bramkarz Diogo Costa.

Ostatnio 23-letni wychowanek klubu wskoczył na bardzo wysoki poziom i wręcz zachwycał swoimi świetnymi interwencjami. Costa był w tak wybornej formie, że nie dało się go pokonać nawet z jedenastu metrów. Reprezentant Portugalii obronił trzy rzuty karne z rzędu – dwa w spotkaniach z Bayerem Leverkusen i jeden w starciu z Club Brugge. Tym zachwycił wszystkich i mocno zwrócił na siebie uwagę.

Trzeba zaznaczyć, że w istocie były to cztery obronione rzuty karne. W meczu z Club Brugge arbiter musiał ponownie wskazać na jedenasty metr, gdy jeden z zawodników Porto zbyt szybko wbiegł w pole karne. Pierwsza obroniona „jedenastka” w tej edycji Ligi Mistrzów została zapisana po strzale Patricka Schika. Co ciekawe, czeskiego napastnika Diogo Costa dziesięć dni wcześniej zatrzymał w takiej samej sytuacji w meczu Portugalia – Czechy w Lidze Narodów.

Trudno przypomnieć sobie aż taką serię obronionych rzutów karnych przez bramkarzy. Wiemy jednak, że Lidze Mistrzów takie coś jeszcze nigdy się nie zdarzyło. Diogo Costa, wybrany piłkarzem miesiąca października w FC Porto, stał się pierwszym golkiperem, który obronił trzy jedenastki w jednej edycji.

Świetny egzekutor

Poza świetnymi występami Dioga Costy do dobrych wyników dużą cegiełkę dołożyła formacja ofensywna. Odpowiednia taktyka i wycofanie na prawą obronę nominalnego skrzydłowego Pepe Aquino pozwala na większą różnorodność w drugiej linii. Liderem tam jest bezsprzecznie ekspresyjny Otavio, operujący zarówno na prawym skrzydle, jak i momentami w środku pola. Warto jednak skupić się na linii ataku, gdzie FC Porto ma prawdziwy skarb w postaci Mehdiego Taremiego. Irańczyk słynie nie tylko ze strzelanych bramek, ale także z tego, że potrafi dosyć sporo asystować i… umiejętnie wywalczać rzuty karne.

Taremi rozgrywa swój najlepszy sezon w Lidze Mistrzów – fazę grupową zakończył z dorobkiem pięciu bramek. To na ten moment plasuje go na trzecim miejscu w klasyfikacji strzelców, tuż za mającym siedem trafień Mohamedem Salahem i sześć Kylianem Mbappe. Irańczyk swój cały dorobek strzelecki wyśrubował w ostatnich trzech meczach.

Przypadku w tym nie ma żadnego. Mehdi Taremi, odkąd przybył do FC Porto, cały czas staje się coraz lepszym piłkarzem. Jego wkład w grę ofensywną jest olbrzymi i trudno sobie na ten moment wyobrazić drużynę bez niego. W tej kwestii kibice mogą być jednak spokojni, bo z 30-latkiem trwają rozmowy na temat przedłużenia kontraktu do 2026 roku.

Wspomnianą wyżej uniwersalność Taremiego idealnie obrazują statystyki z portugalskiej ligi z całego 2022 roku (źródło: Squawka):
– najwięcej strzelonych goli (22)
– najwięcej asyst (11)

I jako ciekawy dodatek:
– najwięcej wykreowanych sytuacji bramkowych (13)

Śmiało można nazywać Irańczyka napastnikiem kompletnym. Pozyskanie go ponad dwa lata temu za nieco ponad 4 miliony euro z Rio Ave było znakomitym dealem.

Co mogą osiągnąć?

Trudno spodziewać się, że FC Porto będzie w stanie dojść daleko w Lidze Mistrzów. Zważając na sam styl gry, z portugalskich drużyn lepszą prasę ma Benfica, co też nie może dziwić. Wywalczenie pierwszego miejsca w grupie daje jednak pewien handicap. Jest możliwość wylosowania drużyny, z którą „Smoki” będą mogły sobie poradzić w 1/8 finału. Być może zatem Sergio Conceicao ponownie będzie w stanie doprowadzić swój zespół minimum do 1/4 finału Ligi Mistrzów. Do tej pory udało mu się to dwukrotnie.

Pierwszy taki przypadek miał miejsce w sezonie 2018/2019, gdy Porto najpierw wyeliminowało AS Roma, a następnie poległo z Liverpoolem. Drugi w sezonie 2020/2021, gdy po fenomenalnym dwumeczu udało się wyeliminować Juventus, by potem mimo ambitnej walki do końca uznać wyższość Chelsea. Wszystko zatem będzie zależne od losowania par 1/8 finału – wtedy zacznie się kalkulowanie albo liczenie na sprawienie przez FC Porto miłej niespodzianki.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze