FC Köln i HSV na kursie powrotnym do Bundesligi


Czy ktoś zatrzyma utytułowane kluby w drodze po awans?

8 kwietnia 2019 FC Köln i HSV na kursie powrotnym do Bundesligi
Panoramio.com

Druga Bundesliga to rozgrywki, które cieszą się u naszych zachodnich sąsiadów ogromną popularnością. W europejskim rankingu drugoligowców tylko angielska Championship może pochwalić się podobnymi statystykami oglądalności na stadionach, a poziom sportowy ligi również nie należy do najsłabszych. Wiele klubów w Niemczech samą możliwość rywalizacji na tym szczeblu rozgrywek traktuje jako duży sukces. Jednak w tym sezonie są co najmniej dwie drużyny, które mają zupełnie inne zdanie na ten temat i dla których gra w 2. Bundeslidze, delikatnie mówiąc, nie jest szczytem marzeń. Mowa oczywiście o spadkowiczach z poprzedniej kampanii Bundesligi – 1. FC Köln i Hamburger SV.


Udostępnij na Udostępnij na

Drużyny z Kolonii i Hamburga to niewątpliwie dwie największe firmy rywalizujące w tym sezonie w rozgrywkach 2. Bundesligi. Świadczy o tym co najmniej kilka czynników zarówno historycznych, organizacyjnych, jak i sportowych. Trzy tytuły mistrza Niemiec po stronie Kolonii (w tym dwa w erze Bundesligi), sześć po stronie Hamburga (trzy w Bundeslidze), ponad 50-tysięczne stadiony zapełniane na każdym meczu prawie w 100%, kadry pierwszych zespołów warte trzy- lub czterokrotnie więcej od pozostałych ekip rywalizujących w lidze.

Mało? Rekordowe 55 sezonów Hamburga spędzonych w najwyższej klasie rozgrywkowej i 47 takich kampanii po stronie FC Koeln. Klub z północy Niemiec aż do tego sezonu pozostawał jedyną drużyną Bundesligi, która grała w niej od momentu jej powstania w 1963 roku, nigdy nie spadając. Te fakty sprawiają, że głównymi faworytami do szybkiego powrotnego awansu mogły być tylko te dwie ekipy. I  do tej pory wszystko wskazuje na to, że tak się właśnie stanie…  Jednak czy na pewno?

Wszystko zgodnie z planem

Spoglądając na tabelę, wydaje się, że wspomniane zespoły są na dobrej drodze do ponownego zawitania w niemieckiej elicie. W szczególnie komfortowej sytuacji znajduje się ekipa popularnych „Kozłów”, która spogląda na resztę stawki z fotela lidera. Dziewięciopunktowa przewaga nad miejscem barażowym plus zaległy mecz z broniącym się przed spadkiem Duisburgiem dają Kolonii względny spokój i bufor bezpieczeństwa. Zawodnicy i sztab FC Köln wiedzą jednak, że sezon należy dograć do końca, zachowując maksymalną koncentrację i mobilizację. Potwierdzają to słowa obrońcy Rafaela Czichosa w wywiadzie dla „Kickera”: – Jeśli nie zdobędziemy już więcej punktów, to siedmiopunktowa przewaga nic nam nie da.

Na siedem kolejek do końca nieco gorzej wygląda sytuacja wicelidera z Volksparkstadion. W ich przypadku trudno na tę chwilę mówić o spokoju i pewnym miejscu dającym bezpośredni awans. Z drugiej strony przewaga trzech punktów nad trzecim w tabeli Unionem Berlin i jeden mecz rozegrany mniej powodują, że podopieczni trenera Hannesa Wolfa mają wszystko w swoich rękach i przy dobrze rozegranej końcówce zakończą sezon z awansem. Oczywiście podobnie jak w Kolonii, tak i w Hamburgu zdają sobie sprawę z powagi sytuacji na finiszu sezonu. Brak awansu zostałby przyjęty jak katastrofa, dlatego dyrektor sportowy Ralf Becker przed spotkaniem z Magdeburgiem mobilizuje piłkarzy: – Chcemy sprawić, żeby chłopcy zdali sobie sprawę, że mamy w drużynie dużą jakość, ale nie powinniśmy wywierać na nas zbyt dużej presji. Musimy po prostu przejść przez to razem.

Efektowna Kolonia, efektywny Hamburg

Styl gry lidera i wicelidera tabeli na przestrzeni trwającego sezonu wygląda zgoła odmiennie. Najlepiej widać to na przykładzie bilansu bramkowego obu drużyn. Ekipa z RheinEnergieStadion to zdecydowanie najefektowniejszy i najbardziej bramkostrzelny zespół 2. Bundesligi. Najlepszy bilans w lidze, aż 70 goli strzelonych przy 31 straconych, robi wrażenie. Szczególnie ofensywa drużyny Markusa Anfanga sieje popłoch wśród kolejnych rywali. Wystarczy spojrzeć na kilka ostatnich wyników „Koziołków”, zaczynając od ostatnich zwycięstw z plasującymi się w czołówce Heidenheim i Kilonią. Szczególnie 4:0 z drużyną Holstein świadczy o ich bardzo dużej mocy na finiszu sezonu. Potwierdza to także wcześniejszy mecz z Arminią Bielefeld wygrany w stosunku 5:1. Jednak to nie wszystko, na co stać piłkarzy FC Köln. Na wcześniejszym etapie sezonu potrafili zaaplikować rywalom z Drezna aż osiem goli, tracąc tylko jedną bramkę.

Bardzo dobra dyspozycja ekipy z Kolonii to przede wszystkim zasługa bardzo skutecznych napastników. Prym wiedzie tu Simon Terodde, autor 27 trafień w tym sezonie, który jest pewny korony króla strzelców 2. Bundesligi. Bardzo dobre statystki notuje również drugi ze snajperów FC Köln – Kolumbijczyk Jhon Cordoba. Z 13 bramkami na koncie także plasuje się w czołówce klasyfikacji strzelców. Kolejnym kluczowym graczem jest Dominick Drexler. Młody Niemiec do ośmiu goli dorzucił aż dziesięć asyst. Podopieczni trenera Anfanga swoją komfortową pozycję zawdzięczają szczególnie dobrej postawie na właśnie trwającym etapie sezonu. Ostatnie pięć spotkań to komplet 15 zdobytych punktów, podczas gdy główni rywale w walce o awans owe punkty gubili.

Dotyczy to również, a może przede wszystkim ekipy z Hamburga, która ostatnio w lidze gra w kratkę. Świetne mecze, takie jak pewna wygrana w derbach z St. Pauli, przeplata ze słabymi występami. Przykładem takich spotkań mogą być porażki z Darmstadt czy Regensburgiem. HSV w przeciwieństwie do FC Köln nie jest drużyną, która regularnie ogrywa rywali różnicą kilku bramek. Podopieczni trenera Wolfa bardzo często kończą pojedynki, wygrywając jednym golem. Są więc do bólu efektywni, czym przypominają obecnego lidera naszej ekstraklasy, Lechię Gdańsk. Z 15 zwycięstw odniesionych przez graczy z Hamburga aż 11 to wygrane minimalną różnicą. Dla porównania drużyna z Kolonii ma na koncie tylko trzy takie triumfy.

Być może na rywalizację w lidze wpływa również fakt, że HSV wciąż liczy się w walce o Puchar Niemiec. Piłkarze z północy Niemiec pokonali w niedawnym spotkaniu ćwierćfinałowym DFB-Pokal swojego ligowego rywala z Paderborn. Dzięki temu okazja na zdobycie tego bardzo prestiżowego trofeum cały czas istnieje, jednak trzeba przyznać, że przy pozostałych półfinalistach w postaci Bayernu, Lipska i Werderu drużyna z Hamburga nie ma na to dużych szans.

Grupa pościgowa ślimaków

Za plecami dwójki liderów cały czas trwa walka o jak najlepszą lokatę dającą co najmniej miejsce barażowe i dwumecz z szesnastym zespołem Bundesligi. W obecnej chwili na najniższym stopniu podium plasuje się drużyna Unionu Berlin. Zespół Rafała Gikiewicza to najpoważniejszy rywal Hamburga w walce o bezpośredni awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Patrząc jednak na tempo pościgu graczy ze stolicy Niemiec, można mieć poważne wątpliwości, czy uda im się osiągnąć cokolwiek więcej niż trzecie miejsce.

Drużyna Unionu nie wykorzystuje ostatnich potknięć HSV. Co ciekawe, bilans obu zespołów w ostatnich pięciu spotkaniach jest identyczny – dwa zwycięstwa, dwie porażki i jeden remis. Jednym z kluczowych zawodników ekipy ze wschodniego Berlina jest wspomniany Rafał Gikiewicz. Polak w tym sezonie aż 12 razy zachował czyste konto, co czyni go najlepszym bramkarzem ligi wspólnie z golkiperem… Hamburga, Julianem Pollersbeckiem.

Poza Unionem szanse na walkę o premiowane awansem miejsce ma jeszcze teoretycznie kilka zespołów. Jednak w praktyce będzie im o to bardzo trudno. Ekipy Paderborn, Holstein Kiel, St. Pauli, a nawet Heidenheim nie mogą być co prawda z góry skazywane na porażkę, ale włączenie się do walki o bezpośredni awans kosztem HSV może się okazać niemożliwe. Tym bardziej że podopieczni trenera Wolfa mają do rozegrania jeden mecz więcej od wymionionych drużyn. Plusem może być niełatwy terminarz piłkarzy z portowego miasta. Przed nimi spotkania z liderem, trzecim Unionem oraz czwartym Paderbornem.

Niestety forma wszystkich drużyn z grupy pościgowej nie zachwyca. Fatalnie spisuje się szczególnie druga ekipa z Hamburga – St. Pauli. W ostatnich spotkaniach podopieczni Markusa Kauczinskiego praktycznie nie zdobywają punktów. W dodatku zanotowane porażki zdarzyły się w starciach z bezpośrednimi rywalami do awansu – Kilonią i HSV. Ekipa z Kilonii nie jest jednak dużo lepsza od swoich rywali, gdyż w ostatnich pięciu spotkaniach przegrała trzykrotnie. Jedyną drużyną, której forma rośnie, wydaje się Paderborn. Zespół z Nadrenii-Północnej Westfalii zdołał awansować na czwartą lokatę, dzięki czemu od miejsca barażowego dzielą go tylko trzy punkty. Kluczowy okazał się zwycięski mecz z Unionem, który pozwolił drużynie Paderborn realnie włączyć się do walki na finiszu sezonu.

Do końca rozgrywek 2. Bundesligi pozostało sześć kolejek. Dwójka liderów z Kolonii i Hamburga ma jednak do rozegrania aż siedem spotkań. To i wszystkie inne znaki na niebie i ziemi podpowiadają, że każde inne zakończenie niż ich bezpośredni awans do Bundesligi będzie chyba dla wszystkich kibiców dużą niespodzianką.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze