W meczu grupy C FC Basel ograł 2:1 debiutanta w Lidze Mistrzów z Rumunii – Otelul Galati. Losy meczu rozstrzygnęły się w ostatnich dziesięciu minutach, a obie drużyny kończyły mecz w dziesiątkę.
W pierwszym kwadransie na boisku w Bazylei działo się niewiele. Spotkanie początkowo toczyło się w dość powolnym tempie. Obie drużyny oddały kilka strzałów, lecz były albo one zbyt słabe, albo niecelne.
Z każdą minutą FC Basel czuł się pewniej w swoich poczynaniach, spokojnie rozgrywając piłkę na połowie rywala. Szwajcarzy grali jednak zbyt wolno, zbyt przewidywalnie dla defensywy Galati, bo o klarowne sytuacje w pierwszej połowie było bardzo ciężko.
W ekipie szwajcarskiej„różnicę robi świetny snajper – Alexander Frei, który dał o sobie znać w 28. minucie. Po błędzie obrony gości, którzy nieporadnie próbowali wybić piłkę, znalazł się on z futbolówką na 35. metrze. Uderzył ładnie, lecz ze strzałem poradził sobie Grahovac.
Obraz gry nie uległ zmianie – Bazylea dalej sprawiała lepsze wrażenie, ale golkiper gości miał raczej mało pracy. Został jednak zmuszony do kapitulacji w 39. minucie. Świetną akcję na skrzydle przeprowadził Streller, dośrodkował w pole karne, a tam głową piłkę do siatki skierował Fabian Frei.
Początek drugiej połowy niewiele różnił się od pierwszej. Zawodnicy z Bazylei starali się atakiem pozycyjnym przedostać pod bramkę, ale grające ostro Galati nie pozwalało im na rozwiniecie skrzydeł.
Na stadionie St. Jakob-Park w 58. minucie wszyscy przeżyli prawdziwą konsternacje. Galati nie zagroziło bowiem do tego momentu poważnie bramce Sommera, a pierwsza okazja przyniosła mu od razu bramkę. Defensorzy Bazylei po rzucie z autu tak wybili piłkę, że trafiła ona na nogę Antala. Ten uderzył z woleja, ze strzałem nie poradził sobie Sommer, któremu futbolówka wyleciała z rąk. Dopadł do niej Pena i wyrównał na 1:1.
Trochę to trwało, zanim miejscowi otrząsnęli się po stracie gola. Mogli wyjść na prowadzenie ponownie w 68. minucie. Dośrodkował Streller, piłkę głową strącił jeden z zawodników, w taki sposób, że Alexander Frei znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale ostatecznie nie sięgnął piłki.
Bazylea wróciła do gry z pierwszej połowy – grała akcje skrzydłami, ale dośrodkowania bocznym pomocnikom nie wychodziły, bo były zbyt słabe i radzili sobie z nimi rumuńscy stoperzy.
Na osiem minut przed końcem Salageanu sfaulował Strellera, za co obejrzał czerwoną kartkę. Na domiar złego dla Otelul, uczynił to w polu karnym. Do „jedenastki” podszedł Aleksander Frei, spokojnie strzelił, wyprowadzając tym samym gospodarzy na prowadzenie.
Nadzieje Otelul na wywiezienie ze Szwajcarii choćby punktu odżyły w 87. minucie. Wówczas drugą żółtą kartkę obejrzał zawodnik Bazylei – Benjamin Huggel. Rumuni nie stworzyli jednak żadnej sytuacji pod bramką Sommera, a mieli na to trochę czasu, gdyż arbiter doliczył aż cztery minuty.
Starcie piłkarzy Bazylei z Galati zakończyło się zasłużonym zwycięstwem tych pierwszych. Nie pokazali oni może zbyt pięknej, ofensywnej gry, ale stwarzali dużo lepsze wrażenie od Otelul. Debiutanci w Lidze Mistrzów mieli na St. Jakob-Park swoje pięć minut, lecz na więcej dzisiaj stać ich nie było.