Kolejna odsłona derbów Barcelony za nami, a górą tym razem okazała się Barcelona, która pokonała na Camp Nou swego lokalnego rywala 4:1. Biorąc pod uwagę, że mecz rozgrywany był w ramach Copa del Rey, śmiało można stwierdzić, że katalońscy kibice mogą być zadowoleni z wywalczonej zaliczki, choć ta mogła być bardziej okazała.
Początek spotkania w wykonaniu obu drużyn nie był tak intensywny, jak kilka dni temu, ale zdecydowanie pierwsza część meczu mogła się podobać. Espanyol – choć trochę inaczej grający niż w starciu ligowym – starał się uprzykrzać życie zespołowi Luisa Enrique, ale już nie z tak dużą agresją, jak miało to miejsce na Cornella-El Prat, choć równie często. „Barca” na tyle spokojnie wchodziła w to spotkanie, że beztroskie zachowanie Daniego Alvesa na połowie rywala pozwoliło drużynie Constantina Galki przeprowadzić zabójczy kontratak, który z asystą na swoim koncie zakończył Marco Asensio, a Marc-Andre ter Stegena pokonał Felipe Caicedo.
Ekwadorczyk długo sprawiał problemy defensorom „Blaugrany”, wykorzystując swoje imponujące warunki fizyczne. Nie obyło się również od kontrowersji w jego przypadku, bowiem dwukrotnie groźnie atakował rywali. Po jednym z fauli na Jordim Albie zasłużył na żółtą kartkę nawet za sam zamiar, a co dopiero za kontakt z rywalem, ale arbiter zdecydował się kontynuować grę.
Tuż po tym, jak goście objęli prowadzenie, „Duma Katalonii” mogła doprowadzić do wyrównania, ale dogodną sytuację po koronkowej akcji zmarnował Leo Messi. Barcelona kontynuowała ataki i zaledwie cztery minuty po objęciu prowadzenia przez Espanyol wyrównała, a ważną rolę w tej akcji odegrał Andres Iniesta, wypuszczając w uliczkę Messiego, który bez problemu pokonał Pau Lopeza.
W dalszej części pierwszej połowy Espanyol kilkakrotnie odgryzał się dominującej ekipie gospodarzy, ale nie potrafił poważnie zagrozić bramce strzeżonej przez niemieckiego golkipera. Barcelona przeważała, ale miała problemy z kontaktową grą rywali, którzy pressing stosowali w środku pola, wysoko ustawiając linię obronną. Z każdą minutą „Barca” zdawała się rozpędzać, aż w końcu przyszła 44. minuta, w której efektownym, choć szczęśliwym rajdem popisał się Neymar. Brazylijczyk wywalczył rzut wolny, który na piękną bramkę zamienił Messi.
Po zmianie stron Barcelona szybko podwyższyła prowadzenie na 3:1 po akcji Iniesty i Messiego, który wrzucił piłkę w pole karne do będącego tam jeszcze po stałym fragmencie gry Gerarda Pique, a ten z najbliszej odległości pokonał bramkarza. Świetne zawody kontynuował Andres Iniesta. Przez Hiszpana przechodziła niemal każda groźna akcja Katalończyków, o czym świadczy asysta przy pierwszej bramce i udział przy trzecim golu. Środkowy pomocnik rządził i dzielił w środku pola, dyktując tempo.
Wraz z boiskową dominacją Barcelony rosła frustracja Espanyolu objawiająca się w faulach, co zaostrzało relacje pomiędzy zawodnikami obu drużyn. Swoje dorzucał sędzia, który w porównaniu z pierwszą połową gwizdał błahe przewinienia. Mecz zaczął aż kipieć od emocji, do czego mocno przyczyniał się golkiper gości, z którym w całym spotkaniu w kłótnie i przepychanki wdawał się trzykrotnie Luis Suarez oraz Arda Turan, a nawet Messi, któremu Pau Lopez nadepnął na nogę.
https://pbs.twimg.com/media/CYEI6FwWwAERhoB.jpg
W efekcie zaostrzonej gry Espanyolu drugą żółtą kartkę po bezmyślnym faulu na Jordim Albie obejrzał Hernan Perez. Nerwowa atmosfera nadal się utrzymywała, czego efektem była dyskusja Pape Diopa z Luisem Suarezem, po której czerwoną kartkę obejrzał pierwszy z nich.
Barcelona grając w przewadze dwóch zawodników, długo nie potrafiła zaznaczyć swej przewagi golem, a były ku temu okazje, bo z najbliższej odległości pudłował Messi, a jeszcze przed czerwonymi kartkami dla piłkarzy Espanyolu debiutujący w barwach „Blaugrany” Arda Turan. Dopiero dwie minuty przed upływem regulaminowego czasu gry wynik spotkania ustalił Neymar.
Pojedynek z Espanyolem był wielkim wydarzeniem dla Ardy Turana i Aleixa Vidala, którzy po raz pierwszy zagrali w oficjalnym spotkaniu Barcelony. Turek wybiegł w podstawowym składzie i debiut może zaliczyć jako obiecujący. Natomiast Aleix Vidal na boisku pojawił się w 67. minucie, zmieniając Daniego Alvesa. Podsumowując, Barcelona zasłużenie pokonała rywala zza miedzy. Mecz początkowo mógł się podobać, ale z biegiem czasu stał się strasznie rwany za sprawą ciągłych fauli, w których górą byli podopieczni Constantina Galki.