FC Barcelona i Athletic Bilbao w walce o Superpuchar, czyli o co?


Katalończycy przeciwko Baskom o najbardziej subiektywne trofeum. O Superpuchar Hiszpanii

17 stycznia 2021 FC Barcelona i Athletic Bilbao w walce o Superpuchar, czyli o co?
barcablaugranes.com

"Superpuchar? Nie jest to najważniejsze trofeum, ale to wciąż trofeum". W taki sposób Ronald Koeman próbuje wyśrodkować istotę tego pucharu. Pucharu, który, jak już wiemy, podniesie drużyna, która w teorii nie powinna mieć do tego prawa. Ale gdzie by tak mogło być, jeśli nie na Półwyspie Iberyjskim? To tam drużyna z Katalonii stanie przed reprezentantami Kraju Basków, aby wygrać coś, co do nich nie należy. Circus? Być może.


Udostępnij na Udostępnij na

Niezrozumiałość Superpucharu chciałoby się już zostawić na boku, ale to jednak nieodzowna część tego tworu. O tym było wystarczająco przed tegorocznym Final Four, a i w trakcie, kiedy faworyci lekką reką mieli spotkać się w niedzielnym finale. Barcelonie ta sztuka się udała. Choć samo spotkanie sztuką nie było, tak awans piłkarze Koemana wywalczyli w serii „jedenastek”. Na boisku w Kordobie najbliżej teatralnego występu był ter Stegen. To on zapewnił „Blaugranie” awans do finału.

Dzień później tą samą drogą, choćby przez mękę, przejść mieli „Królewscy”. Lecz na niej stanęli dzielni Baskowie. Podopieczni Marcelino dwoma ciosami już w pierwszej połowie spotkania zagwarantowali sobie udział w finale miniturnieju. Choć znów los chciał, abyśmy w finale zobaczyli El Clasico, tak czeka nas powtórka Superpucharu z 2015 roku.

Ważne, nieważne. Być może jedyne

Sześć lat temu FC Barcelona oraz Athletic Bilbao zmierzyli się w finale Pucharu Króla. Katalończycy wygrali przekonująco, a w całym sezonie zgarnęli również La Liga oraz Ligę Mistrzów. Ich naturalnym rywalem w Superpucharze byli wówczas Baskowie. W tym roku wszystko odwróciło się do góry nogami. Jedynym słusznym obecnym tego przedsięwzięcia był Real Madryt. O trofeum powalczą więc ci, którzy w tym czasie powinni być myślami gdzie indziej. Ale nie są, a to dla nich istotne. Jest wielce prawdopodobne, że dla zwycięzcy dzisiejszego finału wygrany puchar okaże się tym jedynym w kampanii 2020/2021. Lepszy rydz niż nic.

To trofeum jest ważne dla wszystkich – mówi kapitan Athletic Bilbao, Iker Muniain. Nic dziwnego, jeśli podobiznę takiego umieścił na swoim ciele. Po sześciu latach skrzydłowy staje przed szansą, aby ponownie skraść to trofeum Barcelonie. Czyżby drugie trofeum miało oznaczać drugi tatuaż na drugiej łydce?

Athletic Bilbao dość dzielnie rozprawił się z „Królewskimi”. Teoretycznie poradzili sobie lepiej niż sama Barcelona w starciu z Realem Sociedad. W nogach mają 30 minut mniej. Lecz ten stan rzeczy wynagrodził Barcelonie dłuższy o 24 godziny odpoczynek. Do tego pragnienie podniesienia tego trofeum, które może być większe niż u piłkarzy „Dumy Katalonii”

– „Barca” jest blisko wygrania wielu trofeów w ciągu sezonu, a Athletic ma mniej szans. I dlatego kiedy już mamy okazję, musimy zrobić wszystko, aby ją wykorzystać. Zawodnicy dadzą z siebie wszystko – trudno nie zgodzić się ze słowami Marcelino, trenera Athletic Bilbao. Barcelona jest zawsze blisko, ale coraz częściej na tym blisko się kończy. Wciąż żyjemy słynną Barceloną, która najlepiej, żeby takimi zwycięstwami w ogóle się nie cieszyła. A to zgubne myślenie.

Rzeczywistość wygląda coraz to bardziej ludzko. Zwłaszcza w tym sezonie, tym teoretycznie przejściowym, każde zwycięstwo, każdy puchar i scalenie drużyny może okazać się na wagę złota. Nic tak nie buduje pewności siebie jak ostateczny sukces. Kiedy narodzić ma się duch drużyny jak nie w konkursie rzutów karnych?

Co wiemy po półfinałach?

Te czynniki – choć na koniec dnia mogą zrobić różnicę – głównej roli odgrywać nie powinny. Są rzeczy ważniejsze, które możemy wziąć pod uwagę, próbując określić szanse obu ekip. Na przykład ich ligowe starcie, które miało miejsce raptem 11 dni temu. W święto Trzech Króli na San Mames przyjechali podopieczni Koemana. Wygrana 3:2, majstersztyk w wykonaniu duetu Pedri – Messi. To było jedno z najlepszych spotkań Barcelony w tym sezonie.

Takim na pewno nie było to rozgrywane w środę w ramach półfinału Superpucharu. Nic dziwnego, jeśli zabrakło w nim Leo Messiego. Argentyńczyk nie wystąpił, lecz „Duma Katalonii” w bramce również posiada kosmitę. Gdyby nie ter Stegen, Barcelona finał oglądałaby przed telewizorem na wspólnej rozmowie wideo z „Królewskimi”.

Ostatni trening przed meczem finałowym kapitan FC Barcelona ukończył bez problemów. To daje nam ogromną nadzieję, że zobaczymy go w jego 30. finale i kto wie, być może 23. wygranym. Z Hiszpanii słyszymy głosy o wielkiej chęci rozegrania tego meczu przez Messiego od pierwszej minuty.

Po drugiej stronie barykady stoi Athletic Bilbao. Ekipa niedawno wzięta pod skrzydła trenera Marcelino. Niemal z miejsca widać jego rękę w grze drużyny. Ta stanie dzisiaj przed wielką okazją, aby rozdział z nowym trenerem rozpocząć od wielkiego triumfu.

Superpuchar to wciąż puchar!

Dla klubu, jakim jest Athletic Bilbao, triumf ten w żadnym wypadku nie będzie podważany. Tym bardziej jeśli się okaże, że jego zdobycie oznaczało pokonanie Realu Madryt oraz FC Barcelona. W Katalonii sprawa z natury wygląda inaczej, ale nie powinna. Bo co minęło, już nie wróci, a jak już to w innej formie. Czas zejść na ziemię i doceniać małe rzeczy. Kto wie, kiedy Barcelona wróci do swojej wielkości.

Wszyscy w Katalonii muszą zejść z oczekiwań. Te niegdyś były postawione na samym szczycie. Z niego klub spadł, więc czas dostosować się do nowych realiów. Niebezpieczne by było, gdyby w Barcelonie wciąż uważano się za giganta. Krok w tył nierzadko jest potrzebny i opłacalny. Rodzący się w bólach triumf w połączeniu z darem od losu, który zagwarantował udział w takim przedsięwzięciu. Nieoczekiwani bohaterzy, tacy jak ter Stegen czy Riqui Puig. Ten drugi strzelił tylko karnego, lecz wszystko wokół tego strzału jedynie potwierdza, czym media, klub i kibice zaczynają się zadowalać.

Dzisiejszy zwycięzca, który podniesie Superpuchar Hiszpanii, otrzyma przede wszystkim tlen na dalszą, trudną część sezonu. Zastrzyk energii i sukcesu, który napędzi drużynę do pracy. Na sukcesie zależy obu ekipom, choć ten sukces przez każdą z nich odbierany jest zupełnie inaczej. Dla Athletic Bilbao to walka na noże, dla Barcelony promyczek nadziei w walce o lepsze jutro. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Tyle tylko, że dwa fotele klubów z roku na rok coraz bardziej się do siebie przybliżają.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze