Faworyci kontra kopciuszkowie


Jesteśmy po czterech meczach 1/8 finału mistrzostw świata i jak do tej pory żaden z nich nie zawiódł oczekiwań kibiców. Niewiele wskazuje na to, aby tę passę przerwały drużyny, które będziemy podziwiać w poniedziałek. Zobaczymy przecież dwóch wielkich faworytów, czyli Holandię oraz Brazylię, którzy zmierzą się z rewelacjami – Słowacją i Chile.


Udostępnij na Udostępnij na

1/8: Holandia – Słowacja

Ta para miała zupełnie inaczej wyglądać. Naprzeciw Holandii miała stanąć reprezentacja Włoch. Plan pokrzyżowała waleczna drużyna ze Słowacji i o pojedynku ze „Squadra Azzurra” możemy mówić tylko w czasie przeszłym. Po słabym początku podopiecznych Władimira Weissa niewielu przypuszczało, że ten zespół zobaczymy w fazie pucharowej. Słowacy najpierw zremisowali 1:1 z Nową Zelandią, a następnie przegrali 0:2 z Paragwajem. Styl, a właściwie jego brak, nikogo nie powalił na kolana. Słowacja zbierała zasłużoną krytykę. Najwięcej dostało się Markowi Hamsikowi, który miał być liderem, a zawiódł na całej linii. Mecz przeciwko Włochom pokazał, że zbyt wcześnie spisano drużynę na straty. Słowacja zagrała z dużym zaangażowaniem i pasją. Na przekór można stwierdzić, że nasi południowi sąsiedzi bardziej od Włochów pragnęli tego zwycięstwa i je wyrwali dumnym przeciwnikom. Na Słowaków należy uważać, z czego zdaje sobie sprawę Bert Van Marwijk: – Słowacja to zespół, który nie posiada w swych szeregach gwiazd. Ich siłą jest kolektyw i twarda gra. Bardzo trudno gra się przeciwko takim drużynom. Jednak jeśli chcemy być mistrzami świata, to musimy w takim meczu udowodnić swoją siłę.

Luis Fabiano podczas eliminacji mistrzostw świata dwukrotnie pokonywał bramkarza Chile
Luis Fabiano podczas eliminacji mistrzostw świata dwukrotnie pokonywał bramkarza Chile (fot. Skysports.com)

Selekcjoner Holandii wie o tym, że tylko sięgnięcie po Puchar Świata usatysfakcjonuje mieszkańców ponad szesnastomilionowego kraju. Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem. Holandia bez większych kłopotów odprawiła z kwitkiem Danię, Japonię oraz Kamerun. Znajdą się malkontenci, którzy narzekają na styl gry „Oranje”, ale póki drużynę bronią wyniki, to takie głosy nie powinny się pojawiać. Od pierwszej minuty zagrać ma najlepszy gracz ubiegłego sezonu w Bundeslidze, Arjen Robben. Holender pojawił się na boisku na 17 minut w meczu przeciwko Kamerunowi. Błysnął raz, ale ten błysk dał drugą bramkę dla „Oranje”. Skrzydłowy Bayernu ma nie tylko podnieść poziom gry, ale przede wszystkim wprowadzić swój zespół do finału. Obrońcy Słowacji z pewnością będą mieli sporo „zabawy” z Robbenem, który nie pozwoli im na nudę.

Słowacy też posiadają piłkarza, który może postraszyć przeciwników. Jest nim Robert Vittek, który podczas turnieju ustrzelił już trzy bramki. Gracz tureckiego Ankaragucu to typowy egzekutor i jeśli pozostawi mu się odrobinę wolnego miejsca w polu karnym, to budzi się w nim bezwzględna bestia. Ponadto to bardzo skromny człowiek, który o zbliżającym się meczu, mówi tak: – Mam nadzieję, że uda nam się powtórzyć wyczyn z meczu przeciwko reprezentacji Włoch. Wiemy, że czeka nas trudne zadanie. Holendrzy są nie tylko faworytami potyczki z nami, ale i całego turnieju.

Podopiecznych Vladimira Weissa nie można lekceważyć. Boleśnie przekonali się o tym Włosi. Jednak wszystkie atuty są po stronie Holandii. Zespół Berta Van Marwijka prezentuje bardzo skuteczny futbol, który powinien wystarczyć na reprezentację Słowacji.

Holandia: Stekelenburg – Van Bronckhorst, Mathijsen, Heitinga, Van Der Wiel – De Jong, Van Bommel, Sneijder – Robben, Van Persie, Kuyt.

Słowacja: Mucha – Pekarik, Durica, Skrtel, Zabavnik – Kopunek, Stoch, Hamsik, Weiss – Vittek, Jendrisek

1/8: Brazylia – Chile

Już w 1/8 finału dojdzie do bezpośredniej rywalizacji drużyn wywodzących się z Ameryki Południowej. Oba zespoły prezentują ofensywny styl gry i po tym meczu powinniśmy spodziewać się bardzo wiele. Sam selekcjoner Chilijczyków, Marcelo Bielsa, przed meczem z Hiszpanią przyznał: – Granie na remis jest jeszcze trudniejsze niż gra ofensywna. Nie zamierzam zmieniać nastawienia mojego zespołu. Nic zatem nie zapowiada, że Argentyńczyk przekształci swoją filozofię przed meczem z Brazylią.

Chile w fazie grupowej imponowało ofensywnym stylem gry. Komentatorzy rozpływali się nad indywidualnymi akcjami czy to Alexisa Sancheza, czy Jeana Beausejoura. Problemem była skuteczność. O ile Chilijczycy potrafili stworzyć sobie doskonałe sytuacje bramkowe, o tyle je marnowali w sposób, który nie przystoi drużynom grającym na mistrzostwach świata. Dlatego Marcelo Bielsa eksperymentował z ustawieniem ataku. Zwycięstwa po 1:0 z Hondurasem oraz Szwajcarią i porażka 1:2 z Hiszpanią pozwoliła Chilijczykom awansować do 1/8 finału. „La Roja” w tej fazie turnieju zmierzy się z Brazylią. Przy takiej okazji pojawiają się demony przeszłości. Chile już dwukrotnie grało z „Canarinhos” na mistrzostwach świata. Jednak wyniki 2:4 (1962r.) oraz 1:4 (1998r.) chluby nie przynoszą. Czy teraz będzie inaczej?

Trudno postawić jakąkolwiek tezę. Brazylia w eliminacjach do mistrzostw świata w RPA dwukrotnie pokonała swoich najbliższych rywali. Dodać należy, że nie miała z tym większych problemów. Wspomniałem, że będzie to rywalizacja dwóch ofensywnie grających drużyn. Jednak to pięciokrotni mistrzowie świata na tym turnieju pokazali, że szanują defensywny futbol. Zarzuca się Dundze, że ten preferuje analityczne podejście do drużyny. „Canarinhos” nie gra z takim polotem, jak choćby na mundialu w Korei i Japonii. Drużyna Dungi przypomina tę z 1994 roku. Wówczas obecny selekcjoner Brazylii wzniósł Puchar Świata. Dunga uważa, że ważne jest zachowanie równowagi między obroną a atakiem. Trzeba przyznać, że czyni to bardzo dobrze. Warto wspomnieć, że taką filozofię zaszczepił swoim podopiecznym, którzy nawet nie myślą, by skrytykować selekcjonera. Co więcej, oni go w stu procentach popierają. – Dunga udowodnił, że gra defensywna jest bardzo potrzebna. Teraz jest jeszcze więcej drużyn, które boją się stanąć naprzeciw Brazylii, bo one wiedzą, że nasza obrona jest ze stali – uważa napastnik „Canarinhos”, Luis Fabiano.

Są jeszcze piłkarze brazylijscy, którzy grę ofensywną mają wszczepioną w DNA. Takim zawodnikiem jest Robinho, który nie potrafi ukryć radości, że w 1/8 finału zagra przeciwko Chile: – Dziękuję Bogu, że trafiliśmy na Chile. Przeciwko temu zespołowi zawsze grało nam się bardzo dobrze i zdobywaliśmy dużo bramek. Wierzę, że teraz będzie podobnie.

Nastawienie obu drużyn pozwala nam sądzić, że możemy być świadkami porywającego widowiska. Marcelo Bielsa chce się odegrać na Brazylijczykach i teraz będzie miał ku temu znakomitą okazję. Pytanie, czy popularny „El Loco” posiada atuty, które są w stanie przebić się przez duet genialnych obrońców Lucio i Juana? Odpowiedź poznamy w poniedziałkowy wieczór.

Brazylia: J. Cesar – Maicon, Lucio, Juan, Bastos – G. Silva, F.Melo, Elano, Kaka – Robinho, Fabiano

Chile: Bravo – Isla, Jara, Fuentes, Contreras – Vidal, M. Fernandez, Valdivia – M. Gonzalez, A. Sanchez, Suazo

Komentarze
~slowanfan (gość) - 15 lat temu

nasza ósma slowacja

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze