Falstart Arsenalu!


17 sierpnia 2013 Falstart Arsenalu!

Miłe złego początki na The Emirates. Mimo szybkiego objęcia prowadzenia Arsenal Londyn przegrał u siebie z Aston Villą Birmingham 1:3.


Udostępnij na Udostępnij na

Antybohaterem spotkania został Laurent Koscielny
Antybohaterem spotkania został Laurent Koscielny (fot. Skysports.com)

W mecz z przytupem wszedł zespół Arsenalu. Już w 6. minucie po dośrodkowaniu Chamberlaina płaskim strzałem popisał się Olivier Giroud i otworzył wynik spotkania. W kolejnych minutach do głosu próbowali dojść piłkarze gości, jednak w ich akcjach brakowało zawziętości. Szybko stracona bramka zdeprymowała podopiecznych Paula Lamberta. Przy piłce częściej byli piłkarze Arsenalu, ale i tak tempo meczu zwyczajnie siadło. W 19. minucie fatalnie zagrał Antonio Luna, jednak z groźnej kontry „Kanonierów” nic nie wyszło. Opieszałość Arsenalu zemściła się bardzo szybko.

Olivier Giroud zdobył pierwszą bramkę w tym meczu
Olivier Giroud zdobył pierwszą bramkę w tym meczu (fot. skysports.com)

W 21. minucie Agbonlahor minął obrońców i wpadł w pole karne. Wojciech Szczęsny próbował interweniować, ale wyciął rywala i „The Villans” mieli rzut karny. Nasz reprezentacyjny golkiper obronił strzał Christiana Benteke, lecz przy dobitce nie miał już żadnych szans. To był już drugi rzut karny w tym sezonie i już drugi obroniony przez bramkarzy!

Christian Benteke potwierdził fenomenalną dyspozycję z ubiegłego sezonu
Christian Benteke potwierdził fenomenalną dyspozycję z ubiegłego sezonu (fot. Skysports.com)

W pierwszej połowie nie brakowało ostrych wejść – po jednym z nich żółtą kartkę otrzymał Vlaar, a dopominający się sprawiedliwości Wilshere zarobił kartonik w najprostszy możliwy sposób, czyli za darmo. W pierwszej połowie z kontuzjami boisko opuścili Gibbs i Baker. W 33. minucie absurdalny błąd popełnił Guzan, który nie złapał asekurowanej przez obrońców piłki. Dopadł do niej Walcott, jednak dośrodkowanie Anglika nie trafiło do Giroud. Wojciech Szczęsny nie chciał był gorszy od bramkarza rywali. Wybiegając do zagrania z głębi pola, fatalnie wybił piłkę i tylko swojej szybkości zawdzięcza to, że udało mu się wybić strzał Benteke sprzed pola karnego. Do końca pierwszej połowy piłkarze więcej czasu spędzali na rozmasowywaniu pokopanych nóg niż na grze, więc wynik nie uległ już zmianie.

Na pierwszą groźną akcję w drugiej połowie trzeba było czekać do 52. minuty. Piękną klepkę z Giroud fatalnym strzałem zmarnował Rosicky. Już minutę później gola mogli zdobyć goście. Jednak po świetnym strzale Delpha piłka trafiła w słupek i przeleciała wzdłuż linii bramkowej, by potem opuścić boisko. W 61. minucie dyskusyjny faul w polu karnym popełnił Laurent Koscielny i drugą „jedenastkę” w tym meczu na bramkę zamienił Christian Benteke. Pięć minut później drugą żółtą kartkę obejrzał Koscielny i sytuacja „Kanonierów” zrobiła się dramatyczna. W 72. minucie gospodarze byli jednak bliscy wyrównania – kolejną przepiękną klepkę z Giroud zmarnował nie kto inny jak bardzo aktywny w drugiej połowie Tomas Rosicky. Fenomenalną interwencją, podobnie jak poprzednio, popisał się Guzan. W 76. minucie doskonałą trójkową akcję Giroud – Rosicky – Cazorla strzałem wykończył ten ostatni, ale piłkę, znanym tylko sobie sposobem, sparował na poprzeczkę bramkarz gości. Aston Villa mogła odpowiedzieć już chwilę później, jednak Benteke nie trafił w bramkę. W 85. minucie było już po meczu. Po rzucie rożnym dla Arsenalu fenomenalną kontrą popisali się piłkarze „The Villans” i sytuacji sam na sam nie zmarnował Antonio Luna. Pod koniec meczu bardzo źle wyglądającej kontuzji doznał Bacary Sagna, który upadając na boisko, wygiął się jak scyzoryk. Na szczęście chwilę później o własnych siłach opuścił boisko, chociaż dla Arsenalu była to jedyna dobra wiadomość tego popołudnia.

Mecz zakończył się zasłużonym zwycięstwem gości. Wygląda na to, że jeżeli Arsene Wenger nie dotrzyma słowa i nie wzmocni swojego zespołu, kibice „The Gunners” mogą w tym roku przeżywać naprawdę trudne chwile.

Komentarze
~daniel (gość) - 11 lat temu

teraz proszę o porażkę z Fenerbache

Odpowiedz
Grzegorz Margulewicz (gość) - 11 lat temu

Jeśli nie poprawią gry z tyłu, nie będzie ona
żadnym zaskoczeniem.

Odpowiedz
Bertho (gość) - 11 lat temu

Jaki ten klub jest smieszny. Ogladajac ten mecz mozna
powiedziec, ze to Aston Villa powinna grac w LM.
Wenger to juz calkowicie na mozg pada, z czym on chce
awansowac do tej LM? Z jakims chlopaczkiem z Francji
Yaya Sanogiem (kimkolwiek on jest) Zycze im z calego
serca, zeby sie nawet to LE nie zalapli, moze ich
zarzad w koncu przejrzy na oczy i zwolni dziadka
Wenger'a.

Odpowiedz
~Marceli (gość) - 11 lat temu

Witaj przystojniaku. Obserwuje cie juz od jakiegos
czasu i przyznam, ze jestes w moim typie. Podobno
znakomicie ciagniesz druta....jak to chlopaki z Realu
dajesz rade. No to jak dziubku skusisz sie na fajna
przygode ze mna ?

Odpowiedz
~kanonier (gość) - 11 lat temu

stul morde pedale,zawszony brudasie.

Odpowiedz
~Biker (gość) - 11 lat temu

A wiec ,, znawco ligi francuskiej ,, jak sie jakis
czas temu okresliles - ten smieszny chlopaczek z
Francji Yaya Sanogo to mlody , 20 letni talent
pochodzacy z Wybrzeza Kosci Sloniowej. Nie jest to
moze zawodnik jak twoi idole z Realu , ale daje rade
i wszystko przed nim. Radze ci nie prowokowac tego
typu textami , bo zaszkodzi ci to i jeszcze ostatnio
wyczytalem zdanie , ze Ekwador to ,, Ogorki ,,. Lubie
Arsenal , jestem kibicem ekwadorczykow , tak sie
sklada. Jak przybedzie ci pare lat to zrozumiesz
pewne rzeczy , a narazie to dzieli nas 18 lat roznicy
jesli chodzi o wiek i nie chce byc inaczej.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze