Fabiański i Boruc na zero z tyłu, van Gaal ponownie ośmiesza United


26 grudnia 2015 Fabiański i Boruc na zero z tyłu, van Gaal ponownie ośmiesza United
www.turnstyle.co.uk

Za nami kolejny Boxing Day. Pomimo tego, że jak zwykle ostrzyliśmy sobie zęby na ten dzień, to raczej trudno zadowolić się średnią minimalnie przekraczającą dwa gole na mecz.


Udostępnij na Udostępnij na

Naszą świąteczną ucztę zaczynaliśmy na Britannia Stadium, gdzie tradycyjnie wiało. Tym razem był to powiew grozy, który był ukierunkowany na jedną osobę – Louisa van Gaala. Już w środku tygodnia angielskie media hucznie wieściły, że czas Holendra dobiegł końca. Wielu kibiców United tym samym wpadło w ekstazę, odbierając to jako wymarzony, wręcz utopijny prezent pod choinkę, jednak radość okazała się przedwczesna. Van Gaal nadal jest na swoim stołku i wciąż kompromituje zasłużony klub. Kolejny raz jego podopieczni zaprezentowali nużący futbol, który może przypaść do gustu tylko ludziom poszukującym alternatywy dla harakiri. Porażka ze Stoke była dla gości czwartą z rzędu, a ostatni raz komplet punktów zdobyli ponad miesiąc temu.

Natomiast w niebieskiej części Manchesteru kibice cieszyli się nie tylko z kolejnego potknięcia rywala, ale również z efektownego zwycięstwa własnego zespołu, choć trzeba przyznać, że mierząc się u siebie z Sunderlandem, w ciemno można dopisać sobie trzy punkty. Z dotychczasowych delegacji drużyna „Big Sama” przywiozła jedynie cztery punkty, co jest najgorszym wynikiem w BPL. Wydarzeniem tego spotkania było oficjalne zaprezentowanie nowego herbu „The Citizens”, który, jak jednak wiemy, wyciekł do internetu już przed dwoma dniami.

Na Stamford Bridge Guus Hiddink rozpoczął swoje drugie podejście z londyńskim klubem. Jego nowy zespół mierzył się z jednym z objawień sezonu – Watfordem. Kolejny raz do siatki trafił fenomenalny ostatnio Odion Ighalo. Co ciekawe, „The Blues” mieli w tym spotkaniu „jedenastkę”, do której podszedł Oscar, pomimo że na murawie był Eden Hazard, który nadal czeka na swojego pierwszego gola w rozgrywkach. Jak powiedział Hiddink na konferencji pomeczowej – nie było w tej sytuacji nic dziwnego, bo to Brazylijczyk jest pierwszy w kolejności, jeśli chodzi o wykonywanie rzutów karnych. Z dubletem ukończył ten mecz Diego Costa. Ostatni raz taki wyczyn zanotował jedenaście miesięcy temu. Dobrą formę podtrzymuje Willian, który potwierdził to fenomenalną asystą.

http://www.dailymotion.com/video/x3jk5xc_diego-costa-goal-chelsea-2-2-watford-26-12-2015_sport

To był stosunkowo udany Boxing Day dla polskich zawodników. Marcin Wasilewski niestety przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych (więcej o Liverpool – Leicester tutaj), ale za to obaj nasi bramkarze zachowali czyste konto. Szczególnie trzeba docenić Łukasza Fabiańskiego. Wydatnie przyczynił się do tego, że jego Swansea przełamało serię siedmiu spotkań bez zwycięstwa i wydostało się ze strefy spadkowej. Dla bramkarza reprezentacji Polski to naprawdę wyjątkowe święta, bo oprócz dobrego wyniku w Boxing Day w czwartek urodziło mu się dziecko.

Romelu Lukaku jednak nie ruszy w pogoń za rekordem Jamiego Vardy’ego. Belg trafiał w minionych siedmiu meczach BPL, ale z Newcastle nie udało mu się strzelić gola, mimo to Everton zdołał zwyciężyć. Co ciekawe, bramkę na wagę trzech punktów strzelił ten, po którym raczej trudno było się tego spodziewać – Tom Cleverley.

Przed rozpoczęciem ostatniego spotkania wiadomo było, że jeśli drużyna Arsene’a Wengera wygra ten mecz, to obejmie tym samym przodownictwo w BPL, jednak trudno było się tego dopatrzyć, biorąc pod uwagę ich postawę na boisku. „Kanonierzy” nie tylko nie wykorzystali świetnej szansy, ale zostali upokorzeni przez „Świętych” po między innymi nieprawdopodobnym uderzeniu Cuco Martiny.

http://www.dailymotion.com/video/x3jkx1k_cuco-martina-goal-1-0-southampton-vs-arsenal_sport

Stoke – Manchester United 2:0

Aston Villa – West Ham 1:1

Bornemouth – Crystal Palace 0:0

Chelsea – Watford 2:2

Liverpool – Leicester 1:0

Manchester City – Sunderland 4:1

Swansea – WBA 1:0

Tottenham – Norwich 3:0

Newcastle – Everton 0:1

Southampton – Arsenal 4:0

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze