Newcastle pokonało Everton u siebie 2:1. Wynik rozstrzygnął się już w pierwszej połowie spotkania. Gra gości była daleka od ideału i jeśli tak dalej pójdzie, drużyna będzie walczyła tylko o utrzymanie w lidze.
Spotkanie Newcastle z Evertonem, jak wiele innych w tej kolejce, było meczem drużyn plasujących się w górnej i dolnej części tabeli. Gospodarze, których gra jest dużą niespodzianką, od początku wypracowali sobie przewagę w posiadaniu piłki. Pierwszy celny strzał zanotował Danny Guthrie. W 12. minucie Simpson dokładnie dośrodkował w pole karne z prawej strony boiska, ale piłka nie zdążyła dojść do napastnika Newcastle. Został on uprzedzony przez Johna Heitingę, który zdobył samobójczego gola. Goście musieli się otworzyć na grę, ale rozgrywający drużyny Evertonu nie radził sobie z rozprowadzaniem piłek po boisku.
Od 20. minuty gra lepiej układała się dla przyjezdnej drużyny. Najpierw odnotowaliśmy strzał głową w światło bramki przez Rodwella, a następnie zza pola karnego Osmana. Mimo niewielkiej przewagi goście nie zdołali zmienić wyniku spotkania. Zemściło się to w 29. minucie, kiedy kolejny raz obrońca źle wybił piłkę ze swojego pola karnego. Przejął ją Taylor, zewnętrzną częścią stopy wspaniale uderzył na dłuższy słupek i dał dwubramkowe prowadzenie swojej drużynie. Kilka minut później Ryan Taylor miał podobną sytuację, ale tym razem uderzył w poprzeczkę. Everton jednak nie poddał się i konstruował ataki na bramkę gospodarzy. Przyniosło to zamierzony efekt i w 47. minucie Rodwell zdobył bramkę kontaktową. Drenthe dośrodkował z rzutu rożnego, a pomocnik dokładnie uderzył obok prawego słupka bramki. Obie drużyny miały wiele sytuacji w pierwszej połowie, ale lepiej wykorzystało je Newcastle.
Druga część spotkania rozpoczęła się od mocnego uderzenia drużyny gości, chociaż od samego początku dużo się działo na jednej i drugiej stronie boiska. Oba zespoły chciały wywalczyć jakieś punkty w tym meczu. Sędzia Marriner musiał wiele razy odgwizdywać faule. Atmosfera zrobiła się jeszcze gorsza po zagraniu ręką w polu obrońcy z Newcastle. Arbiter jednak tego nie zauważył i puścił grę. Tempo nie spadło się nawet w 75. minucie. Gospodarze wykazali się lepszą technikę i skutecznością na boisku. Druga połowa nie przyniosła bramek, ale samo spotkanie na pewno nie rozczarowało fanów Newcastle.