Manchester United wykonał swój plan. Podopieczni Fergusona pokonali Wolverhampton 5:0. Po spotkaniu obrońca drużyny, Jonny Evans, stwierdził, że teraz presja spoczywa na piłkarzach rywala zza miedzy, Manchesteru City.
Wygrana United pozwoliła zwiększyć przewagę do czterech punktów nad drugim w tabeli Manchesterem City. Podopieczni Manciniego już w środę zmierzą się w arcyważnym spotkaniu z Chelsea.
– Nasza wygrana podnosi presję w obozie City. Tym bardziej że przed nimi mecz z Chelsea, która się odradza. Wygrała 5:2 z Leicester w FA Cup i jestem przekonany, że będzie w dobrym nastroju przed tym wielkim spotkaniem – stwierdził Evans, który przyznał, że United zależy na jak największej liczbie zdobywanych bramek. Niewykluczone jest bowiem, że to właśnie różnica goli zadecyduje ostatecznie o tytule mistrzowskim. Jak na razie lepsze w tej rywalizacji jest City.
– Chcemy strzelać gole, ponieważ mamy gorszy bilans. To wciąż może być decydujący czynnik na koniec sezonu. Chcemy zmniejszyć tę różnicę, grać pełni dumy i trzymać poziom. Musimy utrzymać koncentrację, żeby nie tracić bramek – przyznał piłkarz, dla którego wczorajsze spotkanie było wyjątkowe. Evans zdobył bowiem swoją pierwszą bramkę w Manchesterze, choć debiutował w United pięć lat temu.
– Miło było strzelić bramkę. Jestem szczęśliwy, że zdobyliśmy trzy punkty. Miałem już jedną lub dwie okazje do strzelenia gola, ale cieszę się, że w końcu to się udało. Mam też nadzieję, że to początek dobrej passy – zakończył.