Jak zostaniemy zapamiętani po Euro? Czy kibicom przyjezdnym Polska będzie się kojarzyła z pięknymi jeziorami, wspaniałymi zabytkami, pierogami i kotletem schabowym, gościnnością, a może z wszystkim naraz? Możliwe. Bardziej prawdopodobne jest, że będziemy kojarzeni z obrazkiem wielkiej kury wysiadającej… Stop. To już było. Teraz będzie inaczej.
Poprzedni tekst o nazwie „Eurowiocha” wywołał sporo kontrowersji. Artykuł został zinterpretowany na różne sposoby, pewnie dlatego, że był przesiąknięty ironią i nie każdy właściwie odebrał jego przesłanie. Czas więc rozwiać wszelkie wątpliwości, wyjaśnić, dlaczego „Eurowiocha” była taka, a nie inna. Z pierwszym artykułem można się zapoznać pod tym linkiem: Eurowiocha.
Kilka lat temu, kiedy Polska otrzymała organizację Euro, byliśmy w siódmym niebie. Było jasne, że przed nami masa wielkich inwestycji, które napędzą koniunkturę. Będzie praca dla każdego, będą też drogi i piękne stadiony, a po Euro będą zadowoleni turyści, którzy z chęcią powrócą, by wypoczywać między Odrą a Bugiem. Wyzwanie było ogromne, bo Polska w ówczesnej sytuacji nie była w stanie zorganizować tak poważnej imprezy. Dziś możemy śmiało powiedzieć, że mimo kilku niedociągnięć jesteśmy w stanie zorganizować mistrzostwa Europy, ale jakim kosztem?
Zbudowaliśmy stadiony, zbudowaliśmy drogi, odnowiliśmy dworce i zwiększyliśmy bezpieczeństwo, wydaliśmy jako kraj ogromne pieniądze na te projekty, wszystko układało się idealnie. Jednak w tej całej układance ktoś zapomniał o zwykłych ludziach, którzy własnymi rękami pracowali na obecny wizerunek Polski. Okazuje się, że ci, którzy budowali te stadiony czy drogi, nie dostali wynagrodzenia. Więcej niż pewne jest więc, że w czasie Euro wyjdą na drogi, by zaprotestować przeciwko temu. Czeka nas więc komunikacyjny paraliż, który wystawi nam piękną wizytówkę na całym świecie, ale my się o tym nie dowiemy…
Obecnie w Polsce panuje ciekawy trend. Jeżdżę codziennie po Polsce, bywam w różnych jej częściach, a następnie oglądam wiadomości i co? I okazuje się, że żyję w innym kraju. Media nie informują o nieopłaconych pracownikach, nie donoszą o padających firmach, w programach informacyjnych widać jedynie polityków, którzy z uśmiechem na twarzy twierdzą, że są gotowi, a problemy, z którymi się borykają, to błahostka. Uśmiech znika jedynie wówczas, kiedy dziennikarze pytają o możliwość strajków w czasie Euro (jeśli już jakiś dziennikarz odważy się zadać takie pytanie). Wtedy zaczynają się apele, że to nieodpowiednia pora, że dla dobra kraju trzeba odłożyć te sprawy na później. Nie można! Bo jeśli nie teraz, to kiedy? W tym całym informacyjnym chaosie, który ma na celu dezorientację, Euro jest jedyną okazją, żeby pokazać, co naprawdę się dzieje za kurtyną medialnej szopki. Polacy słyną z pracowitości, ale inteligentnych też nie brakuje, więc możemy być pewni, że ta okazja zostanie maksymalnie wykorzystana.
Jest źle. Dlaczego? Ano dlatego, że problem dotyka różnych dziedzin, protestować chcą pracownicy budowlani czy – o zgrozo – służby mundurowe. Istnieje też duże prawdopodobieństwo, że zagrożone będą dostawy piwa… Tak, kierowcy też chcą protestować. Pojawiły się też pogłoski, że do strajku dołączą prostytutki, choć jak na razie wiele hałasu robią feministki. Wyobraźmy sobie kraj, w którym w czasie imprezy takiej jak Euro robotnicy blokują drogi, straż pożarna i policja nie reaguje, a przeciętny kibic nie ma możliwości zasiąść przed telewizorem przy piwie. Przerażające, ale prawdziwe.
Co na to społeczeństwo? Według mediów społeczeństwo tego nie widzi, fascynuje się pieśnią „Koko Euro Spoko” czy wytyka błędy pani minister sportu, która co chwila zalicza kolejną wpadkę. Genialny sposób na odwrócenie uwagi! Zrobić z kraju wielką wioskę, zaszokować mieszkańców na tyle, że nie będą oni w stanie zobaczyć rzeczywistości w szerszej perspektywie. No cóż, pewne jest jedno, choć ustrój polityczny się zmienił, to dział propagandy żyje i ma się dobrze.
Polacy obudzą się po turnieju. Choć media jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmienią temat i zapomną o Euro szybciej, niż można by przypuszczać, i będą czarować społeczeństwo kolejnymi zapierającymi dech w piersiach wydarzeniami z „Klanu” czy „M jak miłość”, to ludzie w końcu się przebudzą. Zmusi ich do tego życie, które może kopać w brzuch jeszcze bardziej niż do tej pory, dokładnie tak, jak stało się w Grecji. Zostaną tylko stadiony, powoli zmieniające się w skanseny (szczególnie w Warszawie, gdzie jest przecież Pepsi Arena), i drogi, które będą prowadzić donikąd. Wtedy się okaże, że pomysł z odwróceniem uwagi poprzez robienie wiochy obrócił się przeciwko autorom. Euro się skończy, wiocha pozostanie.
Brawo dla Redaktora! Kawał prawdy o Polsce, tylko
że tej prawdy nieukrywanej, nie wiem kto na euro
będzie strajkowal ale z chęcią wyjde z nimi i
wyładuje swoją złość na tuska. Janek Tomaszewski
miał rację. To wszystko schodzi na psy
Świetny artykuł bravo ale co do tego strajku
wątpię aby ktoś się odwarzył zaprotestować.
Chłopie, Ty zobaczysz siłę narodu polskiego...
Osobiście znam dużo osób co od marca nie widziało
swojej wypłaty na oczy a robią ,,drogi na euro''
A ja to skomentuje tylko jednym zdaniem: DO EURO
TYLKO 17 DNI!!!
Naprawdę słowa uznania za ten cały artykuł-
pierwszą i drugą część. Przerażające to ale co
jeśli te złe prognostyki okażą się nawet w
połowie prawdziwe ? To będzie dramat (czytaj
wiocha). Wiem, że znajdą się tu tacy, którzy
skrytykują Pana za brak optymizmu, wytykanie
błędów, szukanie dziury w całym i ogólnie za
negatywne nastawienie, ale ten artykuł to
rzeczywistość i za to szacun. Oczywiście
większość z nas chcę słuchać o pozytywach Euro,
tylko że naszą największą bolączką jest
udawanie, że może nie jest aż tak źle. A jest !
Wcześniej nie czytając tego artykułu, nie
wiedziałem o tym, że Ci wszyscy którzy tyle czasu
pracowali przy budowie stadionów i dróg nie
otrzymali swoich wynagrodzeń. To się w głowie nie
mieści ! Mam tylko nadzieje, że dzięki naszej
reprezentacji, podczas Euro oderwiemy się od
wyciągania i prania publicznie brudów a skupimy
się tylko i wyłącznie na postawie piłkarzy na tym
turnieju bo chyba o to chodzi. Pokażemy się w
końcu z lepszej strony.
To fajnie ,że zauważasz takie rzeczy w przededniu
Euro , ale panuj się misiu , to nie portal
polityka.pl tylko igol.pl , i sądzę, że więcej
osób wolało by jednak poczytać o futbolu .
Od zawsze podejrzewałem, że jesteś fanem pana
prezesa i jego PiS-owskiej kompanii.
Największa "Eurowiocha" to oficjalna piosenka
reprezentacji polski na euro2012-"Koko Euro
Spoko".Brawa dla idiotów , którzy zagłosowali na
te piosenke i zespołu Jarzębina(jeszcze większych
idiotów).
Masz racje. Może ta piosenka wpada w ucho ale halo
to my będziemy ogladac mecze czy nasze babcie
Jaki kraj, takie euro..
Jestem bezpartyjny, ale cenie Tomaszewskiego za
szczerość, ten gość owszem jest stuknięty ale
co, nie ma racji? Taki np perqis czy boenisch czy jak
im tam, staną i np zaśpiewają hymn?. Nie, i to
jest reprezentant? No sorry...
Święta racja, naprawdę bardzo dobry artykuł. W
końcu jakieś medium trafiające do szerszego
odbiorcy napisało prawdę. No, ale niestety tak jest
- to co kiedyś nazywało się propagandą teraz
nazywa się marketingiem...
Wiesz coś o zespole Jarzębina? Chyba nie. Masz
prawo wyrazić swoją opinię, ale rób to w jakiś
normalny sposób nie obrażając innych. Piosenka
została wybrana w ogólnopolskim głosowaniu, więc
jakoś większości się podobała. Kobiety z
zespołu chociażby na swój wiek zasługują na
szacunek. Pomyśl zanim coś napiszesz.
Postawione zarzuty przez pana Ignatowskiego
niestety,są boleśnie prawdziwe. Jednak ja bede
upierał się przy swoim stanowisku. Nie dlatego że
jestem niepoprawnym optymistą a dlatego że wyznaje
zasade że szklanka w połowie jest pełna a nie
pusta.
Panie Grzegorzu,niestety ma Pan racje ale ja pozwole
sobie znów być oponentem dla Pana opini,ale
pokolei. Zaczne od mediów.Przytocze tutaj słowa
Pana redakcyjnego kolegi z którym jakiś czas temu
prowadziłem polemike: "Nikt z nas nie jest zmuszony
do wdychania powietrza z medialnego balonu". Każdy
widzi jak jest,jednak uwarzam że każdy kto jest
zwykłym opserwatorem życia publicznego powinien
być obiektywny [nie zarzucam Panu stronniczości]
ale chciałbym aby rozważyć wszystkie za i przeciw.
Sam często jeżdze po naszym kraju i wbrew obiegowym
poglądom widze że nie jest aż tak zle. Jesteśmy
największym placem budowy w tej części Europy.
Wiem,można zarzucić ze jest
rozkopane,niedokończone ale w stosunku do reszty
mamy 50 lat zaszłości! Zaległości które
obejmują prawie wszystkie aspekty naszego życia a
już napewno "życia" politycznego,całkowicie
oderwanego od rzeczywistości. Nie ma takiej siły
która nadgoni te zmarnowane lata,a już napewno [kto
wogóle mógł w to uwierzyć!?] że nadrobimy to
raptem w 5 lat?
Zgadzam się z Panem,i z każdym,że brak zapłaty za
prace jest karygodne i zasługuje na kare i
potępienie ale czemu nie postwił Pan pytania
dlaczego tak jest? Ci którzy stanowią prawo
[politycy] sa wybierani przecież przez Nas. Tak jak
przy wyborach dajemy się uwieść obietnicom tak i
teraz daliśmy się ponieść mżące totalnego
sukcesu. A u nas są tacy, którzy umieją tasować
karty, ale nie umieją grać. Życie nie jest czarno
białe a pełne odcieni szarości. Nie bronie tutaj
obecnej ekipy rządzącej a chce jedynie zwrócić
uwage na to że odpowiedzialnośc za zaistaniałą
sytuacje w pewnej mierze ponosimy my sami. Człowiek
jest kowalem swego szczęścia. Może dlatego
znajdujemy się tak często między młotem a
kowadłem. Dlatego po części Pana rozumiem bo
czasami bardzo późno zdobywamy się na odwagę
wiedzenia tego, co większość z nas wie.
Pomijając aspekt samego Euro [chodzi mi o futbol] ja
widzę to tak. Mamy niepowtarzalną szanse na
największą reklamę naszego kraju w historii i to
czy zdamy ten egzamin zależy wyłącznie od nas
samych. A egzaminy napełniają lękiem każdego,
nawet dobrze przygotowanego, ponieważ najgłupszy
[proszę nie czuć się obrażanym] może zapytać o
więcej, niż najmądrzejszy jest w stanie
odpowiedzieć - Charles C. Colton. To co już
zostało zbudowane postawione czy odnowione nie
zostanie nam przecież zabrane a zostanie na
dłużej. Praca natychmiastowa, nawet ta gorsza,
warta jest więcej niż same marzycielstwo. Ważne
jest by wykorzystać obecny zryw w przyszłości i go
kontynuować. Przedmioty rzeczy i ludzie mają wtedy
sens, kiedy cię/się rozwija/rozwijają, a rozwijasz
się zdobywając go, a nie posiadając. Przekuć
obecny pęd zmian na długotrwałą fale to w mojej
opinii nasze największe wyzwanie.
Dla mnie większym problemem jest nasz wizerunek za
granicą który nie oszukujmy się do najlepszych nie
należy. Panie Grzegorzu pańskie argumenty jak
najbardziej słuszne niestety nam w tym nie
pomagają. Czytając zagraniczną prasę zauważam
niepokojące trendy. Pomija się nasze sukcesy a
pokazuje w zasadzie same negatywne strony. Coś to
Panu przypomina? Dlatego czekam na pańską
publicystykę spod znaku tych bardziej pozytywnych o
ile Pan takie dostrzega .Niemniej jednak jestem
pewien że mimo wszystko odniesiemy my wszyscy
sukces. Sukces z którego będziemy mogli być
dumni.
Jeśli jesteś dobrą piłką, to im silniej cię
uderzą - tym wyżej się wzniesiesz. Ja w to wierze.
Gościu a gdzie tu miejsce dla piłki ! Pewnie byłby
z cb świetny polityk ale ogar ! Nawet nie bardzo
chcę mi się czytać te twoje folozoficzne wywody,
bo z każdym zdaniem odbiegasz coraz bardziej od
futbolu. Polecam obudź się !
ogarnij pałe Grzesiu to nie portal chyba o
polityce...
nawet nie chce mi sie czytać tych wypocin bo pewnie
tylko krytykujesz przygotowania na euro, a ze
mieszkasz na jakims zadupiu to co ty chcesz miec...