W pierwszym meczu ćwierćfinałowym kobiecych Mistrzostw Europy w Finlandii reprezentacja Anglii pokonała 3:2 gospodynie. W walce o finał czempionatu niespodziewanie spotka się z Holenderkami, które awans wywalczyły, pokonując Francję dopiero po rzutach karnych!
Korespondencja z Turku, Finlandia

Tradycji stało się zadość. Jeszcze nigdy bowiem w historii żadna z piłkarskich kadr narodowych Finlandii nie zdołała zwyciężyć Anglików. Kobiece zespoły po raz ostatni w walce o punkty spotkały się w meczu otwarcia Euro 2005 w Manchesterze. Wówczas przy blisko 30-tysięcznej publiczności gospodynie zwyciężyły 3:2 po golu Karen Carney w ostatniej minucie spotkania.

Tym razem Finki zapowiadały rewanż. Przed własną publicznością miały wreszcie poskromić Brytyjki i po raz drugi z rzędu awansować do półfinału mistrzostw Starego Kontynentu. W szranki ćwierćfinałowej rywalizacji przyszło obu drużynom stanąć na kameralnym, ale nowoczesnym, stadionie w Turku. Na trybunach wspierało ich jednak już tylko osiem tysięcy kibiców. W większości składających się z Finów, którzy po bardzo dobrych występach w fazie grupowej, gdzie ich ulubienice zajęły pierwsze miejsce, mieli wyjątkowo rozbudzone apetyty – w przeciwieństwie do Angielek, jednej z dwóch drużyn, które awans do fazy pucharowej wywalczyły, plasując się dopiero na trzecim miejscu. Podopieczne Hope Powell rozkręcały się jednak w Finlandii z meczu na mecz. Najpierw przegrały z Włoszkami, by pokonać Rosjanki (choć przegrywały 0:2) i zremisować ze Szwecją.

Zgodnie z przewidywaniami to gospodynie były jednak stroną przeważającą. Od pierwszego gwizdka Dagmar Damkovej przejęły inicjatywę, realizując założenia efektownej gry w ofensywie. Rzeczywiście, niektóre ich akcje publiczność długo oklaskiwała. Kiedy wydawało się, że gol dla Finek będzie tylko kwestią czasu, niespodziewanie prowadzenie za sprawą Enioli Aluko objęły rywalki. Gospodynie nadal były niezłomne w realizowaniu swoich założeń, ale słabiej dotąd spisująca się defensywa piłkarek z Wysp Brytyjskich teraz była bezbłędna. Na szczególne słowa uznania zasłużyła bramkarka, Rachel Brown. Dopiero później miała zostać bohaterką.Po zmianie stron niespodziewanie znów trafiły Angielki. Kapitan Fara Williams, dla której są to już trzecie mistrzostwa w karierze, wykorzystała niezdecydowanie linii obronnej i pokonała Tinje-Rikke Korpele. Podobnie jak przed czterema laty, jednak dopiero wówczas rozpoczął się prawdziwy mecz. W 66. minucie wreszcie jedną z sytuacji wykorzystały Finki. Najwięcej zimnej krwi pod bramką Brown zachowała rezerwowa Annica Sjolund i z bliska wepchnęła piłkę do siatki. Na niewiele się to jednak zdało.

Zaraz po wznowieniu gry piłkę przejęła Aluko, przebiegła połowę boiska, wpadła w pole karne i po raz drugi w meczu uciszyła fińską publiczność. Gospodynie jednak dalej atakowały. Opłaciło się to w 79. minucie, kiedy kolejny sygnał do ataku, pokonując angielską bramkarkę, dała Linda Sallstrom. Po meczu trener Michael Kald najbardziej żałował niewykorzystanych sytuacji najlepszej fińskiej piłkarki, Laury Kalmari, która w pojedynkę mogła swojej drużynie zapewnić przepustkę do fazy półfinałowej. Ale nie tylko.

– Ten trzeci gol dla Angielek…to nie miało prawa się zdarzyć! Byliśmy przygotowani. Jestem dumny z moich dziewczyn, dały z siebie wszystko. Rywalki może też, ale te gole przychodziły im za łatwo – mówił po meczu.Także fińskie piłkarki nie mogły uwierzyć, że to już koniec ich przygody z mistrzostwami na ich własnych stadionach. – Trzy lata przygotowywałyśmy się do tej imprezy. Byłyśmy tak blisko. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec – ze łzami w oczach komentowała później Sallstrom. Co naturalne, zgoła odmienne nastroje panowały w ekipie z Anglii. Wybrana najlepszą piłkarką meczu strzelczyni dwóch goli, Aluko, chętnie i długo rozmawiała z dziennikarzami.– Jesteśmy zachwycone. Przed meczem mówiłam, że jeśli wygramy i strzelę gola, to będę w siódmym niebie.

Jestem – rzuciła z uśmiechem na ustach. – To niesamowite. Ale to był fantastyczny mecz. Finkom należą się ogromne gratulacje. Szczególnie groźne były przy stałych fragmentach gry. My miałyśmy więcej szczęścia, ale teraz czeka nas trud przygotowań do półfinału. Najpierw musimy zregenerować siły – wtórowała jej trenerka, Hope Powell.W walce o finał turnieju Brytyjki powalczą z Holenderkami. Ostatnie rywalki reprezentacji Polski (0:2 w Tillburgu) najpierw po kilkunastu latach przerwy zakwalifikowały się na Euro, by potem w grupie pokonać Dunki. W ćwierćfinale zaś wyeliminowały Francję. Po regulaminowych 90 minutach w Tampere było 0:0, a dogrywka także nie przyniosła rozstrzygnięcia. Konkurs jedenastek przerósł jednak najśmielsze oczekiwania. Piłkarki obu drużyn prześcigały się bowiem w… pudłowaniu! Ostatecznie, po siódmej serii wygrała ekipa Pomarańczowych. Jutro w pozostałych grach ćwierćfinałowych obrończynie tytułu, Niemki, zagrają z Włoszkami, zaś Szwedki w siostrzanym pojedynku z Norweżkami.
03.09.2009, g. 15:00, Turku
Finlandia – Anglia 2:3 (0:1)
Aluko 14 i 67, Williams 49 – Sjolund 66, Sallstrom 79
Finlandia: Korpela – Vaelma, Julin (72. Westerlund), Salmen, Makinen, Kalmari, Hyyrynen, Sallstrom, Sainio (52. Sjolund), Talonen (75. Lehtinen), Saari.
Anglia: Brown – Stoney, Williams, Johnson (68. Bassett), Asante, Carney, Chapman, Aluko, K. Smith, S. Smith, White (41. J. Scott)
03.09.2009, g. 19:00, Tampere
Holandia – Francja 0:0 p.k. 5:4
Żółta kartka: Koster
Holandia: Geurts – Bito, Koster, Meulen, Hogewoning, Hoogendijk, Kiesel-Griffioen, van de Ven (77. van den Heiligenberg), Melis, Sevens, Smit
Francja: Deville – Meilleroux, Georges, Soubeyrand, Franco, Bompastor, Abily, Thomis, Necib (55. Le Sommer), Thiney (87. Herbert), Henry