Ponad 900 dni minęło już, odkąd stery polskiego okrętu przejął Franciszek Smuda ku zadowoleniu większości kibiców oraz ekspertów. Wiele spotkań towarzyskich wyłoniło w końcu ostateczną kadrę, która będzie reprezentować nasz kraj w największej imprezie sportowej w naszych dziejach. Do głównego spektaklu zostało już zaledwie kilkanaście dni. Czy podopieczni „Franza” są do niego należycie przygotowani? Zapraszam do lektury EuroPodsumowania.
W niezłych nastrojach do domów z obozu z Lienz powraca reprezentacja Polski. Piłkarze Franciszka Smudy wygrali dwa sparingi: z Łotwą i Słowacją, obydwa bez straty bramki, co jest szczególnie optymistyczne przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy. Zgodnie z planem dzień po meczu z naszymi południowymi sąsiadami selekcjoner ogłosił ostateczną kadrę na Euro 2012, w której zabrakło miejsca dla Kamila Glika, Michała Kucharczyka i Tomasza Jodłowca. Jako ostatnia formę 23 wybrańców Smudy sprawdzi… Andora, która – co ciekawe – jest obecnie ostatnią drużyną w rankingu FIFA. Pomysł rozgrywania takiego meczu jest co najmniej kontrowersyjny, jednak należy żywić nadzieję, że „Biało-czerwoni” w końcu zaczną odczuwać świeżość po treningach zaaplikowanych im w Lienz przez sztab szkoleniowy naszej kadry.
Jeśli spojrzymy na wyniki meczów sparingowych, paradoksalnie zespoły z grupy A spisały się najlepiej. Czesi, którzy także postanowili swoją formę szlifować w Austrii, pokonali reprezentację Izraela 2:1 po bramkach Barosa i Lafaty. O sobie przypomniał Maor Melikson, który asystował przy trafieniu Shechtera. Oprócz zwycięstwa o powody do zadowolenia dla trenera Michala Bileka zadbała czeska federacja, przedłużając z nim kontrakt, przez co 47-letni szkoleniowiec poprowadzi naszych południowych sąsiadów w kwalifikacjach do MŚ w Brazylii. W dobrych nastrojach są też kibice „Sbornej”, która zremisowała z czwartą drużyną na świecie – Urugwajem – 1:1. Rosjanie ostatni etap przygotowań odbędą w Szwajcarii, gdzie na początku czerwca rozegrają mecz z drużyną Włoch. Tymczasem Grecy, którzy razem z reprezentacją Polski będą uczestniczyć w meczu otwarcia, pechowo zremisowali ze Słowenią, tracąc bramkę w samej końcówce spotkania. Formę mistrzów Europy sprzed ośmiu lat jako ostatni sprawdzą Ormianie. To spotkanie powinno dać odpowiedź na pytanie, czego możemy się spodziewać po reprezentacji Fernando Santosa, która w ostatnim spotkaniu z Polską poległa 0:2.
Przed mistrzostwami o formę swoich ulubieńców mogą drżeć Niemcy, którzy po raz pierwszy od dawien dawna stracili aż pięć bramek. Trzy z nich były dziełem występującego na co dzień w Bayerze Leverkusen Derdiyoka, który razem ze Szwajcarią odprawił z kwitkiem naszych zachodnich sąsiadów, pokonując ich 5:3. Na niewiele zdała się obecność Klosego, Podolskiego, Oezila, Khediry czy Goetzego, którzy zakończyli spotkanie z zerowym bilansem bramkowym. Stoicki spokój zachowuje jednak mimo wszystko trener Joachim Loew, który obarczył winą za ten wynik brak świeżości. W grupie B, przez wielu uważanej za grupę śmierci, smak porażki poczuli także Duńczycy i Holendrzy. Skandynawowie polegli z Brazylią 1:3, „Oranje” zaś rzutem na taśmę stracili remis, który odebrał im znany z gry m.in. w Zagłębiu Lubin Ilijan Micanski. Nie przegrała jedynie Portugalia, której remis z Macedonią nie przynosi jednak powodów do dumy.
Największy faworyt imprezy i zarazem obrońca tytułu, czyli reprezentacja Hiszpanii, pewnie pokonał Serbię 2:0 po debiutanckim trafieniu Adriana Lopeza i bramce Santiego Cazorli z rzutu karnego. Pierwszy z nich odpadł jednak w trakcie selekcji, która wyłoniła grupę 23 graczy, którzy będą reprezentować mistrzów świata i Europy podczas Euro. Miejsca brakło też dla Davida de Gei oraz Charlesa Puyola i Davida Villi, którzy opuszczą turniej z powodu kontuzji. Przed turniejem formę zespołu z Półwyspu Iberyjskiego sprawdzą Korea Północna oraz Chiny, które będą ostatnim rywalem drużyny Vicente del Bosque. W dużo gorszych nastrojach są Włosi, których pod Florencją odwiedziła… policja. Powodem było zatrzymanie obrońcy „Squadra Azzurra”, Domenico Criscito, który jest podejrzewany o udział w aferze korupcyjnej. Drużynę Cesare Prandellego przed Euro przetestują jeszcze Luksemburg oraz wyżej wymieniona Rosja. W grupie tej są jeszcze Chorwacja i Irlandia, których awans do dalszej fazy byłby małą niespodzianką. Podopieczni Slavena Bilicia pokonali w Puli uczestnika baraży do czempionatu Starego Kontynentu – Estonię – 3:1, Irlandczycy zaś przedłużyli swoją serię meczów bez porażki do 13, wygrywając tym razem z Bośnią i Hercegowiną 1:0.
Trzy spotkania przed inauguracyjnym pojedynkiem ze Szwecją w Kijowie rozegrają nasi wschodni sąsiedzi, którzy na początek zagrają z Estonią. Kolejnym rywalem w pierwszy dzień czerwca będą gospodarze poprzednich mistrzostw, czyli Austriacy, pięć dni później gracze Błochina spotkają się zaś z Turkami. Tego samego dnia z Serbią zagrają też ich pierwsi rywale, którzy na rozkładzie przed Euro mają jeszcze Islandię. O sile tego sparingpartnera przekonała się inna drużyna z grupy D, czyli Francja, która po 45 minutach przegrywała w Valenciennes 0:2. Podopieczni Laurenta Blanca wzięli się jednak do odrabiania strat i po końcowym gwizdku mogli unieść ręce w górę w geście zwycięstwa. Obok Islandii formę „Trójkolorowych” sprawdzą jeszcze dość popularni w obecnym okresie sparingpartnerzy, a więc Estonia i Serbia. Tymczasem zwycięstwem swoją przygodę w reprezentacji Anglii rozpoczął Roy Hodgson. Synowie Albionu pokonali w Oslo po golu Younga Norwegię i przed przyjazdem do Krakowa w próbie generalnej zmierzą się z Belgią. Potem będą mogli na własne oczy zobaczyć efekty zrealizowanego wspólnym nakładem Krakowa i federacji angielskiej remontu boiska III-ligowego już Hutnika Nowa Huta, obiekt ten w porównaniu ze stanem sprzed rewitalizacji robi naprawdę dobre wrażenie.
Najwyższy czas, by planować już czas na czerwcowe wieczory. Zbliża się największa impreza sportowa w dziejach naszego kraju i bez dwóch zdań taka gratka bardzo szybko się nie powtórzy. Występ reprezentacji Polski w pierwszej połowie meczu ze Słowacją, brak kontuzji czołowych zawodników oraz niezła forma niektórych zmienników, tak jak Grosickiego, każe wierzyć w osiągnięcie celu minimum, którym jest awans z wymarzonej przez wielu grupy. Franciszek Smuda jako jeden z dwóch trenerów wprowadził polski zespół do Ligi Mistrzów, jako pierwszy wyszedł z grupy Ligi Europy – miejmy nadzieję, że jako pierwszy awansuje z reprezentacją do fazy pucharowej i sprawi, że ten turniej zapamiętamy na długie lata.
Oby tak było :).